Czy potrafimy się uwodzić?
Uwodzenie budzi dwuznaczne skojarzenia. Z jednej strony, jakże przyjemnie jest się wzajemnie czarować, flirtować, budować napięcie, z drugiej jednak, nader często stoi za tym najzwyklejsza w świecie manipulacja. Tym groźniejsza, że niezwykle pociągająca. Uwodzenie to bardzo wysublimowana forma nacisku – nikt cię siłą do niczego nie zmusza, ale koniec końców i tak robisz to, co ten ktoś od ciebie chce. I jeszcze się głupio cieszysz.
Ale czy da się przenieść obiecującą znajomość na wyższy poziom bez uwodzenia? Wydaje się, że bez tego ani rusz, a jednak wcale nie tak rzadko, zamiast wzajemnie się kusić po prostu dobijamy targu. Owszem, nie tak zupełnie bezdusznie, lecz i bez delektowania się chwilą, przecież nie ma czasu na to, by uwodzić się miesiącami. Zaiskrzyło? No to trochę gierek dla utrzymania pozorów i koniec, gładko przechodzimy do dania głównego.
Jednostronna zabawa
Uwodzenie wielu osobom kojarzy się źle. Ona uwodzi, bo chce faceta wykorzystać, wyciągnąć pieniądze, coś załatwić, zrobić z łóżka trampolinę do awansu. Słowem, omotać gościa wokół palca. Uwodziciel płci męskiej? Wcale nie lepiej, fałszywy czaruś, co to wciska niemożebne kity biednym ofiarom, byle dostać się do ich majtek i po jednej nocy zostawić. Uwodzenie to po prostu kłamanie, granie na uczuciach, cyniczne wykorzystywanie czyichś słabości. Wystarczy kilka wizyt na forach ‘podrywaczy’ by przekonać się, że w całej tej zabawie nie chodzi o żadne sprawianie sobie przyjemności, ale o łowy na co dorodniejsze łanie, żeby zapełnić gablotkę z trofeami. Uwodzenie staje się bezwzględną grą, w której trzeba zwyciężyć, czyli namówić jak najwięcej kobiet do rozłożenia nóg. A idealny uwodziciel wyciska maksimum korzyści przy minimalnym wkładzie własnym.
Druga strona również stosuje podobne gierki. Mężczyźni bawią się kobiecymi emocjami, te w odwecie manipulują męskim pożądaniem. Wygrywa sprytniejszy i bardziej wyrachowany, choć w sumie trudno tu mówić o jakiejś grze – uwiedziona osoba zwykle płaci za to swoimi bardzo prawdziwymi uczuciami. Bo to jest właśnie najgorsze, że uwodziciel rozbudza nadzieje, podsyca pragnienia, dotyka najczulszych strun, a robi to z taką gracją, że ciężko się w porę zorientować. Więcej, ma się nawet wrażenie, że o ciągu dalszym decyduje się samodzielnie, choć w rzeczywistości jest to bezwolne poddawanie się manipulacji.
Można się bronić – czyż zdobycie ukochanej osoby nie wymusza stosowania męskich/babskich sztuczek? Owszem, tylko że przy zwykłych miłosnych zagrywkach nie liczy się wyłącznie osobisty zysk, drugiej osoby nie traktuje się przedmiotowo. W patologicznym uwodzeniu nie ma partnerstwa, jest myśliwy i jest łup, którego jedyne zadanie to dostarczenie rozrywki. Zresztą, z czym kojarzy się ‘uwiedziona’? Z porzuceniem, oszukaniem, zapomnieniem, wyjściem na naiwną idiotkę. Dać się uwieść znaczy przegrać.
Gorąco, coraz goręcej
Oczywiście, uwodzenie nie zawsze jest czymś tak okrutnym i złym. Większość ludzi lubi te emocje, ale często świadomie je odrzuca, gdyż boi się zranienia. Woli się jasne sytuacje, z mniejszą dawką magii, za to bardziej bezpieczne, a przy uwodzeniu jest poważne ryzyko, że zakończy się płaczem w poduszkę. Z drugiej strony, związek zawsze ma w sobie pierwiastek niepewności, nawet gdy jest zbudowany na rozsądku, w końcu jesteśmy ludźmi i nie możemy tak po prostu zakontraktować swoich uczuć. Jaki więc sens całkowicie z tej kuszącej otoczki rezygnować?
Da się przecież uwodzić ‘etycznie’. Bez fałszywych obietnic i roztaczania pięknych wizji, których nigdy nie zamierza się zrealizować. W uwodzeniu nie zawsze musi chodzić o kolejne nacięcia na lufie, to może być wstęp do czegoś głębszego. Bardzo podniecająca, erotyczna gra, dzięki której buduje się atmosferę i zyskuje poczucie własnej wyjątkowości. I choć z góry wiadomo, czym się to wszystko skończy, samo dochodzenie do punktu kulminacyjnego jest niesamowicie ekscytujące – trudno o lepsze podkręcenie nastroju niż stawianie granic i burzenie kolejnych murów. Flirtowanie, kokietowanie, pełne wdzięku zaloty, czarująca gra pozorów, to dużo przyjemniejsze niż proste łup-łup.
Sęk w tym, że skuteczne uwodzenie to prawdziwa sztuka. Nie wszyscy wiedzą jak to robić, o czym świadczy liczba poradników dla początkujących uwodzicieli. Drugi kłopot to zbyt zadaniowe podejście do uwodzenia – żyjemy szybko, więc i podrywanie nie powinno zajmować zbyt wiele czasu, a o porażce to już zupełnie nie ma mowy. I tak uwodzenie coraz częściej zamyka się w krótkim dialogu zakończonym prostym ‘u mnie czy u ciebie?’. Nowoczesność pełną gębą. Tylko czy naprawdę lubi się facetów, co to uderzają prosto z mostu? No nie. I nawet gdy się im ulega, to zwykle z adnotacją, że prawdziwych mężczyzn już nie ma, faceci tylko o jednym, gdzie romantyzm, zdobywanie? A i dla mężczyzn dziewczyna, która bez słowa ciągnie na zaplecze klubu i od razu ściąga majtki, też nie zawsze jest najbardziej pociągająca. Więc faktycznie, chyba sami nie wiemy, czego chcemy.
Mars i Wenus
Do uwodzenia zniechęcają też kolejne porażki. Jak się rzekło, nie jest to łatwe. Również dla kobiet, bo choć zwykło się sądzić, że dziewczynie wystarczy być ładną, w praktyce uroda wcale nie załatwia wszystkiego. Jeśli tylko na seks, to tak, facet musi się bardziej napocić, by namówić wybrankę do jednorazowej przygody, dziewczyna może się ograniczyć do okazania chęci i gotowości. Ale gdy w planach jest coś więcej, nie wystarczy poświecić dekoltem, trzeba pokusić czymś jeszcze.
W uwodzeniu, co zaskakujące, bardzo często zapominamy, że mamy do czynienia z płcią przeciwną. Dla faceta dziewczyna jest jak kumpel, tyle że z piersiami, więc próbuje z nią rozmawiać jak z drugim facetem. Czym to się kończy? Chłopak zraża swoją bezpośredniością albo jest tak kumpelsko, że wprawdzie tworzy się nić porozumienia, ale w żadnym razie nie ma ona podtekstu seksualnego. W drugim wariancie tak samo – zamiast flirtu mamy pogaduszki dwóch serdecznych psiapsiółek.
Nie jest lepiej, gdy o różnicach płciowych pamięta się aż za bardzo – tutaj mamy przekombinowanie w drugą stronę. Mężczyzna wie, że dla kobiety emocje są ważne, więc na każdym kroku stara się odgrywać rolę idealnego partnera, czytającego w myślach i odpowiadającego na każde kobiece pragnienie. Czasami to działa, ale bardziej doświadczonym dziewczynom od razu zapala się czerwona lampka – faceci przecież tak nie myślą!, oj chyba próbuje mnie wziąć pod włos. Kobiety z kolei tak bardzo nie chcą wyjść na płoche trzpiotki, że udają wyluzowane wampy gardzące stałymi związkami. I tak właśnie kończą, jako przelotne przygody, bo przecież chodziło tylko o zabawę.
Instrukcja obsługi
W uwodzeniu najważniejsze są szczegóły, ale czasami są one tak subtelne, że nie potrafimy ich właściwie odczytać. Kobiety dopuszczają się nadinterpretacji albo są rozczarowane skromnością stosowanych środków, mężczyźni dyskretne gesty często w ogóle przegapiają, a nieco odważniejszy flirt z miejsca biorą za zaproszenie do łóżka, już, teraz, zaraz. Bardzo ciężko jest uwodzić tak, by dać do zrozumienia, że jest fizyczna fascynacja, ale jednocześnie nie chodzi o to, by znajomość została skonsumowana za pięć minut i zakończyła się zaraz potem.
Nie ułatwia tego podążanie za konkretnymi wytycznymi z podręczników uwodzenia. Te bowiem zakładają, że druga strona zawsze myśli i reaguje według określonego schematu, co oznacza, że wystarczy pakiecik sprawdzonych sztuczek, tekstów, zachowań, i to zadziała w każdej sytuacji. Co gorsza, drugą płeć traktuje się trochę jak przygłupów. Rozumiesz, facet jest prosty i przewidywalny, pokręcisz pupą, zachwycisz się jego opowieścią, dodasz parę ‘ojej!’ żeby poczuł się królem dżungli i będzie ci jadł z ręki. Podejście do dziewczyn jest chyba jeszcze bardziej pogardliwe, to w końcu bezmózgi zaprogramowane do ślubu i dzieci, więc łatwo im zrobić kisiel z mózgu, starczy pokadzić, że piękna, jedyna w swoim rodzaju, trochę wiersza o uczuciach i pyk, już leży foczka w pościeli.
Mężczyźni są przekonani, że wszystkie kobiety są takie same, dla kobiet faceci niczym się między sobą nie różnią, dlatego za każdym razem stosuje się identyczne tricki. A to błąd. Oczywiście, są pewne mechanizmy uniwersalne – zasadniczo każdy lubi osoby sympatyczne i wesołe, przyjemnie też słucha się komplementów, więc miłe słowo okraszone uśmiechem zwykle działa. Ale co dalej? Zakłada się na przykład, że kobiety lubią spontan i szalonym pomysłem na sto procent dotrze się do jej serca i bielizny. A to nie do końca prawda, bo nie każda dziewczyna da się wyrwać o północy z domu, żeby skakać w ciuchach do jeziora – zamiast się zachwycić nieszablonowością weźmie gościa za czubka i więcej z nim nie umówi. Zakładanie, że kilka miliardów ludzi szuka dla siebie połówki o identycznych parametrach, jest cokolwiek śmieszne.
Tego nie nauczysz się z książek
Uczymy się ‘dziesięciu super skutecznych sztuczek’ zamiast rozwijać swoje naturalne talenty, co przyniosłoby o wiele więcej korzyści. Bo wbrew temu, co twierdzą spece od uwodzenia, nie każdy jest w stanie zamienić się w salonową lwicę albo uznanego playboya – gdyby to było takie proste, faceci nie mieliby problemów z podrywaniem kobiet, a one by się nie zastanawiały po raz setny, co zrobiły źle, że dalej są same. Żadna, nawet najwspanialsza gotowa porada nie zagwarantuje sukcesu, jeśli w głębi ducha wcale się w nią nie wierzy. A ciężko się do odgrywanej scenki przekonać, jeśli nie leży ona w czyjejś naturze. I właśnie dlatego znowu odchodzi się z kwitkiem.
Potencjalne ‘zdobycze’ często wyczuwają fałsz i odwracają się na pięcie, a podatne na gotowe szablony są przeważnie łatwowierne, zakompleksione jednostki bezskutecznie poszukujące miłości swojego życia. Inna sprawa, że niektóre podręczniki otwarcie zachęcają do bezwzględnego manipulowania drugą osobą (co niestety bywa bardzo skuteczne), bez zważania na jej ewentualny ból, a to już nie ma nic wspólnego z uwodzeniem.
Nie wychodzi też dlatego, że nie uczymy się na własnych błędach – druga strona jest zwyczajnie głupia i wredna, bo nie poznała się naszym uroku, żadnej refleksji, że może popełniło się jakiś niewłaściwy krok. Prawdziwy uwodziciel bądź uwodzicielka działa, można powiedzieć, pod kątem indywidualnych potrzeb, słucha wewnętrznej intuicji. Wie, że raz przydaje się szczypta arogancji, innym razem urocza nieśmiałość albo szczypta Harlequina. Jednego zakręci niewinna dziewczyna w skromnej sukience, innego drapieżna laska w skórzanej, ołówkowej spódnicy. Za każdym razem uwodzi się po prostu inaczej i przekonywanie, że pomogą w tym uniwersalne poradnikowe schematy, to pobożne życzenia.
5 komentarzy
To piękne podsumowanie – uwiedzenie zawsze kojarzy się z porażką i porzuceniem. Niestety jest to zwykła manipulacja. Ale jeśli uwodzenie jest spowodowane uczuciem, piękną fascynacją i chęcią zaangażowania to jest cudowne, w przeciwnym razie zostawia nieprzyjemne blizny.
Nie wszystkie kobiety są takie same i nie wszyscy mężczyźni tak myślą. Nie wkładajmy wszystkich do jednego worka. Nie każdy potrafi uwodzić, a jeden perfekcyjny sposób nie istnieje.
Z moich doświadczeń wynika, że te lwice salonowe uwodzą tych pięknoduchów, zatem obydwoje są siebie warci, czyli potem płacz i zgrzytanie zębów, wzajemne kłótnie i oskarżanie. Cyniczne uwodzenie dla forsy lub samochodu nie interesuje mnie, podobnie jak dla urody, ponieważ w związku nie o to chodzi. Nikt młodym nie mówi, że najważniejsze, co partner ma w głowie, czy jest pracowity, zaradny i opiekuńczy i czy można na nim polegać. Potem przyjdzie spędzić z kimś 50 lat, wychować dzieci i dzielić wspólne pasje.
Zasyłam serdeczności
Bardzo mądry wpis, prawie każdy z nas ma jakieś doświadczenia, gorsze lub lepsze w temacie uwodzenia. Wydaje mi się, że mężczyźni świadomi swojej atrakcyjności, jednak częściej uwodzą kobiety, ot tak dla samego samozadowolenia, dla połechtania swojego ego :/
Być uwodzoną? Wspaniałe uczucie ale nie dać się uwieść od razu jeszcze lepsze. Myślę że warto czasem być wredną zołzą, jeśli chciał tylko seksu to sorry, nie ten adres, jeśli wytrzyma, zobaczymy co z tego wyniknie.
Ale gdy po udanym wieczorze ma miejsce taka rozmowa:
Ja: wiem co teraz myślisz- miała być taka twarda
On: to się nigdy nie udaje
Ja: więc każdą tak owijasz wokoł palca?
On: gdyby tak było, nie bylbym sam
Wniosek? Nauczona życiem dalej nic nie wiem