Pozwól zainwestować mężczyźnie w związek. Bardziej go doceni
Wyobraź sobie dwie kobiety. Obie zauroczone. Wpatrzone w swoich mężczyzn jak w obrazek. Z różowymi policzkami i motylami w brzuchu. Niecierpliwie wyczekujące wiadomości od niego.
Jedna z nich, powiedzmy Kasia, gdy otrzymuje sms, od razu odpisuje. Jest na każde skinienie. Gdy on napomknie o spotkaniu, odwołuje swoje plany. Godzi się na pójście do jego ulubionej knajpy. O tym, gdzie sama chciałaby się wybrać, nawet nie wspomina.
Druga, Iwona, gdy słyszy znajomy sygnał nadchodzącej wiadomości, liczy do 10, studzi swoje rozpalone myśli i odpisuje po kilkunastu minutach. Mimo że pobiegłaby do niego, jak na skrzydłach, choćby od razu, nie robi tego. Wychodzi z przyjaciółmi, bo dawno temu była umówiona. I to, że pojawił się On, niczego nie zmienia. Próbuje zachowywać się jak dawniej. Ma jednak problem, by przestać o nim myśleć…
Jak myślisz, która kobieta ma większą szansę na partnerski związek?
Wyręczanie mężczyzn
My kobiety mamy tendencję do wyręczania mężczyzn. Odnajdujemy się w tym wyśmienicie. Jesteśmy mistrzyniami w czytaniu między wierszami, ba, opanowałyśmy do perfekcji rozszyfrowywanie męskich myśli. Dlatego zanim on jeszcze pomyśli, my już działamy.
Jesteśmy super zorganizowane i zawsze pierwsze. Tylko czy rzeczywiście to powód do chluby? Czy jest się z czego cieszyć, że objawiamy swoje ponadprzeciętne zdolności, jednocześnie hodując obok siebie kogoś, kto z czasem zapomina nawet jak się kiwa palcem?
Niepozwalanie się im wykazać
Nie jest tajemnicą fakt, że im bardziej się w coś angażujemy, tym bardziej to doceniamy.
Co się natomiast dzieje, kiedy to kobieta się angażuje aż za bardzo, a mężczyzna dużo, dużo mniej?
Odpowiedź jest niezmiernie prosta. To ona docenia związek, a on nie czuje się za niego odpowiedzialny. W myśl zasady: łatwo przyszło, łatwo pójdzie.
Wniosek? Może zamiast działania ponad wymiar, lepiej odpocząć, zrelaksować się i wyluzować? Może korzystniej jest nieco się wycofać, dać mężczyźnie szansę na inicjatywę? I może zamiast traktować związek już na samym wstępie śmiertelnie poważnie, oddając siebie w pełni, lepiej działać taktycznie i z rozmysłem? Co by przecież nie mówić – serce potrzebuje rozumu…
Traktowanie mężczyzny jak niezaradnych istot
Daj, ja to zrobię. Usiądź, ja się wszystkim zajmę.
Początkowo, czyli w pierwszych miesiącach bycia razem podobne gesty stają się zrozumiałe. Wynikają z czułości, pełnego oddania, chęci podarowania drugiej osobie gwiazdki z nieba i z potrzeby pokazania się z jak najlepszej strony. Z czasem jednak wchodzą w krew, głupio się z nich wycofać. Niepostrzeżenie stają się oczywiste.
Innymi słowy – mężczyzna zaczyna wymagać wszystkich korzyści, z jakich mógł czerpać do tej pory. Bo jeśli ich nie ma, pojawia się rozgoryczenie i pytanie, dlaczego.
Dlaczego wcześniej mogłaś, a teraz nie chcesz? Dlaczego kiedyś zmywałaś zawsze talerze, a teraz to ja też mam to robić? Czego Ty w końcu chcesz?
Znasz to? To wykorzystaj tę wiedzę na swoją korzyść.
Jakie kobiety wygrywają?
- nienadgorliwe,
- bezradne,
- z opóźnionym zapłonem, czyli dające mężczyźnie czas na wykazanie się,
- niedomyślne, nawet nie próbujące czytać mężczyźnie w myślach,
- dbające o swoją wygodę,
- od początku szanujące własny czas i życie „zanim go poznałam”,
- pokazujące, że jest świat poza Nim,
- dbające o pozostałe relacje – z rodziną i przyjaciółmi.
A jakie przegrywają, zyskując perspektywę na ciągłe narzekanie i frustracje?
- za dobre,
- nadopiekuńcze,
- o obniżonym poczuciu własnej wartości,
- zbyt inteligentne i zaradne – dające się wykorzystywać
Wnioski?
- Nawet jeśli umiesz zmienić opony w aucie, zastanów się, czy chcesz, żeby On o tym wiedział.
- To nie problem codziennie wyrzucać śmieci? Naprawdę? Oczywiście, że to problem.
- Masz mnóstwo energii po pracy? To poczuj się zmęczona. Też masz prawo.
- Pranie się zrobi, obiad się ugotuje, pójdzie się na zakupy. Oddaj czasami to „się” jemu. Niech poczuje jego ciężar.
- Przyjaciele mogą poczekać? Nie mogą. Oni też Cię potrzebują, a Ty ich.
- Uważasz, że możesz chodzić z nim do kina na jego filmy? Pewnie, ale idźcie też na te, które Tobie odpowiadają.
- Wiesz co jest dobre dla Waszego związku? To świetnie. Pozwól, żeby on też miał szansę o tym pomyśleć.
22 komentarze
Ma zainwestować? Ok, zaoszczędzę. xD
A no tak, nie mam chłopaka…
Haha 🙂
Kobieta nie powinna wchodzić w rolę służącej mężczyzny. Ja preferuję partnerstwo, gdy oboje mają równe prawa.
A co zrobić gdy już jest za późno i te „błędy” popełniło się z miłości i chęci bycia naj ? A minęło powiedzmy 15 lat małżeństwa …
to wyręczanie mężczyzn we wszystkim to chyba kobiety wynoszą z domu… i to jest właśnie nieprawidłowe. ale widzimy jak nasze mamy wszystko robią w domu, a tata nie robi nic. i potem przejmujemy ten wzorzec… pozdrawiam ciepło!
Obawiam się, że połowa facetów i tak nie zrozumiałaby aluzji.
Może na początku. ..potem to i tak robi co chcę jak są już dzieci…
Nie będę czekać, aż „mogę” odpisać. Jestem sobą I będę robić to, na co mam ochotę. Jeśli jego to nudzi, to mogę mu pomachać na pozegnanie.
Mężowi nie pomachasz a mieć otwartą furtkę i móc uciec jak tylko nie układa się po naszej myśli to żadne bohaterstwo a raczej brak umiejętnego budowania relacji. Dlatego dzuś tyle rozwodów z byle powodu ludzie się pobierają i dlatego z byle powodu rozstają:)))))
Zanim będzie mezem, jest facetem. Chyba lepiej wtedy od razu grac w otwarte karty? Kto jaki jest I jakie ma podejscie
Jest taka złota zasada- obojgu musi zależeć po równo, tak samo, ni mniej ni więcej, bo inaczej kiedy komuś zależy bardziej nie ma równowagi, a to już niesie kiepskie konsekwencje.
Bardzo ciekawe spostrzeżenia, ale z drugiej strony facet to wbrew pozorom delikatna istota i gdy zaczniemy go zmieniać na siłę, zrejteruje, więc trzeba sporo dyplomacji, by osiągnąć swoje cele 🙂
Myślę, że kiedy kobieta za bardzo się angażuje, to docenia związek, ale na początku. Potem jednak wchodzi frustracja, niezadowolenie, bo ona daje dużo, a otrzymuje mało. To prawda, my kobiety mamy z tym problem. Sama czasem się na tym łapię i staram się pilnować. Wiem też, że czasem muszę powiedzieć wprost „Chcę tego lub tamtego” i dostaję to. Jednak trzeba nauczyć się mówić, a to wiąże się z wymaganiem, o którym piszesz. Warto, bo inaczej związek może jedną lub drugą stronę wypalić.
Otóż to, po prostu na dłuższą metę się tak nie da…
Jakoś nigdy się nad tym nie zastanawiałam, ale w sumie sporo rzeczy robiliśmy od zawsze razem – czy to gotowanie, zakupy, zmywanie po jedzeniu, czy chociażby wybór jak spędzimy czas. Zawsze kompromisy, chociaż jasne – nie zawsze oboje pałamy do danej opcji takim samym entuzjazmem. Ale nam to jakoś „automatycznie” weszło w nawyk i na prawdę nigdy wcześniej nie myślałam o tym które z nas bardziej się angażuje. 😀
To pewnie angażujecie się porównywalnie…
Dokładnie tak, niezaradna kobieta budzi w facecie chęć do zaopiekowania się nią, a taka, która sobie sama ze wszystkim radzi, wręcz ich straszy 😉 Oczywiście we wszystkim trzeba znaleźć złoty środek, co nie jest takie proste, bo bezwolna mimoza bez żadne inicjatywy w końcu się znudzi 😉
Właśnie tak…
Masz racje, skoro to związek to obie strony powinny się starać, a nie tylko jedna. Czasem przez tą nasza nadgorliwość potrafimy sie zagalopować i robimy wszystko za dwoje. Dajmy się wykazać tej drugiej połówce 🙂
Kurczę, wiele lat się przeciwko temu buntowałam, ale dzisiaj wiem już, że coś w tym jest… Wychodzi na to, że nasze babki miały rację co do tego, jak utrzymać przy sobie mężczyznę i cieszyć się dobrym związkiem. 🙂
Zgadzam się – dlatego tym które w to wątpią życie wystawi podsumowanie i wiem dlaczego książka Dlaczego mężczyźni kochają zołzy
Sherry Argov jest takim hitem
To „usługiwanie”, bo czasem nie można tego inaczej nazwać, jest okropne. Nieraz już widziałam dziewczyny/kobiety, które biegały dookoła swoich facetów jak przy bobasie, choć same miały np. katar i gorączkę, bo „jego wygoda liczy się bardziej”. A facet? Miał w głębokim poważaniu fakt, że jego kobieta jest zmęczona/chora lub zwyczajnie też może potrzebować opieki. Wnioski są dokładnie takie, jak opisałaś – te kobiety były na przegranej pozycji. Warto szukać równowagi. Nie tylko daję, ale też biorę coś w zamian. Nie dlatego, bo jestem pazerna, ale dlatego, bo tak własnie to powinno działać 😉