Główne menu

Praca i biznes w okresie epidemii. Jak jest naprawdę?

Zapytałam Was, jak radzicie sobie w tej nietypowej sytuacji. Co z Waszymi biznesami, miejscami pracy? Jak postępują Wasi pracodawcy, czy możecie liczyć na ich wsparcie i zrozumienie, czy same idziecie na rękę szefostwu. Dostałam od Was setki odpowiedzi. Poniżej publikuję kilka z nich. Anonimowo.

Kobieta-żołnierz – „dowiedziałam się, czym naprawdę jest strach”

„Jestem Żołnierzem Zawodowym. Mój Mąż jest Policjantem, SARS-CoV-2 u Nas w życiu zmienił to, że Dziewczynki (mamy dwie Córeczki 2 i 4 lata) są w domu, a my na zmianę służymy. Mąż na 12 h chodzi do pracy, ja mam dyżury 24h, i tak na zmianę, aby Dzieci miały opiekę. Czasem pomagali Nam Moi Rodzice, ale w dobie wirusa, już nie pozwalam im przyjeżdżać (Mój Tata ma 67 lat, Mama jest o 10 młodsza), nie chcę ryzykować. My z Mężem mamy styczność z ludźmi, on szczególnie i nie wybaczyłabym sobie, gdybyśmy oczywiście przypadkowo przekazali komuś chorobę. Zostaliśmy sami sobie, ale dajemy radę, u mnie Koledzy są wyrozumiali i wiedzą, że muszę czasem zmienić się z kimś wcześniej lub przyjechać trochę później. Zmieniło się też moje podejście do życia, jestem w domu z Małymi to cieszę się, że jesteśmy Razem i boję się, że nagle Mąż zadzwoni, że dwa tygodnie go nie będzie, ponieważ ktoś postanowił coś zataić. Kiedyś myślałam, że się boję, ale to nieprawda. Czym jest strach, poznałam bojąc się o własną rodzinę, a szczególnie Dzieci.”

praca a koronawirus

Administracja publiczna – organy ścigania – „niech to się już skończy”

„Pracuję w administracji publicznej – organy ścigania. Okazuje się, że moja praca jest niezbędna. Pracujemy w systemie rotacyjnym w systemie tydzień w pracy i tydzień w domu. Atmosfera jest trudna do wytrzymania. Każdy się boi. Wszelkie przesłuchania są odwołane. Wracam do domu wykończona. Głównie psychicznie. Niech to już się skończy.”

Pracownik hotelu -przymusowy urlop bezpłatny

„Pracuję w hotelu. Hotel został zamknięty. W zeszłym tygodniu ” dobrowolnie” wypisaliśmy wszyscy urlopy. Wczoraj otrzymaliśmy informację, iż urlopy zostały anulowane, a my wszyscy mamy wypisać kartki o urlop bezpłatny od 16.03 do 12.04, z podtekstem, że kto tego nie zrobi, może dostać wypowiedzenie. Za m-c marzec dostaniemy wynagrodzenie w kwocie 1000 zł netto, bez względu na zajmowane stanowisko”.

Branża turystyczna – „nie mam gwarancji, czy za przepracowany obecnie miesiąc otrzymam wynagrodzenie”

„Od 10 lat pracuję w branży turystycznej, od 5 u jednego z największych touroperatorów w Polsce. Wymarzona praca, liczne wyjazdy i „sprzedawanie marzeń”. Zapowiadał się udany sezon, liczba klientów na lato rosła o 20 procent. Ale koronawirus zniszczył nasze plany. Obecnie pracuję zdalnie, codziennie odbieram setki telefonów i maili od klientów, którym koronawirus pokrzyżował plany urlopowe. Słucham ich narzekań oraz tłumaczę, że tak łatwo nie odzyskają wpłaconej zaliczki… Klienci nie są empatyczni i nie starają się zrozumieć, że te pieniądze musieliśmy wpłacić hotelarzom na całym świecie i częściowo liniom lotniczym, żeby zapewnić klientom miejsca na wakacje. Żaden touroperator nie może teraz tych pieniędzy odzyskać, żeby zacząć zwracać klientom. Pracuję więc i tłumaczę, ale nie mam gwarancji, czy za przepracowany obecnie miesiąc otrzymam wynagrodzenie, frustracja więc rośnie z dnia na dzień. Skutki tego kryzysu, który spadł na nas niespodziewanie i wszystkich nas dotyka, ponosimy wszyscy.”

Kobieta fotograf – „w jednej sekundzie wszystko stanęło”

„Mam 36 lat. Rok temu otworzyłam studio fotograficzne. Byłam po urlopie macierzyńskim- pomyślałam, że pochodzę tą pracę z wychowaniem synka, po drugie chciałam pracować dla siebie i na siebie. (…) Pracy dużo- trzy razy w tygodniu w studio, resztę dni nad obróbką zdjęć. Ale warto było, bo zyski były zadowalające. Cieszyłam się jak małe dziecko, że tak szybko odnoszę sukces, a klienci piszą kilkanaście maili dziennie z prośbą o wolny termin. Niestety. Do czasu kiedy nie pojawił się u nas wirus . Jakby w sekundzie wszystko stanęło. Załamanie.
Cisza. Z jednej strony nie dziwię się- ludzie się boją, tak jak ja sama…(…)
Czuje się jakby czas stanął w miejscu i miał nigdy nie ruszyć- A jeśli ruszy to już nigdy nie będzie tak jak kiedyś.
Nie robię sesji – choć sporadycznie ktoś się odzywa – odmawiam. Wolę ten czas spędzić z rodziną.”

Fotografia noworodkowa – „jak to się wszystko skończy, nikt nie będzie myślał o sesjach za kilkaset złotych”

„Jestem fotografem noworodkowym i ciążowym…Tak wiec kalendarz bardzo szybko zrobił się pusty.  Mam bardzo bliski kontakt z noworodkiem przez 4 godziny. Tulę, usypiam, układam. Wiadomo nikt nie myśli teraz o takim ryzyku…Owszem kilka osób zapytało przyszłościowo o sesję, ale wątpię, że się uda. Lokal stoi pusty… No i niestety od prywatnego wynajmującego, wiec nie ma szans na jakąś ulgę, a jak zapytałam, czy jest szansa, usłyszałam, że raczej mi podniosą niż obniżą czynsz, bo i tak mam najniższy z najemców. Obawiam się, że jak to się wszystko skończy ludzie mogą być i tak bez pieniędzy i nie będą myśleć o sesjach za kilkaset złotych”.

Pracownik małego sklepu na wsi – „mama mówi, żebyśmy nie przyjeżdżali na urodziny”

Mieszkam w małej wsi. Pracuję w sklepie, w którym nie ma produktów niezbędnych do życia. Jest tam, jak to się mówi: szwarc, mydło i powidło (produktów spożywczych nie ma). Teraz pracuję po 5 godzin dziennie, bo nie ma prawie wcale klientów, ale nie bardzo mogę zamknąć i zostać w domu z dwójką synów, którzy mają bardzo dużo zadań domowych codziennie, ponieważ szefostwo twierdzi, że każde utargowane 100 zł dziennie pomoże im przetrwać ten ciężki czas. I nieważne jest, że nie wiem, kto przychodzi do tego sklepu i co przynosi ze sobą. Że wracam do domu i chociaż czuję się dobrze, to nie wiem czy nie jestem nosicielem i nie zarażę moich dzieci! Moja mama ma urodziny w niedzielę, ale dzisiaj mi powiedziała, żebyśmy nie przyjeżdżali, bo nie wiadomo, czy nic nie przywieziemy, bo ja pracuję w sklepie… „

Pracownik salonu sukien ślubnych – „moja praca polega teraz na pocieszaniu klientek”

„Prowadzę salon sukien ślubnych. W momencie pojawienia się „tak na serio” koronawirusa w Polsce ruch całkowicie zmarł. Salon otworzył w ubiegłym roku w październiku, nie jest jeszcze mocno znany, ale codziennie było te 2-6 telefonów lub wiadomości na messenger z prośbą o przymiarkę. Aktualnie jest dokładnie zero telefonów i wiadomości. Mało tego, mam kilka sukien, które są na kwiecień i maj. Dziewczyny załamane, śluby odwołane nie wiadomo co robić. W tej chwili moja praca chyba bardziej polega na pocieszaniu dziewczyn niż na sprzedaży sukien…

Oprócz tego wynajmujemy z mężem 7 lokali usługowych. Aby w jakikolwiek sposób pomóc naszym najemcom obniżyliśmy im czynsz o 50%. Jest to dokładnie tyle, ile musimy otrzymać, żeby pokryć koszty związane z utrzymaniem budynku, kredyt, ubezpieczenia, podatki itd.”

Pracownik dużego sklepu – „zaczynają się zwolnienia”

U nas w firmie zaczynają się zwolnienia. Powód redukcja etatów spowodowana epidemią, każdy siedzi jak na minie. Jest to duża firma działającą, miedzy innymi, w galeriach handlowych. Gdzie te zapewnienia, że zwolnień nie będzie.”

Kobieta- kierowca autobusu – „wszystkie kursy są zawieszone. Czekamy. Nie zarabiamy”

Jestem kierowcą autobusu na linii międzymiastowej. U nas sytuacja wygląda w ten sposób, że wszystkie kursy są zawieszone, a pracodawca czeka, co będzie odnoście ZUS-ów czy je zawieszą. My czekamy. Nie zarabiamy”.

Kosmetyczka i stylistka paznokci – „strach to moja codzienność”

Jestem kosmetyczką i stylistką paznokci od wielu lat. Rok temu otworzyłam swój gabinet, teraz niestety od 16.03 pozostaje zamknięty. Mimo że nie mamy oficjalnego zakazu pracy od rządu, jak i sanepidu, działam zgodnie ze swoim sumieniem i odpowiedzialnością nie tylko za swoje zdrowie, ale i klientek. Z dnia na dzień zostałam bez dochodu. Jestem też mamą 10 letniej super dziewczynki, nie mam partnera…rodziny (rodzice, dziadkowie nie żyją). Zostałam sama ze wszystkim. Teraz śledzę cały dzień wiadomości, co nas rząd wymyśli, bo to oznacza nasze być lub nie być. Jest ciężko nie tylko w kwestii materialnej, ale i psychicznej. Boję się, ile to potrwa i czy będę też miała do czego wracać, czy klientki będzie stać na takie usługi. Strach to moja codzienność”.

Pracownik salonu tatuażu – „maszynkę do tatuażu mam przykleić taśmą do kija od miotły?

„Jest fatalnie, pracować nie mogę, bo jestem odpowiedzialna za zdrowie swoje, swojej rodziny i klientów. Prowadzę jednoosobową działalność gospodarczą, studio tatuażu. Sanepid umywa ręce, możemy pracować, jeżeli zachowamy odległość od klienta 1,5 metra, czyli maszynkę do tatuażu mam przykleić taśmą do kija od miotły? ZUS i czynsz trzeba płacić, a dochód wstrzymany. Osoby, które miałam przyjmować w tym czasie, będą musiały czekać na nowe terminy, a czekało się do mnie (przed tym wszystkim) około pół roku… Dla mnie dramat.”

Branża produkcyjno-reklamowa – „od dwóch tygodni nie mamy zamówień”

„Pracuję w branży produkcyjno – reklamowej, od dwóch tyg nie mamy zamówień. Część osób pracuje zdalnie, część w firmie, ale kończą ostatnie zlecenia i koniec. Trwają rozmowy, co dalej, być może będą zwolnienia. Mój prowadzi agencję reklamową. U niego wygląda podobnie. Jeśli nic nie wpadnie, będzie musiał zawiesić firmę. Jest więc bardzo źle. Siedzimy na bombie i czekamy aż wybuchnie.”

Praca w sortowni – „niebawem nie będę miała za co kupić jedzenia dla dziecka”

„Pracuję w sortowni, gdzie na jednej zmianie jest ok. 200 osób. W ubiegłym tygodniu podzieleni na grupy mieliśmy szybkie zebrania i wcisnęli nam do 10 kwietnia urlop bezpłatny, o który niby my prosimy. Na opiekę nie mogę iść, bo dziecko ma 13 lat. Jestem samotna mamą, której nawet alimenty nie przysługują, bo minimalnie przekroczyłam próg dochodowy. Przykro mi, że o takich osobach państwo nie pamięta, bo ja niebawem nie będę miała dziecku za co jeść kupić…”

Elektrociepłownia – trochę zazdroszczę innym tego czasu wolnego

„Pracuję w elektrociepłowni – zakładu nie można zamknąć. Kadrowe, księgowe pracują z domu. Pracuję przy komputerze, ale na stanowisku, które jest częścią produkcji, więc muszę chodzić do pracy. Grozi nam bardziej zamknięcie wszystkich na terenie w pracy niż kwarantanna w domu. Trochę zazdroszczę ludziom, którzy mają czas, którego ja nadal nie mam, ale tylko trochę, bo pewnie siedzenie w domu byłoby dużo gorsze.”

„Nie ma imprez sportowych, nie pracuję”

„Niestety obecnie nie pracuję, prowadzę działalność gospodarczą jednoosobową. Obecnie wszelkie zapowiedziane zlecenia mam odwołane, ponieważ odwołane zostały masowe imprezy sportowe, a ja zajmuję się robieniem nadruków na koszulkach na takie imprez”.

Przedstawiciel medyczny – „brakowało takiego spokoju”

Jestem przedstawicielem medycznym. Cały czas jestem w kontakcie telefonicznym i smsowym z lekarzami. Co miłe to to, że w tym czasie lekarze pokazują, że jesteśmy partnerami dla nich- otrzymałam wiele miłych telefonów. Są to telefony z zapytaniami, czy na pewno nie odwiedzam szpitali, przychodni, aptek; czy jestem zdrowa. Bywa, że są to nawet godzinne pogawędki. Dotychczas każdy z nas żył w biegu, w gabinecie jest to wymiana 3 zdań. Teraz mamy czas na zapytanie, co tak naprawdę słychać. Jeśli chodzi o pracę – firma wykorzystuje ten czas na analizy rynkowe, szkolenia z prawa farmaceutycznego itp. Są to aktywne szkolenia, zakończone testem. Każdy dzień spędzamy interaktywnie. Jak dla mnie jest to czas w pracy na to co również jest bardzo ważne, a brakuje na to czasu. Na co dzień praca przedstawiciela medycznego to jazda samochodem, czekanie w kolejce. Brakowało takiego spokoju.”

Pracownik sklepu z bielizną – „mam nadzieję, że jakoś przetrwam”

„Mam sklep z bielizną w małej galerii i od 14 marca zgodnie z zarządzeniem musiałam go zamknąć, więc siedzę w domu. Dla osoby, która dzień w dzień wychodziła, otwierała sklep, jechała po towar itd. to masakra, uziemienie. Psychicznie jest naprawdę ciężko, pomocy jak na razie znikąd, czynsz pomimo tego, że sklep zamknięty, trzeba płacić, ZUS podejrzewam, że też. Staram się myśleć pozytywnie, zajmować czymś głowę i mam nadzieję, że dam rade, że jakoś przetrwam….”

Pracownik działu marketingu- chemia budowlana – „praca zdalna pod stałą kontrolą”

„Pracuję w dziale marketingu jednej u producenta chemii budowlanej. Pracodawca z wielkim bólem zgodził się na pracę zdalną, z rekomendacją brania w czasie pandemii zaległych urlopów. Praca zdalna jest pod stałą kontrolą – na koniec każdego dnia musimy wysłać raport, co się zrobiło tego dnia w pracy w domu. Niestety pracodawca nie ma zaufania do swoich pracowników i uznaje ciągłą kontrolę za coś koniecznego.. (tu warto dodać, że kiedyś w kuchni w biurze były kamery, które monitorowały czas spędzony na kawie, obiedzie itp. Ci co za długo siedzieli mieli reprymendy). Ja obecnie wróciłam do pracy na 1/2 etatu łącząc ją z urlopem rodzicielskim, i mam sporo zaległego urlopu. Nie podoba mi, że jestem zmuszona już go wykorzystać, ale prawo pracy w tym przypadku na to zezwala. Plusem mojej sytuacji jest też to, że jestem pod ochroną przed zwolnieniem (do końca września), ale nie wiadomo, czy zwolnienia nie przeciągną się w czasie… Obawiam się, że będą ciężkie czasy na rynku pracy w najbliższym czasie….”

„Nie mamy pracy. Wstrzymali rekrutację”

Rzuciłam pracę z końcem roku 2019. Potrzebowałam odpoczynku po intensywnej pracy w placówce medycznej, w której byłam chwalona, ale jednocześnie niedoceniana. Zbyt duże obciążenie. Postanowiłam, razem z mężem, że zrobię sobie 2 miesiące przerwy, odpoczynku. Pracę zamierzałam podjąć od marca. Niestety w międzyczasie pojawił się nieszczęsny koronawirus, wstrzymano rekrutacje. Na tą chwilę trzeba to jakoś przetrwać, przeczekać. Nie ma wyjścia, ale pozostawanie bez pracy w obecnej sytuacji dokłada frustracji i niepotrzebnego niepokoju”.

Zostaw komentarz

Możesz użyć HTML tagów i atrybutów: <a href="" title=""> <abbr title=""> <acronym title=""> <b> <blockquote cite=""> <cite> <code> <del datetime=""> <em> <i> <q cite=""> <s> <strike> <strong>