Czy to prawda, że przyjaciół poznaje się w biedzie?
Niezależnie od wieku, przyjaźń zajmuje bardzo wysokie miejsce na liście wartości. Każdy chce mieć wokół siebie szczerych, oddanych przyjaciół, choć żeby ich znaleźć, trzeba się sporo natrudzić. Na miano przyjaciela zasługują nieliczni, ci którzy sobie na to zasłużą. Ale jak to sprawdzić?
„Pewnego przyjaciela poznaje się w sytuacji niepewnej”. Trudne chwile to wielki test dla każdej znajomości, właśnie wtedy można oddzielić ziarno od plew, przekonać się, ile warte były wcześniejsze deklaracje. W kryzysie nie ma miejsca na fałsz i tanie wymówki, bo albo podajesz komuś pomocną dłoń, albo odwracasz się do niego plecami. Żadna to sztuka trzymać się razem, gdy wszystko układa się jak po maśle. A może właśnie wielka sztuka?
Pomożesz mi?
Kłopoty to wielki test dla każdej przyjaźni. Ploteczki, imprezki, pożyczanie sobie ciuchów to zdecydowanie za mało, by mówić o przyjaźni, chociaż nierzadko tak się właśnie wydaje, że wystarczy miło spędzać ze sobą czas i już, stworzyła się unikalna więź, której nic nie zniszczy. Ile to wrażenie ma wspólnego z prawdą, pokazuje pierwsza poważniejsza burza. Czy tak zwana przyjaciółka pożyczy nie tylko bluzkę, ale i pieniądze na zaległe rachunki? Czy zrezygnuje z fajnej imprezy, żeby potowarzyszyć na ostrym dyżurze? Przygarnie na tydzień do skromnej kawalerki, bo właśnie straciło się dach nad głową? Poświęci wolną sobotę, by pomóc przy przeprowadzce? Jak zareaguje, gdy świat legnie w gruzy? Zatrzyma się na standardowych, oklepanych formułkach i wykręci własnymi obowiązkami, czy zaproponuje konkretne rozwiązanie, zagrzeje do boju i będzie ciągnąć za uszy, żeby wygrzebać z dołka?
Właśnie to jest piękne w przyjaźni, że niestraszny jej wysiłek, stres, wysokie koszty. ‘Daj spokój, nie ma o czym mówić!’ – to cały komentarz do sprawy, choć doskonale wiadomo, że nie była to błahostka. Ale przyjaciele tacy są, nie oczekują hołdów i fanfar, wystarczy im świadomość, że uratowali bliską osobę przed zgubą. Kryzys nie nadwątla przyjaźni, on ją zawsze wzmacnia.
Nie trzeba zresztą aż tak wielkiego nieszczęścia. Nawet proste, mało wymagające przysługi potrafią obnażyć kruchość przyjaźni. O cokolwiek się poprosi, nagle się okazuje, że przyjaciółka nie ma czasu, nie może, jest zawalona robotą, już wcześniej coś zaplanowała i absolutnie nie może tego przełożyć. No strasznie mi przykro! I tak za każdym razem.
(Nie)szczerze gratuluję!
Sprawa jest jasna, jeśli ktoś bez przerwy się wykręca od pomocy i wsparcia, to trąba, a nie przyjaciel. Lecz niestety, test ‘na biedę’ wcale nie daje jednoznacznej odpowiedzi. Dużo więcej o drugim człowieku powiedzieć może test ‘na sukces’. Bo wbrew pozorom, znacznie łatwiej jest zjednoczyć się w niedoli niż dostatku. Wydaje się to śmieszne, przecież właśnie nieszczęścia są idealną pożywką dla patologii, popychają do czynów niemoralnych. W krytycznej sytuacji łatwo powiedzieć o słowo za dużo, pójść krok za daleko, podsycić konflikt zamiast go ugasić. A czym może zagrozić sukces?
Cóż, sukces budzi inne paskudne demony. Dobrobyt cieszy, gdy jest swój. Ten cudzy, to prowokuje przede wszystkim zgrzytanie zębów. Strasznie, oj strasznie ciężko pogratulować komuś tak szczerze, bez igiełek zazdrości w sercu. Oczywiście, zazdrość to zupełnie naturalne uczucie i to żadna zbrodnia, gdy zazdrości się przyjacielowi. Ważne, co dalej. Co zwycięży, zawiść, a może jednak radość, że bliskiej osobie coś się udało? Doceni się osiągnięcia przyjaciela czy przeważy gorycz, że czemu to nie ja? Tak właśnie, nieraz prawdziwą siłę przyjaźni zweryfikował uśmiech fortuny, a nie podły los.
Pomaganie komuś zwykle wymaga jakichś wyrzeczeń, ale mimo wszystko daje pewnego rodzaju przewagę. Jest się tym ‘lepszym’, można okazać miłosierdzie, wspaniałomyślność, szczodrość, no pokazać się jako dobry człowiek, w dodatku dysponujący określonymi zasobami. To miła świadomość. I jeśli już trzeba jakoś odstawać od reszty, to tylko w taki sposób, demonstrując przewagę. Nawet w przyjaźni ciężko od tego uciec.
Nie kłuj w oczy swoim szczęściem
Może być tak, że sukces zachęci do zacieśniania więzi, bo druga osoba zwącha dla siebie korzyści. Rozczarowujące są takie ‘przyjaźnie’, ale chyba jeszcze bardziej boli, gdy ktoś naprawdę bliski nagle zaczyna się odsuwać, bo nie może znieść tego, że przyjaciel wspiął się wyżej. Kiedy jest się na równi, łatwiej pogodzić się z przegraną i zwykłym, szarym życiem. Ale gdy statusy się rozjeżdżają, coraz trudniej o wspólny język. Jak zrozumieć nawzajem swoje problemy? Nawet wstyd o nich mówić, przecież dla drugiej strony to czysta abstrakcja. Z góry się po prostu zakłada, że dawne stosunki to przeszłość.
Nie wiadomo, jak podejść do osoby, która wspięła się na szczyt. Tak, to niby dalej Baśka, lecz już nie ta sama. Co się zmieniło? Trudno jednoznacznie stwierdzić, ale jest trochę niezręcznie. Jeśli nie umie się sukcesu przyjaciela zaakceptować, na każdym kroku widzi się niecne intencje. Nie lubimy demonstracji dobrobytu, a teraz wszystko tak wygląda, jak chęć popisania się, utarcia nosa, wzbudzenia zazdrości. Zwykłe przechwałki! Taki to przyjaciel! No żeby szlag go trafił!
Boli nawet to, że przyjaciel chce swoją fortuną podzielić się z bliskimi. Tak, można się wtedy poczuć jak uboga krewna z powieści Jane Austen. Mało komfortowo, jakby ktoś jałmużnę dawał, bezwstydnie się wywyższał. Upokarzające. Tak, fajnie, że o starych przyjaciołach pamięta, tylko co z tego? Wymyślna kolacja w drogiej knajpie staje w gardle, kiedy się przypomni sobie, kto za ten luksus zapłacił. Ciężko się wyluzować na wakacjach w modnym kurorcie, mając świadomość, że wkład własny ograniczył się do napiwku dla bagażowego. Kosztowny prezent cieszy przez sekundę, potem jest tylko gorzka świadomość, że w rewanżu nie ofiaruje się choćby jednej dziesiątej. Przelicza się wszystko na wartości materialne, a przecież nie na tym polega wzajemność w przyjaźni.
Niestety, jesteś lepsza
Czyjś sukces złości tak bardzo, bo nierzadko unaocznia wygodnictwo i bezczynność znajomych. Fajnie było odchudzać się z przyjaciółką w trybie ‘od jutra’, zaśmiewając się do łez z własnego lenistwa, pocieszając się od razu, że śmiech to najlepsze spalanie kalorii. Ale któregoś dnia przyjaciółka zawzięła się na serio, odstawiła ciastka, zapisała się na basen, trzy razy w tygodniu sumiennie wykonuje ćwiczenia według indywidualnie opracowanego planu treningowego. Wygląda fantastycznie, ale komplement nie przechodzi przez gardło. Jak gdyby to była jej wina, że nie znalazło się w sobie większych pokładów siły woli.
Te dysproporcje bolą bardziej niż własne niedostatki. Dopóki obie jesteśmy zwykłymi sekretarkami jakoś się życie toczy, ale wystarczy, że jedna awansuje i po pięknej harmonii ani śladu. Tylko prawdziwe przyjaciółki potrafią przyjąć te zmiany bez bólu. Wiedzą też, jak sobie pomóc i jak tę pomoc przyjąć. Jest zazdrość, ale to zazdrość inspirująca. W fałszywej przyjaźni udana kariera i konsekwentne realizowanie własnych planów to coś, co burzy spokój ducha. To pokazanie czarno na białym, że warto podnosić sobie poprzeczkę, a dojście do celu wcale nie jest domeną cwaniaczków, manipulantów i oszustów. Nieprzyjemna lekcja.
Choć przyznać trzeba, że i nauczyciel nie zawsze świeci tylko dobrym przykładem. Sukces zmienia, może nie od razu w bezwzględnego Gordona Gekko, ale od czasu do czasu pojawia się ton wyższości, także w stosunku do gorzej usytuowanych przyjaciół. I nic dziwnego, że ci powoli się odsuwają.
Czy jeszcze coś nas łączy?
W ogóle zmiany to kolejny ważny test dla przyjaźni. Przyjaciółka wychodzi za mąż. Rodzi dziecko. Przeprowadza się w inne miejsce. Zmienia wyznanie. Postanawia zostać weganką, wyjeżdża do głuszy i zakłada pieczarkarnię. Każde takie wydarzenie coś zmienia we wzajemnych relacjach i choć nie muszą to być wcale zmiany na gorsze, przyjaciele nie zawsze wiedzą, jak się do nich odnieść i w efekcie kontakt nieco się rozluźnia. A winne jest powszechne przekonanie, że o prawdziwą przyjaźń nie trzeba walczyć, ona sama się obroni.
A to nieprawda, o przyjaźń trzeba dbać. To nie tak, że znamy się jak łyse konie i to wystarczy. Dlatego właśnie tak wiele przyjaźni z wczesnej młodości rozpada się w dorosłym życiu, ponieważ ciągle myśli się kategoriami z dzieciństwa, gdy wystarczyło po prostu dobrze się bawić i stawać za sobą murem w konfliktach z rówieśnikami. Dorosłym spadają na głowę coraz to nowe obowiązki odciągające od bliskich znajomych. W takich warunkach przetrwać może tylko silna przyjaźń, a i ona ciągle narażona jest na ciężkie próby. W przyjaźni mniej się musi, dlatego łatwiej ją poświęcić. Jeśli chcesz być z facetem, przeprowadzisz się za nim na koniec świata. Ile osób zrobi to dla przyjaciela? Praca to pieniądze na życie, więc zrezygnuje się raczej z koleżeńskich pogaduszek niż nadgodzin w biurze. I dlatego taką wartością są przyjaciele, którzy mimo nawału codziennych spraw dbają o to, by nie zniknąć zupełnie z pola widzenia.
Prawdziwy przyjaciel zostaje przy nas bez względu na okoliczności, czy to dobre, czy to złe. Oczywiście, dopóki nie chodzi o jakieś ewidentne naruszenie zasad i pogwałcenie wartości, które są dla nas niezwykle ważne. Ale odrzucając skrajności, przyjaciel wie jak pomóc w nieszczęściu i jak świętować szczęście. I jeśli coś jest dla niego bardziej niewygodne, to właśnie bieda, bo wtedy widzi cierpienie drugiej osoby, a na to nie może być zgody. On po prostu nigdy nie życzy ci źle, co oznacza też brak zawiści, która może nie bezpośrednio, ale jednak w jakiś tam sposób jest pragnieniem, by przyjacielowi powinęła się noga i dla odmiany troszkę pocierpiał.
Jak się rzekło, takie relacje nie powstają na pstryknięcie palcami, dlatego w życiu ma się raczej znajomych niż przyjaciół – oni nie są tak wymagający, poza tym mniej szlachetne uczucia w stosunku do nich nie wydają się zbrodnią i nie są tak rozczarowujące. Niestety, nie są też tak oddani.
5 komentarzy
Przecież przyjaciel nie tylko musi pomoc, ale może także wysłuchać drugą osobę i wesprzeć ja psychicznie (dużo osób ucieka przed problemami innych).
Nasunęło mi się jeszcze jedno, że tylko inteligentna osoba nie będzie się chwalić swoimi sukcesami przed swoja przyjaciółką tylko ewentualnie oznajmi o sukcesie. A to jest różnica. Jednak nie każdy potrafi tak sprawę rozegrać.
Prawdziwych przyjaciół poznajemy w biedzie
wrogów zaraz po tym
jak nam się powiedzie
autor: Mira Zalewska
Jedna i druga sytuacja moze byc sprawdzianem dla tych, co uważają sie za przyjaciół oraz dla samych zainteresowanych.
Prawda. Prawdziwi przyjaciele są z nami niezależnie od sytuacji – w doli i tzw. niedoli. Sama się o tym przekonałam, kiedy przeszłam operację. To bardzo otworzyło mi oczy…
Ludzie się zmieniają, zmienia się wiele spraw w życiu, w podejściu. Podchodzę do tego inaczej, nie jest istotne, czy mu się powiodło czy oberwało od życia, jeżeli kontakt z nim wymaga od Ciebie wysiłku, na który się nie zgadzasz – nie jest nim.