Główne menu

„Przepraszam” – o słowie nie do wypowiedzenia?

Już w przedszkolu dzieci uczą się magicznych słów – „proszę”, „dziękuję”, „przepraszam”. O ile dwa pierwsze generalnie wydają się proste, o tyle to ostatnie wzbudza więcej emocji. Według opinii wielu osób, wyjątkowo trudno powiedzieć „przepraszam”, tak samo jak pochylić głowę i przyznać się do błędu. Słowo to jest tak wymagające, że często nie przechodzi przez usta. To niestety nie pozostaje bez znaczenia, bo pojawiają się konsekwencje braku gotowości przyznania się do winy – niezbyt przyjemne. Jednak czy zawsze mówić „przepraszam”? Wszak nie bez przyczyny kobiety uważane są za te, które przepraszają zbyt często….

Dlaczego ludzie nie potrafią powiedzieć „przepraszam”?

Ten, kto mówi pierwszy „przepraszam”, przegrywa?

Przeprosiny wielu osobom przychodzą wyjątkowo ciężko. Niezależnie od skali przewinienia. Słowo „przepraszam” jest trudne do wyduszenia z siebie, gdy problem jest spory, jak również wtedy, kiedy przewinienie jest niewielkie, a nawet pisząc wprost – błahe.

Dlaczego tak się dzieje? Dlaczego jedna osoba potrafi z szacunkiem dla siebie i drugiej osoby przeprosić, a druga nie umie tego zrobić? Skąd problem, a jednocześnie silna potrzeba kreowania się na kogoś, kto nie popełnia błędów i tym samym nie musi przepraszać?

Bo nie potrafią przyznać się do winy

Poczucie wartości wielu osób jest tak kruche i zbudowane na tak niestabilnych fundamentach, że fizycznie osoby te nie są w stanie przeprosić. Przeproszenie to przyznanie się do winy, pokazanie, że jest się osobą niedoskonałą, niepozbawioną wad.

Ludzie o niepewnym poczuciu własnej wartości chronią samych siebie, unikając przeprosin. Robią to po to, aby nawet drobne przewinienie nie wpłynęło na ich samopoczucie. Wolą wypierać swoje winy i usprawiedliwiać się sami przed sobą niż powiedzieć, że zawaliłam. Powiedzenie bowiem głośno „przepraszam” mogłoby znacząco nadwątlić i tak delikatne ego.

Osoby o niskim poczuciu własnej wartości nie rozumieją, że popełnienie błędu nie przekreśla ich jako ludzi. Nie odbiera im wartości. Boją się uczucia wstydu i wyrzutów sumienia, które mogą uderzyć w nich ze zdwojoną siłą, gdy sami przed sobą wprost przyznają się do skrzywdzenia drugiej osoby.

Poczucie, że jest się niedoskonałym jest dla wielu osób tak dotkliwe, że nie są  w stanie go znieść. Dlatego co do zasady nie przyznają się do błędów.

Bo nie chcą wziąć odpowiedzialności za konsekwencje swoich czynów

Czasami skutki naszych zachowań są tak przytłaczające, że obawiamy się przeprosin. Nie przyznajemy się do winy, bo konsekwencje naszych błędnych decyzji są zbyt duże. Nie mamy pojęcia, jak sobie poradzić z bałaganem, który same zrobiłyśmy. Rzeczywistość nas przerasta, dlatego, chcąc czy nie chcąc, siedzimy cicho jak mysz pod miotłą. Tak, tchórzymy, ale na odwagę nas po prostu nie stać.

Bo brakuje im empatii

Ludzie mają tendencję do wybielania się. Chcą myśleć o sobie jak najlepiej. To naturalny mechanizm obronny.

Podobne źródła często ma ograniczona empatia. Niedostrzeganie uczuć innych osób i nieliczenie się z nimi wynika z obniżonej wrażliwości, ale także z mechanizmów chroniących nas samych. Ludzie, którzy nie widzą, bo nie chcą dostrzegać cierpienia innych, nie przepraszają, idą przez życie, rozpychając się łokciami, nie zważając na nic. To dla nich ich osobisty sposób na sukces. Zatrzymanie się i przyznanie się do tego, że ich działanie może krzywdzić innych, uniemożliwiłoby im życie na wygodnych zasadach, które sami dla siebie wybrali.

Bo nikt ich tego nie nauczył

Problem tkwi także w wychowywaniu. Dzieci bardzo wymagających rodziców, które za wszystko są karane i obwinianie za każdy błąd, mają ogromny problem z przyznaniem się do winy, gdy są małe. Panicznie boją się konsekwencji. Jako dorośli zazwyczaj wybierają jedną z dwóch dróg: albo przepraszają za wszystko, nawet za rzeczy, których nie zrobiły. Albo udają nieomylne i nie mówią nigdy „przepraszam”.

Problem ma wymiar międzypokoleniowy. Istnieją rodziny, w których słowo „przepraszam” nie istnieje, a osoby tworzące daną najmniejszą „komórkę społeczną” starają się wynagrodzić swoje błędy (jednocześnie udając, że nic się nie stało) lub przechodzą po jakimś czasie po przykrym wydarzeniu do porządku dziennego.

Bo nie czują się winni

Ludzie często nie mówią „przepraszam”, bo w swoim sumieniu postrzegają się jako jednostki bez skazy. Zdarza się tak, że dostrzegają swoją winę tylko w pewnym stopniu. Nie widzą gotowości do przyznania się do błędu u drugiej osoby, dlatego nie chcą brać odpowiedzialności za wszystko na swoje barki.

Bo boją się, że ich przeprosiny zostaną wykorzystane przeciwko nim

Mamy problem z przeprosinami również z innego powodu. Nasze doświadczenie podpowiada nam, że nie warto przyznawać się do błędu, bo zostanie to wykorzystane przeciwko nam. Osoby toksyczne znane są z tego, że celują dokładnie w nasze słabe punkty. Przepraszanie to ich dodatkowe odsłonięcie.

Gdy przepraszamy, „ofiara” nie przyjmuje naszych słów. Z osoby pokrzywdzonej przechodzi w rolę kata. Wykorzystuje swoją chwilową przewagę i zaczyna się pastwić nad osobą, która zdecydowała się przeprosić. Przeprosiny same w sobie są trudne, ale są jeszcze trudniejsze, gdy przychodzi nam się zmierzyć z sytuacją przyznania się do winy przed osobą, która nie umie z szacunkiem przyjąć przeprosin. I świetnie się bawi wypominając wszystkim błędy, własnych niedoskonałości nie dostrzegając.

Liczą się tylko szczere przeprosiny

Samo powiedzenie „przepraszam” to zdecydowanie za mało. Liczy się przede wszystkim szczerość tego wyznania. Tak, by osoba, która odbiera przeprosiny poczuła się zrozumiana, a krzywda jej wyrządzona zauważona. Najgorszym, co można zrobić, to próbować się wybielać, obarczać o swoje złe zachowanie innych. Przepraszanie to nie czas na uzasadnianie swojego zachowania, ani tłumaczenie się. Jeśli chcemy przeprosić szczerze, nie powinniśmy również bagatelizować swoich czynów, ani obwiniać ofiarę za własną niekompetencję.

Prawdziwe, szczere przeprosiny mają głęboko uzdrawiającą moc. Pozwalają na nowo zbudować relację i odzyskać utracone zaufanie. Czasami przeprosiny to pierwszy krok do poważnej rozmowy o własnych granicach i wyznawanych wartościach. Skąpe i wymuszone przeprosiny zazwyczaj wyrządzają dodatkowe krzywdy.

    7 komentarzy

  • Magdalena Szymańska

    Na szczęście nie mam z tym wiekszych problemów i uczę córkę mówic przepraszam, właściwie już to potrafi, ma prawie 10lat! Ale fakt, że wielu ludzi nie potrafi przeprosić, bo to oznacza przyznanie się do błędu!

  • jotka

    Mówić przepraszam i przyznać sie do błędu to najlepsze co można robić w wielu sytuacjach, korona nam z głowy nie spadnie…

  • Aga

    Przestałam przepraszać, przestałam wyciągać rękę, bo nikt mnie za to nie szanował. Zamiast doceniać pokorę, widziano we mnie słabość i wykorzystywano to. Dlatego już nie przepraszam.

  • Józefa

    Pracuję w takiej firmie, gdzie slowa: prosze, dziekuje, przepraszam…są na porzadku dziennym. Życzę wszystkim takich zwrotów..to jest piekne!!!

  • Barbara

    Nienawidzę nadużywania słowa „przepraszam”. Uznaję je tylko w dwóch sytuacjach: jeśli osoba zrobiła mi coś przez przypadek lub gdy wiem, że zamierza się poprawić. Mam w domu dwa potwory, które przepraszają, a potem robią to samo, więc jestem przeczulona. Wolę tego słowa nie usłyszeć.

  • Katarzyna

    Oj tak niektóre osoby widzą tylko czubek własnego nosa i nie potrafią przyznać się do błędów

  • Dalwi Szyje

    Jak słowa tej piosenki „to ja narcyz się nazywam przepraszam i dziękuję ja tych słów nie używam” Łzy.

Zostaw komentarz

Możesz użyć HTML tagów i atrybutów: <a href="" title=""> <abbr title=""> <acronym title=""> <b> <blockquote cite=""> <cite> <code> <del datetime=""> <em> <i> <q cite=""> <s> <strike> <strong>