Główne menu

Czy za rodziną trzeba stać murem? Lojalność przede wszystkim?

Lojalność to niezwykle ceniony przymiot. Zawsze w cenie, bez względu na to, czy mowa o rodzinie, przyjaźni czy związku. To coś, co określa wyjątkowość danych więzów. Daje przyjemną świadomość, że na pewnych ludziach zawsze można polegać, dostać od nich wsparcie. Nic dziwnego, że są i tacy, którzy nie mogąc liczyć na szczere oddanie, lojalność próbują sobie kupić za pieniądze, byle tylko mieć wokół siebie kogoś na dobre i na złe.

Oczywiście, za pieniądze to można sobie kupić co najwyżej warunkowe posłuszeństwo, ale i ta prawdziwa lojalność ma swoje ciemne strony. Stać za kimś murem niezależnie od okoliczności? Brzmi świetnie, kłopot w tym, że czasem ten mur kryje naprawdę bardzo brzydkie sprawki.

Bezwarunkowo wspieram

Nie ma zdrowego związku bez zaufania. Czy to mąż i żona, czy dziecko i rodzic, albo paczka przyjaciół, bez szczerości ani rusz. Nieufność zniszczy każde więzy, bo jeśli bliskiej osobie nie możesz się zwierzyć z własnych trosk, to co to za bliskość? Opory to można mieć przed obcymi.

Brak zaufania to brak wsparcia, a przecież po to – między innymi – wchodzimy w różnego rodzaju związki, by w razie potrzeby uzyskać pomoc. Jest z kim gasić pożary. Bliscy nie odwrócą się od ciebie, nawet gdy zbłądzisz, może i pokręcą trochę nosem, wściekną się w pierwszym odruchu, ale nie odejdą. Odwiozą do domu po pijackich wybrykach. Poprą w ostrej dyskusji z wrogami. Użyczą swoich pięści, gdy zrobi się gorąco. Wyciągną z finansowego dołka. Wstawią się za tobą, gdy zrobisz coś głupiego. Pomogą zakopać w lesie zwłoki… Ano właśnie. A co jeśli to nie błahy wypadek, ale dość śmierdząca sprawa, zahaczająca o kodeks karny? Nie wygłupy czy żenujące wpadki, lecz sytuacje ocierające się o kryminał?

Czy można w ogóle mówić o bezwarunkowym wsparciu? A może lojalność powinna jednak mieć jakieś granice? Jak się zachować, gdy przyjaciel robi przekręty finansowe, w wyniku których niewinni ludzie tracą ciułane latami oszczędności? Co jeśli przyjaciółka po pijaku potrąciła pieszego i uciekła z miejsca wypadku? Nagle okazało się, że mąż lubi sobie poobmacywać nieletnie koleżanki córki? Narzeczony jest trochę na bakier z prawem? Siostra zdradza męża?

Wygląda to na zwykłe, hipotetyczne rozważania, ale takie rzeczy dzieją się naprawdę, często tuż pod naszym nosem i nie jest wykluczone, że właśnie nam przyjdzie stawić czoła podobnym dylematom. I trzeba będzie zdecydować co ważniejsze, lojalność wobec najbliższych, by nie mieli nabrużdżone w życiorysach, czy taka zwykła, ludzka sprawiedliwość.

Nikomu ani słowa

Bezwarunkowe wsparcie oznacza, że bliskich kryje się, cokolwiek mają na sumieniu. Czasami trzeba wręcz posunąć się do kłamstw, tuszowania dowodów i innych nie do końca przyzwoitych postępków, wszystko po to, by ratować poszkodowanego. Tak twarda obrona trąci nieco sekciarstwem, no ale czyż nie o to chodzi w staniu za sobą murem? Właśnie tworząc taki monolit, jest się znacznie odporniejszym na działanie wrogich sił, tyle że czasami to nic innego jak szansa na uniknięcie przykrych konsekwencji, co nie do końca jest uczciwe.

Bo problemem jest to, że błędy naszych bliskich często wiążą się z czyjąś krzywdą, nierzadko zupełnie niezasłużoną. Łatwo wtedy to zbagatelizować, znaleźć słuszne usprawiedliwienie – tak, przyjaciel zgwałcił dziewczynę, będąc w delegacji, ale ona była pijana, a on jeszcze młody, przez głupi wybryk będzie miał zmarnowane całe przyszłe życie, no pewnie, że szkoda dziewczyny, ale kto wie, może tak zupełnie bez winy nie była. Ofiara jest po prostu obca, nie ma się z nią żadnych związków emocjonalnych, jej krzywda nie jest tak namacalna jak kara grożąca winowajcy. Czuje się wewnętrznie, że stając po stronie sprawcy, zwiększa się jeszcze bardziej cierpienie pokrzywdzonej osoby, ale słuszne postępowanie nie wydaje się już tak słuszne, gdy na ławie oskarżonych zasiada ktoś bliski. Istny dramat.

Podjęcie decyzji utrudnia dodatkowo fakt, że przecież każdy może się znaleźć kiedyś po tej drugiej stronie, zostać ofiarą kogoś, kto tak samo ma wiernych sojuszników, co nie pozwolą skrzywdzić swojego, choćby dopuścił się on czynu najbardziej paskudnego. Podejście nagle się zmienia, solidarność tych ludzi mocno drażni, zresztą to nawet nie solidarność, a zwykłe kumoterstwo. Tym razem uderza w nas, więc jest naganne, nie powinno się tego absolutnie tolerować. No cóż, dobitne potwierdzenie, że punkt widzenia zależy od punktu siedzenia.

Ty mnie, a ja tobie

To zrozumiałe, że bliskiej osoby nie opuszcza się w biedzie, oferuje się jej wsparcie, gdy ktoś obcy ją obraża, atakuje fizycznie, zaczepia, ośmiesza. Ale jak zareagować, gdy agresorem jest ktoś bliski? Jasne, najlepiej zachować neutralność, a o sprawie pogadać w cztery oczy, z dala od świadków, którzy nie powinni oglądać rodzinnych czy przyjacielskich konfliktów. A jeśli tak się nie da, bo reakcja musi być błyskawiczna, żeby nie doszło do większej tragedii? Czyją stronę wziąć, gdy jak na dłoni widać, że nasz bliski zachowuje się skandalicznie?

Jedni się zawahają, jednak dla wielu ludzi nie ma to żadnego znaczenia. Zachowujesz się źle, grupa i tak ma stać za tobą, to jej zadanie. Tylko czy ma to jeszcze coś wspólnego z prawdziwą lojalnością? Fajnie jest mieć wspólników, których nie zgorszy żaden grzeszek, lecz przy takim podejściu to bardziej związek interesów niż szczera bliskość. Ludzie oczekujący bezwzględnej lojalności tworzą po prostu sieć wzajemnych zależności i układów. Wzajemnie chroni się swoje nieładne tajemnice, sięga się po nieetyczne metody, by wyciągnąć przyjaciela z bagna – schematy doskonale znane z wysokich szczebli władzy, ale w rzeczywistości można je spotkać także w wielu rodzinach czy wśród przyjaciół. Dzisiaj ja kryję ciebie, a jutro ty mnie. Moje milczenie za twoją przysługę. Tu już raczej biznesowa, niepisana umowa niż bliska więź oparta na wzajemnej wierności.

Bo wierności powinno się też dochowywać sobie, tymczasem często dla dobra wspólnoty przymyka się oczy na własne wartości, bo trzymanie się ich mogłoby dla reszty oznaczać nielojalność i zdradę. Bliscy patrzą krzywo, wcale im ta uczciwość nie imponuje, a przecież nikt nie lubi czuć się wykluczony, z piętnem zdrajcy.

Nigdy cię nie zdradzę

Ślepa wierność i lojalność sprawdza się może u psa, u ludzi to już tak średnio, ponieważ nawet bardzo bliskie więzy nie są w stanie całkowicie wygłuszyć wyrzutów sumienia. Niektórzy jednak mają dokładnie takie oczekiwania – grupie należy się oddać bezwzględnie, bez moralnego oceniania, to taka opłata członkowska i przy okazji gwarancja, że jak się potknie noga, będzie miał kto wyciągnąć za uszy. Rodzina to samo – więzy krwi to świętość, żaden człowiek z zewnątrz nie może nas naruszyć. Został niesłusznie skrzywdzony? Trudno, takie życie, przyzwoitość to fajny temat dla idealistów pisarzy.

Może się wydawać, że to sytuacja idealna, lecz tak pojmowana lojalność krzywdzi nie tylko obce ofiary, ale i samych sprawców. Przymykanie oczu na wybryki działa demoralizująco i kusi do złego, bo czemu nie, skoro bliscy znajdą wyjście z każdych tarapatów. Jaki sens się starać być lepszym człowiekiem? Moi ludzie i tak mi odpuszczą, są w końcu tacy sami, a jeśli nawet nie są, to i tak mi wybaczą, bo mnie kochają i nie chcą mnie stracić. Łatwo w ten sposób ‘zepsuć’ sobie dziecko, męża, przyjaciółkę – oni wiedzą, że po seansie płaczu i gorzkich wymówkach nastąpi pojednanie i kombinowanie, jak pozbyć się kłopotu. Koniec końców, taka lojalność to nic innego jak przepis na wielką tragedię.

Nic wbrew sobie

Lojalność często myli się z unikaniem konfliktów, spolegliwością, wygodnictwem. Nie mówi się niemiłych rzeczy, bo nie chce się psuć wzajemnych relacji. Jest strach, że po wytknięciu błędów stosunki się ochłodzą, a tego bardzo chce się uniknąć. Robi się coś wbrew sobie, by zaskarbić sympatię osób, na których bardzo zależy. I wszystko byłoby ok, gdyby nie konflikt interesów pomiędzy tym, co wydaje się dobre dla kogoś, a własnym systemem wartości.

Lojalność staje pod znakiem zapytania właśnie wtedy, gdy sumienie krzyczy, że coś tu jest nie tak. Pewnie, ludzie są tylko ludźmi, ale są też, ujmijmy to tak, niesprawiedliwości mniejsze i większe. Jeśli zaś postępowanie bliskiego człowieka mocno godzi w wyznawane zasady, warto się zastanowić, co powinno być na pierwszym miejscu. Także dlatego, że pozorna ‘zdrada’ może w dłuższej perspektywie kogoś ważnego dla nas uratować. Naprawdę bliska osoba nie odwróci się plecami, bez względu na kaliber grzechu, ale będzie też oczekiwać poprawy, skruchy, chęci zadośćuczynienia. Ostatecznie, rodzina oraz przyjaciele powinni ciągnąć w górę a nie w dół, no chyba że ich ideałem również jest imperium zła. Ślepa, bezdyskusyjna lojalność ma rację bytu chyba tylko w więzieniu albo mafii, a nie pomiędzy normalnymi ludźmi, którzy chcą dla siebie dobrze – nawet największa cnota sprowadzona do ekstremum przestaje być czymś godnym pochwały.

Zostaw komentarz

Możesz użyć HTML tagów i atrybutów: <a href="" title=""> <abbr title=""> <acronym title=""> <b> <blockquote cite=""> <cite> <code> <del datetime=""> <em> <i> <q cite=""> <s> <strike> <strong>