Romantyczny pobyt w Hotelu Ryn**** na Mazurach. Czy warto?
”Dostaniesz klucze do tajemnic historii” te słowa widniejące na drewnianych belkach korytarza, wprowadziły nas w klimat XIV-wiecznego Zamku Krzyżackiego , znajdującego się na wzgórzu pomiędzy dwoma mazurskimi jeziorami: Ryńskim i Ołów. Tak jak w średniowieczu na zamkowych korytarzach, mogliśmy spotkać rycerzy oraz damy dworu, którzy oprowadzali gości i opowiadali historię zamku. Zadbanie o obecność osób poprzebieranych w stroje z epoki nadawało naszemu wypoczynkowi w Zamku Ryn**** niesamowitej atmosfery, której na próżno szukać w innych hotelach o podobnym standardzie.
Byliśmy ulokowani w skrzydle więziennym, gdzie na korytarzach wyeksponowano średniowieczne narzędzia tortur i broń. Korytarze prowadzące do naszego pokoju były wąskie i tonęły w nastrojowym mroku. Przechodząc przez nie, trzeba było się schylać, co z jednej strony świetnie pasowało do miejsca, w jakim przebywaliśmy, z drugiej było nieco męczące. Mieszkaliśmy na trzecim piętrze, dlatego doceniliśmy możliwość wjechania windą. Niestety nie bezpośrednio pod drzwi pokoju. Z windy trzeba było wyjść na trzecim piętrze, potem pół piętra zejść i później pół wejść schodami do góry. Korytarze, jakimi się przemieszczaliśmy były dość kręte…
Niestety pierwsze wrażenie po wejściu do pokoju było dla nas zaskoczeniem. Pokój był ciemny i niewielki, drewniane belki podtrzymujące stropy, skosy, potężne łóżka i szafy, a także małe okna dodatkowo optycznie pomniejszały pomieszczenie. Rozumiemy jednak, że taki jest klimat skrzydła więziennego, a wystrój pokoi był adekwatny do miejsca, w którym byliśmy, jednak nam nie przypadł on do gustu, był zbyt mroczny – tylko taki pokój był dostępny w trakcie naszego pobytu. Podobno w innym skrzydle pokoje są większe i jaśniejsze…warto podpytać o to w trakcie rezerwacji pobytu i wybrać odpowiednie pokoje. Jest też inne rozwiązanie – traktowanie komnaty zamkowej jako sypialni i korzystanie z atrakcji hotelowych, a jest ich sporo…
W związku z tym, że na wypoczynek udaliśmy się z dzieckiem, kolejnym miejscem tuż po pokoju, w którym zostawiliśmy bagaże, był plac zabaw oraz Bajkogród- sala dla dzieci z mnóstwem zabawek, gier, jeździków, a także basenem z kulkami i salą kinową, w której każdego wieczoru najmłodsi mieli zorganizowane seanse. W godzinach południowych animatorzy zajmowali się dziećmi, dając wytchnienie rodzicom. Gdy za oknami szalała burza, spędzaliśmy tam czas wiedząc, że nasze dziecko się wybiega i będzie zadowolone.
Po zabawie przyszedł czas na posiłek, więc ruszyliśmy do restauracji Refektarz, mijając po drodze przepiękny dziedziniec, na którym przy sprzyjającej aurze można jeść posiłki. W podłodze na dziedzińcu prezentowane były sprzęty muzealne – stare miecze, topory, włócznie, zbroje. Na każdym kroku podziwialiśmy historyczny wystrój i elementy uatrakcyjniające to miejsce.
Na kolację na dziedzińcu zdecydowaliśmy się kolejnego dnia. Tego wybraliśmy się wprost do restauracji. Obsługa zadbała o klimat podczas kolacji, zapalone świece, pięknie zastawione stoły, zapachy pobudzające kubki smakowe. Jedzenie różnorodne i smaczne. Byliśmy bardzo zadowoleni. Kuchnia to niewątpliwie jeden z głównych atutów Zamku Ryn.
Strefa odprężenia i relaksu, czyli SPA i basen pozwalają wystawić nam bardzo pozytywne ocen. Basen pomimo że nieduży, miał swój klimat, półmrok, który w nim panował oraz sklepienia z cegieł sprawiały, że można było się wyciszyć i odpocząć. W pakiecie mieliśmy do wyboru także masaż. Ja wybrałam masaż twarzy, mąż pleców. Dla niego podstawowym minusem było to, że masował go mężczyzna, mi to zupełnie nie przeszkadzało… 🙂
Nie wiem jak plecy, ale masaż twarzy i głowy z całego serca polecam, był przyjemny, a z głowy przez te kilkadziesiąt minut wyfrunęły wszystkie myśli, był tylko błogi spokój, który niestety trwał za krótko….
Większy entuzjazm w moim mężu wzbudziła gra w golfa. Przyznaję – świetna zabawa – od osoby obsługującej dostaje się piłeczki i kijki i uderza tak, jak w tradycyjnej grze, z tą różnicą, że zamiast rozległych pól przed oczami mamy monitor, a system podpowiada, jak najlepiej uderzać w piłeczkę, co wcale nie było takie proste!
Nic nie jest jednak w stanie przebić uroku miejskiej plaży, znajdującej się około 200 metrów od Zamku z pięknymi widokami na Jezioro Ołów posiadające I klasę czystości wód. Zakaz jazdy na skuterach gwarantuje tu cisze i spokój.
Dla miłośników sportów wodnych czeka natomiast Jezioro Ryńskie, bez kąpieliska, ale z doskonałą przestrzenią na żeglowanie i jazdę na motorówkach. Świetny widok na jezioro roztacza się z Gościńca Ryński Młyn, należącego do infrastruktury hotelowej, w którym można chwilę odpocząć przy kawie czy lodach lub zjeść obiad. Nie próbowaliśmy dań w tym miejscu, na posiłki szliśmy bezpośrednio do Hotelu, w którym jakość dań była powalająca. Polecamy szczególnie pieczeń z dzika, doskonale przyrządzoną wołowinę a dla dzieci: pulpety w sosie koperkowym i stripsy.
Ogólnie pobyt zaliczamy do bardzo udanych! Polecamy zwłaszcza dla miłośników historii i niesamowitej atmosfery dawnych lat.
6 komentarzy
ale super miejsce kurcze chetnie bym sie wybrala 🙂
ojojoj zazdroszcze pobytu
Świetne miejsce! Szkoda, że nie udało się wygrać w konkursie, ale będę pamiętać o tym hotelu jeśli kiedyś wybiorę się w tamte rejony 🙂
Warto warto, byliśmy i było naprawdę super, fajny klimat zamku (na korytarzu przyrządy do tortur, stroje rycerskie itp., no i ten dziedziniec..:) ) plaża blisko, dodatkowe atrakcje – kręgle, bilard, wypożyczalnia rowerów (super trasa rowerowa dookoła jeziora), na plaży wypożyczalnia kajaków, rowerów wodnych. Nie można się nudzić!
Na mega plus zasługuje kuchnia. Chylę głowę, jedzenie doskonałe. Duży minus przypadł basenowi. Klimatyczny, ale jesli ktoś chce z niego skorzystać, moze być to trudne. Jest bardzo mały i kilka osób w nim to juz tłok.
Może kiedyś się wybierzemy tam 😉