Samotność w dobie internetu
o upadku relacji międzyludzkich, o nosach w smartfonowym świecie, o braku kontaktu z drugim człowiekiem, na co cierpi coraz więcej osób
Taka oto sytuacja. Czekasz w kolejce do lekarza, czas dłuży się niemiłosiernie, zaczyna się robić nudno i nerwowo. Ale jest na to cudowny sposób – smartfon! Rozwiązanie idealne, posurfujesz sobie w międzyczasie po internecie, zajrzysz na FB i świat jakby piękniejszy. Czyżby?
Jestem z tych, którzy już się za dzieciństwa nagrali w gry komputerowe. Z tych, którzy pracują na co dzień po kilka godzin w wirtualnym świecie. Z tych, których średnio co dwa lata diagnozują u okulisty pogorszenie widzenia, bo oczy wołają o odpoczynek od ekranu. Z tych, którzy czują się coraz bardziej samotni i widzą upadek ludzkich relacji, właśnie dzięki rozwojowi technologii. Paradoks, a jednak dzisiejszy świat!
Więcej luksusu, mniej nas
Nieważne, czy siedzisz na tym niewygodnym krześle w przychodni, czy może zagrzewasz ławkę na placu zabaw, gdzie Twoje dziecko biega rozbawione. Nieistotne gdzie, ważne z kim.
A ja jestem właśnie z tych osób, które lgną do ludzi i uwielbiają z nimi rozmawiać, bo każdy napotkany na drodze człowiek ma jakąś wartość, ma coś nam do przekazania, ciekawą historię, która może zmienić naszą perspektywę.
Człowiek to istota społeczna. Życie bez ludzi obok, bez rodziny i bez przyjaciół jest koszmarem i ogromnym stresem skracającym nam życie. To właśnie serdeczne relacje międzyludzkie sprawiają, że jesteśmy szczęśliwi, że życie nabiera smaku i sensu, że jesteśmy zdrowi i świat jest piękniejszy. Nie wyobrażam sobie, żeby miało być inaczej.
Więcej luksusów, więcej aut, więcej elektroniki, więcej sklepów, więcej pracy, więcej pieniędzy… a mniej nas samych. Zatracamy się w tym konsumpcyjnym świecie. Świecie idealnym, bez zmarszczek i niemodnych ciuchów, bez chorób i biedy, świecie medialnym z cudownym macierzyństwem i figurą modelki.
A nie potrafimy zagadać do obcej, bo nieznanej jeszcze przez nas osoby siedzącej obok. Bo nie chcemy przeszkadzać, bo to głupie i niepotrzebne, bo to wstyd i ryzyko odrzucenia, bo to krzywe spojrzenie itp. itd. A nawet nie spróbowaliśmy, a jesteśmy pewni, że to złe. To właśnie głupota, nie spróbować, założyć coś z góry i może żałować, że się nie odważyliśmy chociaż uśmiechnąć, a kto wie, może byśmy poprawili humor i sąsiadce i sobie i przy tej okazji poznali ciekawą osobę.
Piszę to głównie, mając na myśli dorosłych. Osoby, które już trochę życia przeżyły, która posiadają intuicję, jakieś swoje doświadczenia i umieją natrafić na swoje bratnie dusze, nie ryzykując wiele. Owszem, wśród dorosłych, część osób jest nieśmiała, ale tym bardziej, taka rozmowa na placu zabawa z obcą mamą, jest bardzo pomocnym i skutecznym ćwiczeniem. Tylko odwagi!
A dzieci? Nie mają dziś łatwo. Ich życie od maleńkości wypełniają smartfony, tablety, TV i inne elektroniczne cudeńka, które sprawiają, że czasami nawet nie znają, co to jest zabawa z rodzeństwem, czy rówieśnikami w chowanego. Przykre to. A dodatkowo, my dorośli dajemy im siebie za wzór jak żyć. A jaki to przykład, kiedy oprócz pracy, relaksujemy się głównie z głową w telefonie?!
Samotność od małego
Jeszcze niedawno, samotność kojarzona była ze starością. Bo dzieci rosną, wyjeżdżają z domu, partnerzy umierają i pozostaje taka babulka sama na tym ziemskim padole. A wiadomo starość to choroba, bo jest brzydka i męcząca i tylko problemem zostaje, aż do swojego kresu.
Za to dzięki technologii, świat „idealnieje”. Wszyscy – piękni, młodzi i bogaci, żyją inaczej. Samotniej. Z tymi swoimi pieniędzmi u boku, kiedy już spełnili większość zachcianek, często też przy nagłej chorobie, uświadamiają sobie, że są nieszczęśliwi, że zostali sami, jak ta staruszka.
A niewiele potrzeba, żeby było miło. Niewiele potrzeba, żeby czuć się dobrze bez tych wszystkich drogich uszczęśliwiaczy. Niewiele potrzeba, żeby mieć garstkę, albo choćby jednego zaufanego znajomego, który udźwignie z nami nasze rozterki. Niewiele, żeby nie być samotnym.
Dlatego podnieś głowę znad telefonu, spójrz przyjaźnie na sąsiednie obce twarze (może znajdą się jakieś na poziomie wyżej niż smartfon?!) i kto wie, może nawiąże się jakaś, choćby krótka, ale serdeczna relacja międzyludzka. Która, choć na chwilę, potrafi przenosić góry – dla Ciebie i dla tej drugiej osoby. Życzę Ci tego, odwagi tylko!
5 komentarzy
Mądrze to napisałaś. Rzeczywiście w dzisiejszych czasach człowiek jest bardziej samotny, mimo że ma tysiąc znajomych na Fejsie. Ale najważniejsi są żywi ludzie, a nie ci wirtualni! Fajnie czasem pogadać z kimś wirtualnie, można poznać nowe osoby przez internet, ale potem gdy już wyłączamy telefon czy komputer, zostajemy sami. Warto odłożyć telefon i pogadać na żywo z ludźmi. Tylko masz rację, że czasem po prostu brakuje odwagi by zagadać do obcych. Łatwiej jest wirtualnie gadać z obcymi. Pozdrawiam (wirtualnie 🙂
Bardzo, ale to bardzo dobry wpis. Opisałaś problem, który istnieje i z niesamowitą szybkością się rozprzestrzenia, a niestety mało kto go zauważa. Wiele osób tych problem dotyczy, ale też tego nie widzą – wydaje im się, że tak jest i tak ma być. No, a właśnie nie powinno tak być – żyjemy po to, aby spotykać ludzi, aby z nimi rozmawiać, a nie tylko spędzać czas w wirtualnej rzeczywistości…
Mi również bardzo podoba się ten wpis. Niechaj przytoczę przykład mojej znajomej która, ma 1500 znajomych na facebook’u:”Hej, czy moglibyśmy się przejść i pogadać? bo wydaje mi się, że można z Tobą pogadać o wszystkim i chciałabym się przejść”. Pomyślałem sobie:”Masz 1500 znajomych na fb i akurat wybrałaś mnie?” Na co ona:”Bo nie mam za bardzo z kim pogadać”. Można tak się oszukiwać i klikać kolejne portrety na fejsie i dodawać do znajomych, bo mamy wtedy iluzoryczne wrażenie, że znamy milion osób i wszyscy nas lubią, ale to wszystko ułuda. Żyjemy na przełomie totalnego upadku relacji międzyludzkich, zamiast uśmiechu mamy emotikonke, zamiast mowy ciała szary tekst. Do tego dorzućmy tendencje do pogoni za karierą, studiami i zaniedbania relacji międzyludzkich – między innymi zwiększająca się liczba singli koło 30 roku życia. Ja uważam, że dzisiejsze czasy to początek końca, gdzie nie spojrze każdy ma wlepione oczy w telefon, jadę drogą rowerową i ktoś ma wlepione oczy w telefon i nawet nie patrzy czy go rozjade. Jeżeli ktoś oglądał słynną serię Black Mirror to wie, że duża liczba odcinków już jest rzeczywistością. Internet będzie powodował coraz większe zaburzenia psychiczne, widzimy tylko zwycięzców, zajebiste laski, kolesi z kaloryferami i wracających z Tajlandii, a nie widzimy krwii, potów i łez które, się za tym kryją i wielu tragedii rozgrywających się za monitorem. Ciężko się nie porównywać, kiedy wszyscy inni są:”lepsi, mają więcej, a ja jestem przegrywem życiowym”. Mam kilku przyjaciół i jedną przyjaciółkę, kilku znajomych o znaczeniu większym, niż portret na fb i dobrze by było poznać kogoś nowego, lecz nie jest to taka łatwa sprawa. No i racja – każda osoba do której, próbowałem zagadać wywoływała takie odczucia:”A co jeżeli przeszkodzę? co jeżeli poczuje, że jestem natrętem i bandytą? a co jeśli….”.
kiedyś był taki demotywator wrzucony pewnie przez jakiegoś nastolatka – „podziwiam moją babcię. ona nie ma żadnych oporów żeby zagadać do kogoś nieznajomego”. no i faktycznie panie po 50 chętnie i często zagadują innych. tylko brać z nich przykład…
W dużej mierze zgadzam się z tym, co napisałaś. Sama zauważyłam np. w tramwaju, jak rano jadę do pracy, to 90% osób znajdujących się w tramwaju ma głowę zwieszoną nad telefonem. Taka sytuacja to jeszcze nie jest jakiś większy problem, ludzie w tramwaju raczej ze sobą nie rozmawiają, to nie jest miejsce do kontaktów towarzyskich raczej, jednak kiedyś ludzie siedzieli z książką lub gazetą, dziś zostaje telefon. Jakieś dwa tygodnie temu byłam w restauracji i pewien widok mnie zszokował… W jednej z sal była jakaś impreza rodzinna, przy jednym stole dorośli, śmiali się, pili, jedli, rozmawiali. Przy drugim stoliku posadzili dzieci, czwórka dzieci, w wieku ok. 12 lat, przez połowę imprezy każde z tych dzieci siedziała ze swoim telefonem, nie rozmawiali między sobą, cztery osoby siedzące przy jednym stole w ogóle nie były ze sobą. Każdy żył w swoim własnym świecie. To było naprawdę dziwne, obserwowałam te dzieci, ale też rodziców, którzy w żaden sposób na to nie reagowali, pewnie było im wygodniej, że dzieci „zajęły się sobą”, ale czy to mądre i odpowiedzialne? Moim zdaniem nie bardzo, ale każdy wychowuje tak, jak chce, nie mam prawa ingerować w takie sytuacje… Więc pod tym względem się zgadzam. Jednak z drugiej strony sama przez internet poznałam swojego obecnego partnera. Rozpoczęliśmy znajomość na mydwoje, później przenieśliśmy oczywiście znajomość do świata rzeczywistego i tak rozwijaliśmy naszą znajomość, jednak początki były w internecie. Bez tego portalu raczej mielibyśmy ograniczone możliwości poznania się. Pod tym względem uważam, że internet pomaga i w pewien sposób pomaga uniknąć tej samotności, o której piszesz. Pozwala na zawieranie nowych znajomości. Tak więc internet może działać w dwie strony, tak naprawdę wszystko ma swoje wady i zalety, moim zdaniem, jak w odpowiedni sposób wykorzystuje się internet, to jest on pomocny. Jednak faktycznie, większość osób po prostu zapomina o całym świecie i żyje w świecie wirtualnym, znajomości z internetu traktują jak prawdziwe znajomości, co rzeczywiście jest dość niepokojące…