Seks na zgodę – mężczyźni są na tak, a kobiety?
Przeciętny mężczyzna czuje się mocno niekomfortowo podczas poważnych rozmów. Nie lubi posypywać głowy popiołem i tłumaczyć swojego zachowania. Nawet gdy ma milczeć i wysłuchać zarzutów partnerki, jest to dla niego mocno nieprzyjemna sytuacja.
Dlatego z wielkim entuzjazmem kończyłby problemy dnia codziennego – w łóżku, podczas namiętnego seksu. Dla przeciętnego przedstawiciela płci brzydkiej to nie problem, przejście od gniewu do rozkoszowania się atutami nagiej małżonki.
A dla niej? Jak zachowuje się przeciętna kobieta? Choć zdarzają się wyjątki, to większość pań dłużej trawi emocje…dlatego po ostrej wymianie zdań nie jest gotowa do oddania się łóżkowym rozkoszom. Zatem seks na zgodę należałoby już na starcie skreślić?
Dlaczego zatem tak wiele osób seks na zgodę uważa za wyjątkowo udany? Może jednak to dobre rozwiązanie?
Przeniesienie stanu pobudzenia a fenomen seksu na zgodę
Wielokrotnie pisano o tym, że przeciwieństwem miłości nie jest nienawiść…ale obojętność. Tam, gdzie istnieją emocje, zwłaszcza silne, tam zawsze jest szansa na odzyskanie ukochanego i odbudowanie związku.
W czym tkwi zatem fenomen seksu na zgodę? Przede wszystkim w fascynującym sposobie przenoszenia emocji. Gdy jesteśmy bowiem pobudzeni przez jeden bodziec, łatwo możemy zostać pobudzeni przez kolejny.
Ciekawie ten fenomen przenoszenia pobudzenia pokazał eksperyment przeprowadzony na mężczyznach w 1974 roku (Donalda Dutton i Arthur Aron). Badacze wykazali, że mężczyźni przechodzący po wzbudzającym strach moście linowym nad wysoką przepaścią oceniali kobietę, którą spotykali po zejściu z mostu za dużo bardziej atrakcyjną niż w sytuacji, gdy most nie wywoływał w nich takich skrajnych emocji. Im bardziej obawiali się o swoje bezpieczeństwo, tym tajemnicza nieznajoma była w ich ocenie piękniejsza.
Jak to przenieść na nasz temat – seksu na zgodę?
Okazuje się, że wielkie emocje towarzyszące kłótni są równie silne w trakcie współżycia. Jedne emocje zostają przenoszone na drugie pole, dzięki czemu ocena intensywności seksu jest dużo wyższa niż w „spokojnych warunkach”. Poza tym dochodzi jeszcze jeden aspekt – doświadczania ulgi po zakończonym sporze, co również podnosi wartość seksu na zgodę.
Inny przykład? Symulacja walk w łóżku, czyli typowa walka na poduszki – ona również zwiększa pobudzenie seksualne. Jednak przenoszenie emocji następuje także po przeżywaniu pięknych chwil, wzruszających. Emocje same w sobie są bardzo zaraźliwe, o czym można przekonać się nie tylko w łóżku, ale w każdym aspekcie życia.
Seks na zgodę – czy to ma sens?
Każda para ma inny sposób radzenia sobie z problemami. W przypadku niektórych seks na zgodę jest skuteczny, u innych będzie sygnałem wykorzystania jednej ze strony, zbagatelizowania problemu, tylko pozornego rozwiązania kłopotu. Dlatego tak różny jest odbiór tego zagadnienia.
Jedno jest pewne, żeby seks na zgodę w ogóle miał sens, musi być podejmowany po zaakceptowaniu takiego rozwiązania przez obie strony – przymus, a zwłaszcza przemoc fizyczna, choćby najmniejsza mogą zniszczyć każdą relację. Seks na zgodę zazwyczaj sprawdza się tam, gdzie konflikt nie był duży, dotyczył spraw błahych a nie fundamentalnych i w przypadku par generalnie szczęśliwych i zgodnych. Seks na zgodę traci sens, jeśli para ma poważny problem, z którym będzie jej trudno poradzić sobie nawet podczas poważnej, długiej rozmowy, taki, który wymaga wsparcia psychologa. Wtedy nawet gdy do niego dojdzie jedna ze stron odbierze go jako formę wykorzystania…
Wydaje się, że seks na zgodę może być cenny w niektórych okolicznościach. A Wy, co o tym sądzicie?
2 komentarze
dla mnie to jednak mało atrakcyjna forma…pierw musimy sie ugadac, przetrawic, a seks to juz taka kropka nad i, gdy wlasciwie jestesmy juz zgodni…
nie wyobrażam sobie jakoś seksu w złości…
ale gdy wszystko się wyjaśni rzeczywiście jest to jakiś impuls,