Główne menu

„Sekta egoistów” – jestem tylko JA

Żyjemy w czasach nastawionych na samorozwój, wzbogacanie własnego wnętrza, budowania bezpieczeństwa, pracy nad poczuciem szczęścia, inwestowania w siebie. Dbamy o to, by żyło się nam lepiej, większość czasu działamy z myślą o sobie i nie widzimy w tym nic złego – w końcu to nasze życie, mamy je tylko jedne…. nie chcemy go zmarnować. I trudno z tym dyskutować.

Gdzie jest jednak granica?  Czy taka w ogóle istnieje? Co ze znieczulicą społeczną, odwracaniem wzroku, ignorowaniem ludzkiego nieszczęścia? Gdzie kończy się dbanie o siebie a zaczyna się egoizm?

To niewygodne pytania. Tak jak książka, o której chciałabym Wam opowiedzieć.

Schmitt_Sekta egoistow

Ja – jestem najważniejsza

„Liczy się tylko to, czego ja pragnę.  Lubię być niezależna, nie muszę prosić o pomoc, jestem sama dla siebie wsparciem i inspiracją. To ważne, bo życie jest za krótkie, by iść na zbędne kompromisy. Nikt nie może mnie definiować, decydować o tym, jaka jestem”. Też tak myślisz?

Znany w Polsce francuski pisarz Eric-Emmanuel Schmitt swoim debiutanckim dziełem z 1994 roku, dotąd niepublikowanym w naszym kraju, prowokuje i pyta wprost aż do granic absurdu – czy można żyć tylko dla siebie, tak, jakby świat zewnętrzny nie istniał? Czy można być egoistką i żyć szczęśliwie? A może egoistom żyje się łatwiej?

1200x628-Sekta-egoistow

Świat nie istnieje

I już na samym wstępie przytacza argument, który wywołuje zamieszanie – nikt nie ma patentu na prawdę. Każdy odbiera rzeczywistość inaczej – melancholik, osoba wrażliwa na dźwięki, barwy, pędzący pracoholik, dziecko i osoba dorosła, wszystko, co zapamiętujemy jest jedynie interpretacją naszych zmysłów a nie czystym przekazem, którego doświadczamy. Ba – odbiór tego, co nas otacza zmienia się na przestrzeni życia. Świat jest nieuchwytny, zmienia się. Prawdziwy jeden nie istnieje. Istniejesz tylko Ty. Dlatego nie warto dbać o to, co zmienne, ale o siebie – najważniejszą wartość współczesnego świata dla Ciebie.

Myślisz inaczej? Znaczy się, że nie jesteś uczciwa sama przed sobą.

Schmitt za pośrednictwem Sekty Egoistów i głównego tajemniczego bohatera – Gaspard Languenhaert pyta: „Chcesz przez to powiedzieć, że nikt nie odczuwa tego samego świata? Że każdy ma inny świat?”. Tworzy historię o leniwej, ledwo postępującej akcji i wielu wątkach, w których, mimo niewielkiej objętości powieści, można się pogubić.

Sekta Egoistów otwiera oczy?

Autor prowadzi narrację w sobie znanym stylu, powieść czyta się łatwo, a zakończenie pozostawia czytelnika w stanie osłupienia – wszystkie te czynniki potwierdzają, że Schmitt już w debiutanckiej powieści odsłania charakterystyczne cechy swojej prozy. Poszczególne elementy układanki, które stara się ułożyć przed nami narrator, nagle się rozsypują, pozostawiając po sobie bałagan myśli i odwieczne pytania o miejsce człowieka w społeczeństwie, miłość, szczęście. Zakończenie jest zaskakujące i myślę, że można je interpretować na wiele sposobów, co sprawia, że książka pozostaje z nami na dłużej niż do momentu postawienia jej na półkę.

Debiutancka powieść Schimitta jest niepokojąca, pełna trudnych pytań, a jej odbiór może być skrajny, dlatego nie dziwią mnie różne opinie na temat tej pozycji.  Czy warto zatem przeczytać „Sektę egoistów”?

Nie polecam tej pozycji osobom, które nie znają twórczości Erica-Emmanuela Schmitta, na przykład bardzo popularnej książki „Oskara i Pani Róży”, istnieje bowiem zbyt duże ryzyko, że nie sięgną po kolejne, zniechęceni dość specyficznym debiutanckim dziełem. Zachęcam do lektury natomiast wszystkich, którzy cenią francuskiego autora i już go znają – „Sekta egoistów” ma szansę stać się wisienką na torcie, prawdziwą intelektualną ucztą, którą trzeba się delektować pomału…

Zostaw komentarz

Możesz użyć HTML tagów i atrybutów: <a href="" title=""> <abbr title=""> <acronym title=""> <b> <blockquote cite=""> <cite> <code> <del datetime=""> <em> <i> <q cite=""> <s> <strike> <strong>