Serce czy rozum? Jak podejmować ważne decyzje?
Serce i rozum, niby w jednej drużynie, służą jednemu ‘właścicielowi’, ale ciągle są na wojennej ścieżce. Teoretycznie mają wspólny cel – zrobić ‘swojemu człowiekowi’ dobrze. Tyle że serce często postrzega to dobro inaczej niż rozum. Przez co w krytycznych sytuacjach opinia oparta na zdroworozsądkowych argumentach znacząco odbiega od tego, co podpowiadają uczucia.
Którego przekazu się trzymać? Posłuchaj serca, zrób tak, jak czujesz – to bardzo popularna rada. Ma ona jednak ten feler, że z góry zakłada sercową nieomylność. Tymczasem na świecie są miliony ludzi, którzy tej rady posłuchali i kiepsko na tym wyszli. Czy serce rzeczywiście nigdy się nie myli?
Rozsądek jest okrutny?
Rozum to wyznacznik sukcesu, serce to coś dla mięczaków – tak z grubsza się te dwa kierunki określa. Ludzi rozsądnych, twardo stąpających po ziemi ciężko oszukać, są mniej podatni na przeróżne psychologiczne sztuczki, za to diabelnie skuteczni w dochodzeniu do celu. Sercowcy odwrotnie, to naiwniacy, bujają w obłokach, łatwo ich wykorzystać, skrzywdzić, zepchnąć na boczny tor. I trochę prawdy w tym jest. Trzeba jednak przyznać, że ludzie bez serca są mało sympatyczni. Ktoś logiczny do bólu, zawsze chłodno kalkulujący, w pierwszej chwili może zaimponować, lecz na dłuższą metę stanie się nie do zniesienia. Nieczuły, bezwzględny, po trupach do celu… Przerażające. Za to ktoś uczuciowy, słuchający serca… O, to znacznie lepiej.
Nie wiedzieć czemu, konflikt serca z rozumem postrzega się trochę jak walkę dobra ze złem. W filmach czy książkach najsłuszniejszy jest zawsze głos serca, to cechuje ludzi szlachetnych i wartościowych. Rozum to wyrachowanie, zamykanie oczu na sprawy najważniejsze w imię doczesnych dóbr. Gwarancja dobrobytu, kariery, wygody. Serce to miłość, przyjaźń, rodzina.
Serce wydaje się bardziej etyczne, bo patrzy na problem z większą empatią – czy nasza decyzja kogoś skrzywdzi, czy jest słuszna, moralna, zgodna z wyższymi wartościami. Nieważne, jak bezsensowne, irracjonalne te podpowiedzi serca są, ono zawsze wskazuje właściwą drogę, należy mu zaufać. Rozum przeciwnie, skupia się na konkretnych korzyściach i nie zważa na uczucia innych. Odrzuca ckliwe frazesy. Nie daje się skazić sentymentalnymi bzdurami. Wybitnie czarno-biały podział, tylko czy prawdziwy?
Serce też potrafi zbłądzić
Słuchaj serca, nie myśl tyle, nie kombinuj. Czy to aby na pewno takie dobre porady? Spontaniczność i uczuciowość świetnie sprawdza się przy drobiazgach, jak zarwanie nocki i urlop na żądanie, bo niezobowiązujące spotkanie przy kawce przemieniło się w super-gorącą randkę zwieńczoną romantycznym wypadem na plażę. Ale w sytuacjach naprawdę istotnych i kluczowych? Jak, dajmy na to, zwolnienie się z pracy? To pięknie brzmi: odejdź z banku, nie bądź trybikiem, zrób coś szalonego, wyrwij się ze stada korposzczurów. Da się oczywiście z dnia na dzień rzucić nielubianą robotę, ale kredyt na mieszkanie wciąż trzeba płacić. I jakiś pomysł na to, co dalej, bardzo by się przydał. A przy porywach serca zwykle te przyziemne okoliczności kompletnie się ignoruje.
Bo nie chodzi o to, że nie warto ryzykować. Jak najbardziej warto, jeśli w środku coś głośno krzyczy ‘to nie dla mnie!’. Jednak pewne rzeczy są po prostu zbyt ważne, by zdać się wyłącznie na uczucia. Trochę rozumu też się przyda, zwłaszcza gdy decyzja będzie rzutować na inne osoby, na dzieci, małżonka, przyjaciół, współpracowników. Warto wtedy mieć jakąś alternatywę, choćby zalążek pomysłu na nowe życie, bez ‘jakoś to będzie’. Bo to ‘jakoś’ niebezpiecznie często zamienia się w ‘tragicznie’.
Z drugiej strony, czy rozum to wyłącznie bezlitosne wyrachowanie? Niekoniecznie. Moralne zasady nie tylko się czuje, je się także rozumie. Weźmy zdradę. Serce będzie się rwało do namiętnych uniesień i wtedy to właśnie rozum powie – hola, hola, robisz to źle! Czy na pewno chcesz zaprzepaścić dziesięć lat wspólnego życia, bo nowy ktoś nagle zawrócił ci w głowie? To emocje nakażą rzucić wszystko w diabły i pojechać do Kambodży, podczas gdy rozum stonuje – chwileczkę, czy nie zobowiązałaś się wcześniej do czegoś i przez twój szalony wyjazd nie narobisz komuś kłopotów? No troszkę odpowiedzialności, jesteś w końcu dorosła.
Serce, niby tak szlachetne, potrafi być czasami skrajnym egoistą. Surowy rozum może podpowiedzieć coś, co jest dobre dla nas i jednocześnie złe dla innych ludzi, ale i sercu zdarzają się podobne wpadki. Tak jak rozsądek utożsamia się często z wygodnictwem i wyrachowaniem, tak sercu można przypisać czasami głupie pożądanie, kierowanie się najniższymi instynktami, żeby zaspokoić chwilowy kaprys. Głos serca staje się wtedy zwykłą wymówką dla rzeczy głupich, których dałoby się uniknąć, gdyby choć na chwilę włączyło się rozum.
Kocha się przecież sercem…
Głosu rozsądku najczęściej brakuje w sprawach sercowych. Dylemat, przed którym chyba każdy kiedyś stanął: iść za uczuciem, czy podejść do tych spraw racjonalnie? Bo miłość miłością, a życie życiem. Boski kochanek niekoniecznie sprawdzi się ‘w nieszczęściu i chorobie’, no ale ten odpowiedzialny i troskliwy nie wywołuje drżenia kolan. Co wybrać? Eksplozję namiętności i niepewność jutra czy bezpieczeństwo, stabilizację i przygnębiającą nudę?
Serce, co zrozumiałe, postawi na uczucia. Kochamy się, to wystarczy, nad czym tu w ogóle debatować? Precz z konwenansami! Myślenie o przyszłości? Właśnie to jest dbaniem o szczęśliwą przyszłość! I wszystko byłoby pięknie, gdyby nie ludzie, co na uczuciach się przejechali. Samotne matki bez alimentów, porzucone i zdradzone kobiety, ofiary przemocy, a i wśród mężczyzn nie brakuje tragicznych przypadków – to często właśnie ofiary ‘uczuć’. Które mogłyby nieszczęścia uniknąć albo chociaż zminimalizować straty, gdyby pozwoliły przemówić rozsądkowi.
Ten jednak niewiele może zdziałać, bo w miłości panią losu jest biologia. Jak poczujesz, że ktoś ci się podoba, chcesz go mieć za wszelką cenę. Namiętność przytępia instynkt samozachowawczy, liczy się tylko bycie razem, cokolwiek się z tym wiąże. A wiązać się mogą sprawy bardzo nieprzyjemne. Bo tak, zakochujemy się sercem, ale do stworzenia udanego związku potrzebujemy rozumu, bo nie zawsze da się iść na żywioł, a bukiecik konwalii nie rozwiąże każdego problemu. Rozum za każdym razem pyta: po co?, dlaczego?, co będę z tego miał? Czasami to irytujące i bezduszne, czasami ratuje skórę.
I wcale nie jest tak wyłącznie w sprawach uczuciowych. Co z pracą? Iść gdzie mniej płacą, ale za to jest szansa na robienie tego, co się kocha? Studiować antropologię czy jednak prawo? Pojechać na Szetlandy hodować kuce czy trzymać się bezpiecznej posadki? Serce podpowiada ciekawe pomysły, zachęca do ryzyka, pomaga zerwać z rutyną. Ale dopiero w pakiecie z rozumem zamienia się te śmiałe plany w piękną przygodę, a nie brodzenie po bagnach.
Lepiej grzeszyć i żałować…
Dlaczego tak zachęca się ludzi do podążania za uczuciami? Bo jeśli postąpią rozsądnie, zadręczy ich poczucie straty. Co jest prawdą, ale tylko częściowo. Żal za czymś, czego się nie zrobiło, bo rozum zakazał, w wielu przypadkach jest oparty na fałszywych przesłankach. Myśląc ‘a co gdyby?’ zawsze bowiem zakładamy, że zakończenie historii byłoby równie bajeczne jak jej początek, tak brutalnie przerwany, bo rozsądek powiedział, że nie miało to sensu. A skąd ta pewność, że zadziorny Rysiek, kopia Marlona Brando w seksownym białym podkoszulku, po 15 latach nie zamieniłby się w zwykłego alkoholika, kobieciarza i bezrobotnego lenia, ba, że w ogóle z tą swoją porywczą naturą wytrwałby tyle przy naszym boku? W końcu jakiś powód był, że drogi się rozeszły. I niewykluczone, że bolesna decyzja wyszła nam na zdrowie.
Idealizujemy głos serca, bo pamiętamy głównie rzeczy miłe i te najbardziej intensywne doznania. To, że pod wpływem emocji pojechało się kiedyś do Chorwacji na łódki, co zaowocowało najwspanialszymi wakacjami w historii. Jednocześnie zapomina się, że te same uczucia lata temu wepchnęły w ramiona faceta, który po wspólnej nocy udawał, że nas nie zna, a potem drugiego, który pokazał wszystkim kolegom z roku nasze zdjęcie bez stanika. Jak również ignoruje się wiele dobrych wydarzeń, które były dobre właśnie dlatego, że poszło się za głosem rozsądku. Nie mówiąc o tych wszystkich katastrofach, jakich udało się uniknąć, bo rozum wygrał.
Z dobrodziejstwem inwentarza
Czyli co, dać pierwszeństwo rozumowi i odrzucić emocje bo takie zwodnicze? W żadnym razie. Rada ‘słuchaj serca’ nie jest z gruntu zła. W sumie to fantastyczne, że nie chcemy się zamieniać w maszyny, bezduszne, działające według idealnych algorytmów. Kierowani uczuciami robimy dobre uczynki i popełniamy błędy, które są cenną nauczką na przyszłość. One poniekąd uczą, jak korzystać z rozumu, kiedy zdać się na intuicję, a kiedy sięgać po merytoryczne argumenty. Innymi słowy, uczucia są jak najlepsze przyprawy, nadają życiu smak, kłopot raczej w tym, że nie wszyscy są świetnymi kucharzami. Błąd popełniają też doradcy. Zachęcają, by uczynić z serca swojego przewodnika, ale nie mówią nic o konsekwencjach takiego postępowania. A przede wszystkim dają do zrozumienia, że jak pójdzie się ‘drogą sercową’, to wszelkie trudności same w cudowny sposób się rozwiążą.
Uczucia mają jednak określone następstwa. Zyskujesz coś, ale w zamian musisz coś oddać, gdzieś na drodze pojawi się jakaś przeszkoda, i musisz być na taką ewentualność przygotowana. Spoko, rzuć dobrze płatną, nudną pracę i poświęć się swojej pasji, ale przez kolejne kilka lat najprawdopodobniej będziesz zmuszona gnieździć się w brzydkiej kawalerce ze starymi meblami, prawie kilometr od przystanku autobusowego. Wyjedź na drugi koniec świata za ukochanym, ale nie bądź zdziwiona, gdy nie uda ci się tam znaleźć żadnego sensownego zajęcia, bo to kompletnie nie jest miejsce dla ciebie. Po prostu, nie rób tego na wariata i weź pod uwagę, że bajkowa wizja może mieć kilka całkiem koszmarnych wstawek.
Tak się bowiem składa, że ludzie, którzy poszli za głosem serca i bardzo sobie to chwalą, wcale nie wyrzekli się w całości tej rozumowej części siebie. Wręcz przeciwnie. W ich decyzjach było sporo szaleństwa, ale rozsądek też dorzucił swoje trzy grosze. Bo tak, fajnie jest zamieszkać w leśniczówce z dala od cywilizacji, ale warto mieć przy okazji świadomość, że tam sama musisz napalić w piecu, zakupy robi się raz na dwa tygodnie, a gdy złamiesz nogę, karetka nie przyjdzie w przeciągu kwadransa.
Gra zespołowa
Uczucia są fatalnym doradcą, jeśli tak naprawdę ktoś wcale siebie nie zna. To nie jest takie oczywiste, że człowiek sam doskonale wie, czego potrzebuje. Lub inaczej – wydaje mu się, że wie, bo dostrzega jedynie wycinek tej wymarzonej rzeczywistości. Skupia się na zachciankach albo ma bardzo naiwne wyobrażenie o świecie.
Dlatego źle jest tylko czuć albo tylko myśleć. Wyprany z emocji ‘rozumowiec’ dojdzie do upragnionego celu, jednego, drugiego, dziesiątego, jednak z czasem najdzie go refleksja, czy aby przypadkiem ci uczuciowi frajerzy, na których spoglądał zawsze z wyższością, nie zdobyli czegoś bardzo wartościowego i w sumie to się im nawet tego zazdrości. Z kolei ktoś jadący wyłącznie na uczuciach może skończyć bez pracy, bez pieniędzy, z rozbitą rodziną albo złamanym nosem.
Uczucia i rozum nie muszą ze sobą konkurować. Tylko czy da się je namówić do bezkrwawej, długotrwałej współpracy? Owszem, a rozjemcą okazuje się być… czas. Bez względu na sytuację, jeśli tylko ma się dłuższą chwilę na zastanowienie, znacznie łatwiej znaleźć rozwiązanie godzące potrzeby serca z zaleceniami zdrowego rozsądku. Uczucia wciąż mogą być decydujące, ale tym razem towarzyszy im trzeźwe myślenie, które trochę cywilizuje zwariowane plany. Toteż ‘prześpij się z tym problemem’ jest wyjątkowo cenną radą – w głowie wszystko, co emocjonalne i racjonalne, układa się w sensowną całość i jest spora szansa, że to będzie dobra decyzja. Której przytakną obie strony sporu.
12 komentarzy
Serce czy rozum -trudne pytanie …hmm U mnie najczęściej wygrywa rozsadek .
no właśnie, chyba tylko czas potrafi nam i pomaga spojrzeć na dany problem lub sprawę pod porządnym kątem 🙂
Ja się kieruję emocjami czyli sercem, ale mój znak zodiaku (baran) mnie do tego zmusza 😀 heh
Nie żebym w to wierzyła na co dzień ale może faktycznie coś w tym jest?
pozdrawiam!
http://czynnikipierwsze.com/
No tak, kocha się sercem, ale miłośc często nam przysłania oczy i rozum idzie w odstawkę 🙂 Masz rację, najlepsza jest praca zespołowa!
Jasne ze rozum. Serce pompuje krew, a to 'serce’ ktore niby podpowiada co robic to sa uczucia, nie wiem skad sie biora ale podejrzewam mozg mimo wszystko, hormony i instynkt. Jedyne wiec na czym mozna polegac to rozum, w oparciu o 'serce’ ale zawsze rozum pierwszy.
Serce wiele razy się myli…jakby się nie myliło to rozum by się z nim zgadzał.
Serce kochać nakazało a rozum odradza …kogo słuchać ?czyja większa władza ? Serca bo wraz z człowiekiem się rodzi a rozum po latach przychodzi
Miłość to decyzja, wierność wyborowi i to co się robi, a nie uczucie.
Serce przeważnie się myli ale kto by go słuchał,kiedy jest się szczęśliwym
Przetłumacz sercu że bić nie powinno.
Ja zawsze kieruję się sercem, czasem wychodzę na tym dobrze, czasem źle, ale tak już mam 🙂
Współpraca to jedyna opcja, bo zarówno serce, jak i rozum, potrafią wyprowadzić na manowce .A najlepsza jest intuicja, która jest jeszcze czymś innym 🙂
„Rozum: Martwię się.
Serce: Po prostu się zrelaksuj.
Rozum: Ale jestem taki zagubiony.
Serce: Po prostu podążaj za mną.
Rozum: Ale nigdy tam nie byłeś.
Serce. Zaufaj mi, pokochasz to.
Dusza: Jeśli wy dwoje się na chwilę zamkniecie, pokażę wam mapę.”
Pozdrawiam 🙂
Ale super podsumowanie 🙂