Główne menu

Skąd się bierze niezgodność charakterów?

To był facet moich marzeń. Fantastyczny, cudowny, na całe życie. Był. Ale się zmył. Dzisiaj kompletnie go nie rozumiem. A on nie rozumie mnie. Nawet już ze sobą nie rozmawiamy. Ze strachu, bo każda, najbardziej niewinna wymiana zdań kończy się karczemną awanturą. Banalne pytanie może zostać odebrane jako atak. Schodzimy więc sobie z drogi, nie patrzymy sobie w oczy, tak dla bezpieczeństwa, by nie nadziać się na kolejną minę. Skąd ta wrogość? No nie pasujemy do siebie. Niezgodność charakterów. Nadajemy na różnych falach. Jesteśmy z kompletnie różnych światów. Jak to w ogóle możliwe, że kiedyś byliśmy w sobie tak szaleńczo zakochani? Gdzie się podziało to dawne zrozumienie, wspólnota dusz i ciał? Ktoś nas przeprogramował? Po co? I dlaczego?

niezgodność charakterów

Chemia rządzi

Udany związek bez miłości? Nie ma mowy. Ale ta sama miłość potrafi nam nieźle namącić w głowach. Zakochani patrzą na świat przez różowe okulary. Nie dostrzegają wad partnera bądź też je bagatelizują. Ignorują problemy, gdyż są święcie przekonani, że da się to zwalczyć, wszak miłość zwycięża wszystko. Przecież jak się kogoś szczerze kocha, akceptuje się go bezwarunkowo. Wystarczy się dotrzeć, a chcieć to móc. Jin i jang w czystej postaci.

Tak, brzmi to pięknie i bardzo idealistycznie, tyle że stan zakochania kiedyś mija. Wchodzimy w fazę stabilizacji, a tam coraz mniej różu i coraz więcej szarości. Euforia gaśnie, przysłowiowe łuski opadają z oczu. I w wielu przypadkach staje się jasne, że to nie książę, a co najwyżej giermek, i nie na koniu, a na mule. Jaki on tam szarmancki, zabawny i uroczy? W gruncie rzeczy to buc, nudziarz i pozer.

Dlaczego nie zauważamy tego od razu? No, bo działamy na fazie. Naukowcy, nie tylko ci amerykańscy, jakiś czas temu odkryli, iż w okresie zakochania nasz mózg pracuje prawie tak samo, jak po narkotykach.

Zakochani, widząc swój obiekt pożądania, dostają kopa, rozłąka jest dla nich torturą, by doprowadzić do kolejnego spotkania są gotowi poruszyć niebo i ziemię. Bujają w obłokach, tańczą ze szczęścia, płaczą przy romantycznych piosenkach, nie śpią, biegają po rosie, piszą wiersze, normalnie Harlequin do sześcianu.

Trochę tacy niespełna rozumu dla postronnych, ale to naprawdę nie ich wina. Ich zachowaniem rządzą „hormony szczęścia”, między innymi dopamina i  fenyloetyloamina. Na etapie zakochania produkcja hormonów odpowiedzialnych za przyjemność gwałtownie rośnie, a my poniekąd się od nich uzależniamy. Potrzebujemy swojej „działki” miłości i podobnie jak narkoman, jesteśmy w stanie popełnić każde głupstwo, byle poczuć znowu to obezwładniające szczęście.

Skutki uboczne?

Pfff! Dlatego zakochanej dziewczynie nie przemówisz do rozsądku, że to drań, bo jej mózg nie uznaje racjonalnych argumentów. To samo jest zresztą z facetami, też widzą w swojej wybrance boginię, nimfę i co tam jeszcze, i choćby cały świat go przekonywał, że to łajdaczka, naciągaczka albo zwykła jędza – nie uwierzy. Widzi w niej samo dobro.

Można by rzec, zachowujemy się nie do końca normalnie. Znajdujemy w sobie niezmierzone pokłady odwagi, energii i pomysłowości, byle zdobyć upragnioną osobę. A to hormonalne zaćmienie sprawia, że widzimy tylko ten przyjemny wycinek rzeczywistości. Taka perfidia ze strony natury – zakochani, oczarowani drugą połówką, mamy większą ochotę na przekazywanie genów.

Gdy jest już po wszystkim, odzyskujemy rozum. Przechodzimy detoks, a to rzadko kiedy jest przyjemne doświadczenie.

    26 komentarzy

  • Olenka

    jednak ten stan zakochania się Bogu nie udał…za bardzo przycmiewa zmysly

    • Edyta

      To prawda, ale na szczęście jest też wiele par, którym udało się to przyćmienie przetrwać i po prostu być szczęśliwym 🙂

  • Panna Joanna

    Ależ się spisałaś… ale to bardzo dobry artykuł! Odmienność charakterów to bardzo duży problem dla relacji… szczególnie tych zawieranych na dłuższą metę. Bo chociaż początkowo można się uzupełniać z czasem w większości takich związków zaangażowanie spada. Nie mniej jednak są i takie, które mimo róźnic trwają latami… ale czy każda z tych osób tak naprawdę jest szczęśliwa na drodze wiecznych kompromisów? Wątpię…

    Ja osobiście postawiłam na podobieństwo charakterów… ale nieuniknionych róźnic w funkcjonowaniu charakterystycznym dla danej płci,z pewnością nigdy nie zniweluje… a raczej będę musiała zaakceptować. Charakterystyczne męskie jednozdaniowe odpowiedzi na większość poważnych tematów, mniejsza empatia, mniejsza potrzeba codziennych czułości, ogromna potrzeba snu tuż po zbliżeniu, itd….

    Mimo upływu lat cały czas staram się inwestować w swoją relację i mam poczucie ogromnej wzajemności. I wydaje mi się, że właśnie o taką wzajemność chodzi w życiu 🙂

    Pozdrawiam ciepło,

    Panna Joanna

  • Ja Optymistyczna

    Mi się takie „odkrycie”, że jednak ten ktoś do mnie nie pasuje nie zdarzyło. Może to kwestia tego, że mam nudne życie sercowe i tylko jednego Mojego M. przy boku 😉

    Pozdrawiam! 🙂

    • Edyta

      Chyba każdy by chciał takiej „nudy” 😉

      • Asia

        Pani Edyto, zawsze z przyjemnością czytam pani artykuły, są tak bardzo wnikliwe i prawdziwe!

      • Kasja

        Witam!
        Dziękuję za artykuł. To prawda że z czasem ludzie się zmieniają, dostrzegają to czego na początku nie widzieli.
        Po 12 latach coraz ciężej jest akceptować różnice i zmienione pod wpływem czynników i czasu charaktery. Ja w prawo, on w lewo… coraz więcej kłótni, cichych dni, spow typu jak Ci nie pasuje to odejdź. Może lednak lepiej się rozstać niż wiecznie tolerować druga osobę a unieszczesliwiac siebie?

  • Rebecca Sharp

    Jak dla mnie super artykuł. Rewelacyjnie ujęłaś wszystkie etapy związku!
    Jesteśmy jakimś dziwnym pokoleniem, które nie potrafi się dogadać nawet z osobą, którą się kocha. Niestety!
    Niezgodność charakterów wynika z tego, że my myślimy, że ktoś jest inny, lub druga osoba na tyle gra, że nie jesteśmy w stanie odkryć jej prawdziwych intencji. I zgadzam się z tym, że po ślubie już nie zmienimy druga osobę i nie staramy się ratować naszych związków. Wolimy się poddać i zacząć nowe życie bez tzw. balastu.
    Pozdrawiam i czekam na dalsze trafne artykuły!!!

  • panikara

    Kiedyś czytałam, że podobno dopiero po dziewięciu miesiącach zauroczenie znika i możemy myśleć logicznie 😉

  • Urszula

    „[…] jak się kogoś szczerze kocha, akceptuje się go bezwarunkowo. Wystarczy się dotrzeć, a chcieć to móc […] – z naciskiem na slowo „dotrzec”. Tyle ze ludzie nie lubia ciezkiej pracy, sa szczesliwi tak dlugo jak dlugo maja podane na tacy, problemy zaczynaja sie wraz z koniecznoscia pracy (czyt.: pracy nad zwiazkiem). Osobiscie uwazam to za totalny debilizm. Z drugiej strony, czasami plomien po prostu gasnie i nic na to nie poradzimy. Tylko dlaczego ludzie traca wtedy swoja klase? Dlaczego staja sie dla siebie zwyklymi swiniami? (nie obrazajac zwierzat) hmmm coz, mysle ze po prostu udawali kogos innego i wcale sie nie dziwie hehehe tez bym sie wstydzila gdybym byla swinia!!! hahaha (Rozwody kulturalne istnieja, wiem to po sobie)

  • Hanna

    Ze zgodności z innym charakterem.
    Jak ludzie mają tylko sobie, zawsze się dogadają, bo chcą… bo bycie razem inaczej byłoby nie do zniesienia.
    Przestają chcieć się dogadywać, jak pojawia się ktoś trzeci…

  • Anna

    No właśnie, zbyt często mylimy miłość z zauroczeniem….jeżeli miłość jest prawdziwa to ona nie minie…acha i jeszcze coś – po tym jak ludzie porozumiewają się ze sobą po rozstaniu poznać klasę człowieka – wcale nie potrzeba schodzić sobie z drogi

  • Pati

    Nie ma czegoś takiego jak niezgodność charakterów. Ludzie się zmieniają pod wpływem innych ludzi, sytuacji. Następstwem tego są brak czasu dla siebie, odmienne zdania i w związek wkradają się nieporozumienia. Co powoduje ciche dni a następnie rozpad związku.

  • Paula

    Rozwiodlam się w grudniu. Z ex mężem w styczniu siedlismy przy winie i zaczęliśmy OTWARCIE rozmawiać co nas wkurzalo z czego się cieszyliśmy, co się popsulo. Skończyliśmy nad ranem. Po 2 dniach oznajmił, że bierze ślub. Pomagalam wybierać obrączki. Co za ironia….
    Życzyłam mu szczęścia na nowej drodze życia. Można? Można 🙂 i nie było tak ciężko. Rozmowy są ważne.

  • aga

    Artykuł bardzo trafny i jakże życiowy , tyle że wszyscy wiedza o co chodzi a nikt nic z tym nie robi bo i po co. Bycie z drogą osoba to kawałek ciężkiej pracy , niestety nie każdy ma na to ochotę bo są prostsze metody.

  • Koza domowa

    Ciekawy artykuł, z przyjemnością przeczytałam!

  • Paulina

    Myślę, że najważniejsze to oddzielić zakochanie od miłości. Bo zakochanie to emocja, stan, chemia. Miłość natomiast to postawa względem drugiego człowieka. Przynajmniej takie jest moje zdanie. Wydaje mi się że to jest przepis na przezwyciężenie niezgodności charakterów.

  • foudre

    Oj niezgodności niekoniecznie muszą być takie złe 😀 Jest dzięki temu ciekawiej, o ile nie dochodzi do jakiś ekstremalnych sytuacji 😛

  • Baska

    Dobry artykuł. Bycie razem na dłuższą metę jest szczególnie trudne. Lubimy osiadać na laurach, wszystko od nas wymaga wysiłku – kariera, rodzicielstwo – w efekcie chcielibyśmy uznać stabilizację w związku za coś, co nam się należy, bo przecież to już wywalczyliśmy, bo nie da się rozwijać na wszystkich płaszczyznach, zawsze trzymać rękę na pulsie, dlatego często jest tak, że zdobycie partnera traktujemy jako finisz, jako te bajkowe „żyli długo i szczęśliwie”, a prawda jest taka, że człowiek, jako żywa istota dojrzewa, rozwija się całe życie i jeśli chce się być z nim, trzeba być świadomym jego zmian. Do tego trzeba rozmów, przebywania razem. Słyszałam paru geniuszy, którzy twierdzili, że „tęsknota wzmacnia związek”. Według mnie – długie rozstania doprowadzają do tego, że uodparniamy się na samotność i w efekcie odzwyczajamy się od drugiego człowieka.
    Nie jesteśmy idealną parą. Żremy się, wkurzają nas stale te same wady, których nie potrafimy zmienić, ale zawsze, choćby nie wiem, co się działo, kiedy pada stwierdzenie: „Skoro ci tak źle, to możesz iść!” (i jest to zupełnie szczere, już dawno ustaliliśmy, że nie będziemy ze sobą na siłę), to pojawia się uśmiech, że jednak jeszcze nie.
    Co do tych przeciwieństw tak uzupełnię jeszcze – pociąga mnie w Leniu to, czego nie mam ja (spokój), jego we mnie – coś, czego jemu brakuje (emocjonalne podejście do każdej pierdoły), oprócz tego te wszystkie cechy, szczególnie fizyczne, które są typowe dla danej płci, więc można powiedzieć, że przeciwieństwa się przyciągają. Ale priorytety zawsze mieliśmy podobne. My nie walczymy o lepsze auto, o wakacje w tropikach, o status społeczny. Od początku przede wszystkich chcieliśmy być razem. Nie, żebyśmy musieli być w związku z kimkolwiek. Ale to, co wtedy nam się wydawało wyjątkowe między nami – ustawiliśmy na pierwszym miejscu.

  • Opole kancelaria prawna

    Bycie razem to tak na prawdę sztuka kompromisów. Dopasowanie pod względem charakterów jest bardzo ważne. Jeżeli zwracamy uwagę jedynie na wygląd naszego partnera, a nie na charakter czy cele życiowe może nasz związek skończyć się rozwodem. Pary poznają się przez lata bycia razem w różnych sytuacjach. Wiemy, jak nasz partner reaguje w nerwowych sytuacjach co daje nam informacje, czy możemy stworzyć z nim relację. Niezgodność charakterów jest najczęstszą przyczyną rozpadu związku. Dlatego musimy poświęcić czas na poznanie się i decyzję, czy z tą osobą chcemy iść przez życie.

Zostaw komentarz

Możesz użyć HTML tagów i atrybutów: <a href="" title=""> <abbr title=""> <acronym title=""> <b> <blockquote cite=""> <cite> <code> <del datetime=""> <em> <i> <q cite=""> <s> <strike> <strong>