Główne menu

Spadek po tacie – jak ojciec (lub jego brak) ukształtował Ciebie

Ojciec to pierwszy mężczyzna w życiu każdej kobiety. Wzór męskości. Przykład na to, jak życie córeczki będzie wyglądać w przyszłości. Żadne to odkrycie, pytanie tylko, co z tego wynika. A wynika bardzo dużo, choć niekoniecznie są to dobre rzeczy.

ojcostwo

Świadome ojcostwo to stosunkowo młody wynalazek. Nie żeby kiedyś mężczyźni kompletnie nie interesowali się swoim potomstwem, bo o troskliwych ojcach przeczytamy już u starożytnych, jednak generalnie ciężar wychowania dziecka spadał na kobietę. Zwłaszcza gdy chodziło o dziewczynki, bo one rzadko kiedy trafiały pod skrzydła taty. Dlatego kobiety do dzisiaj w dużym stopniu kierują się tym, co usłyszały i zobaczyły u innych kobiet. Ale i ojcowie, choć zwykle mniej obecni w dziewczęcym życiu, odciskają na nim ogromne piętno.

Trudne dorastanie

Małe córeczki z reguły są przesłodkie. Kochają swojego papcia, są względnie posłuszne i nawet jak nabroją, to jakoś więcej w nich skłonności do udobruchania rozzłoszczonego rodzica. Ale latka mijają, milusi bąbelek w sukieneczce z falbankami nie wiadomo kiedy przemienia się w rozwrzeszczaną, negującą wszystko pannicę, której głównym celem jest testowanie granic wytrzymałości pozostałych członków rodziny. I ojcom zdarza się w tej walce sromotnie polec.

Ignorują wybryki, bo obawiają się zaostrzenia konfliktu. Albo przeciwnie, reagują przesadzoną surowością, zamieniając dom w wojskowy poligon, bez żadnego zrozumienia dla buzujących hormonów. Nie dyskutują. Nie szukają przyczyn. Nie zastanawiają się, czy przypadkiem za tym głupim buntem nie stoi jakiś bolesny problem, chęć zwrócenia na siebie uwagi. Nie tłumaczą cierpliwie, dlaczego pewnych rzeczy się nie robi i że głupstwa mają swoje przykre konsekwencje. Milczą lub sięgają po pas.

 

 

Przymykając oczy na młodzieńcze wybryki, ojciec zachęca nastoletnią dziewczynę do sięgania po ekstremalne środki w celu przyciągnięcia uwagi. Uczy, że bez wywoływania dramatów nie da się niczego osiągnąć. Jako że brak ojcowskiej atencji jest bardzo dotkliwy, uruchamia się mechanizm obronny, czyli postawa „mam cały świat w poważaniu”. Ojciec, którego równie dobrze mogłoby nie być, utwierdza w przekonaniu, że córka nie jest warta uwagi i miłości. Ona więc zaczyna się samooskarżać, wzbudza w sobie poczucie nieuzasadnionej winy, które towarzyszy jej przez kolejne lata. Ignorowana córka jest przekonana, że stale coś robi źle i gdy nie udaje się jej zainteresować sobą innych ludzi, zyskuje urojone potwierdzenie, że jest nie dość mądra i nie dość ładna.

Z kolei narzucenie bezwzględnej dyscypliny nakręca tylko u córki agresję. Ona nie rozumie, skąd kary, bo tata nie wyjaśnił. Rozżalona i wściekła, na złość tacie ona odmraża sobie uszy, robi dokładnie to, co jego najbardziej wkurza. Będąc już dorosłą, powiela ten schemat, zamiast rozwiązywania konfliktów wybiera atak. Wchodzi w dziwne, toksyczne związki. Domaga się reprymendy, bo to jej zdaniem sposób na okazywanie uczuć.

Uważa, że faceci są do bani, wszak wykorzystują siłę i władzę do robienia krzywdy, więc lepiej omijać ich z daleka. Jest agresywna dla całego otoczenia, ma skłonności do despotyzmu, również wobec własnych dzieci, od których wzorem ojca oczekuje pełnego posłuszeństwa – dzięki temu ma poczucie kontroli, jest w końcu panią sytuacji i nie daje się sprowadzić do parteru. Lub odwrotnie, jest przesadnie uległa, apatyczna, szuka towarzystwa osób mocno akcentujących swoją obecność i nie znoszących sprzeciwu. Robi za ofiarę.

Prawo pięści

Przemoc ze strony ojca nie musi mieć uzasadnienia w młodzieńczym buncie. Przemoc jest, bo baba jak drzwi, nie trzaśniesz to się nie zamknie, zgnije jej wątroba i inne ludowe mądrości. Trzeba jej przyłożyć, profilaktycznie. Córce też, bo nie lepsza, bo wszystkie kobiety to… No musi znać swoje miejsce.

Przemoc rodzi oczywiście przemoc – dziewczyna nienawidzi swojego ojca, a wiążąc się z facetami podobnymi do niego, z czasem nienawidzi całego męskiego roku. Siebie przy okazji też. Czuje się najgorsza. Asertywność to dla niej pusty wyraz w słowniku. Unika bliskości z mężczyznami, bo po ojcu z ciężką ręką bliskość jest równoznaczna ze strachem, awanturami, koszmarem, upokorzeniami. Bita córka obawia się także innych ludzi, dlatego nierzadko jest samotniczką z wyboru, ogranicza się do powierzchownych kontaktów, jak ognia unika kolejnego zranienia. Marzy o ciepłej rodzinie, ale nie zawsze udaje się jej taki dom stworzyć, no bo jak, skoro nikt jej tego nie nauczył?

Jakby tego było mało, obok przemocy częstym gościem jest alkohol. Przy takiej mieszance to już w ogóle trudno uniknąć psychicznego popaprania. Życie pod jednym dachem z pijanym tyranem odbija się na każdym aspekcie życia. Córce alkoholika ciężko komukolwiek zaufać. Ciężko uwierzyć w siebie. Ciężko wyzbyć się panicznego lęku przed odrzuceniem. Są i myśli samobójcze, i wstyd za rodzinę, który jeszcze bardziej obniża fatalną samoocenę. Dorosła córka cierpi za cały świat, każdego usprawiedliwia, siebie wciąż potępia. Nie wierzy, że można ją ot tak polubić, sądzi, że sympatię musi wyżebrać, płaszcząc się przez ludźmi. A kiedy ktoś jest dla niej miły bez powodu, nie pojmuje, jakim cudem to możliwe.

Brutalny ojciec zmusił córkę do przedwczesnej dorosłości, więc teoretycznie może być ona zaradna, świetnie zorganizowana, poukładana, ale tylko ona wie, jakim kosztem się to odbywa i jak niewiele trzeba, by rozsypało się to jak domek z kart. Co gorsza, córka ucieka z domu, żeby się wyrwać z piekła i powiela patologiczny model, z mężem-kopią ojca. Oczywiście nie zawsze, bo od takiej naznaczonej cierpieniem przeszłości da się odciąć, ale najczęściej jest to droga długa, bolesna, a jej pokonanie może zająć wiele lat.

Wcielenie beznadziejności

Kobiety bez kompleksów? Podobno istnieją. W realu ze świecą szukać dziewczyny, która nie ma do siebie zastrzeżeń. Swoje robi wszechobecny dyktat młodości, piękna spod znaku photoshopa, błyskotliwej kariery, perfekcji w każdym calu. Ale pierwsze ciosy spadały już w domu. Te „pieszczotliwe” pączusie, brzydule i kościotrupki z ust taty, gdy pragnęło się zapewnienia o własnej atrakcyjności. Zresztą nie chodzi tylko o wygląd.

Pierwsza próba kulinarna? No, mąż pociechy mieć z ciebie nie będzie. Pała z klasówki? Po kim ty jesteś taka głupia, bo na pewno nie po mnie. Przegrane zawody sportowe? Ależ ty jesteś beznadziejna. Zero zachęty, życzliwych uwag, oferty pomocy, jedynie śmiech, złośliwości albo co gorsza wyszydzanie. Bolesne i upokarzające. Efekt tego jest taki, że w dorosłym życiu przed podjęciem byle wyzwania niedowartościowaną córkę paraliżuje strach przed porażką i brakiem akceptacji, bo przecież pokochać można tylko kogoś, kto we wszystkim jest pierwszy.

Ojcowie nawet nie zdają sobie sprawy, jak wielkie spustoszenie w sercu młodej dziewczyny robią jego szydercze uwagi. Jak podkopują wiarę w siebie. Kompleksy potęguje fakt, że ojciec nie skąpił słów uznania obcym dzieciom. Cudze zawsze były fajniejsze. Dziesiątki przeróżnych okazji i córka słyszy, jak tata zachwyca się talentem, urodą i dobrymi stopniami innej dziewczynki. Słyszy on mówi do kolegi „tylko pozazdrościć córeczki” i cierpi, że ona nie zdołała być takim powodem do dumy. I brzdęk, pewność siebie po każdym podobnym zdaniu rozsypuje się w drobny pył.

Co dzieje się dalej? Smutny scenariusz. Pasmo nieszczęść i złych życiowych wyborów. Kobieta, wpędzona przez ojca w kompleksy, ma siebie za nędzną kreaturę, bez najmniejszych choćby zdolności i urody. Jest nieufna wobec komplementów i podejrzewa, że stoi za tym kpina. Nie próbuje swoich sił w czymkolwiek, po co, ona wie z góry, że polegnie, jest przecież taka żałosna. Odcina się od towarzystwa, zakopana w luźnych ciuchach. Nie wierzy, że może znaleźć porządnego chłopaka i faktycznie ląduje w ramionach skończonego dupka, bo – jak sądzi – to szczyt jej możliwości.

Partner nią poniewiera, zachowuje się jak łajza, ale czy to nie przypadkiem moja wina? Gdybym bardziej się starała, on miałby powód, by odwdzięczyć się dobrocią. Dopóki się przeciwko takiemu myśleniu nie zbuntuje bądź nie spotka kogoś, kto jej udowodni jak bardzo się myli, pozostanie niestety taką biedną, wykorzystywaną przez wszystkich szarą myszką.

Nie kocham cię, bo jesteś kiepska

Ojcowie są często przekonani, że opiekuńczość i troska wobec dzieci to recepta na wychowanie pierdoły. Ojciec musi pokazać córce brutalną prawdę, że świat nie głaska po głowie, lecz daje porządnego kopa i zgodnie z prawem ewolucji przetrwają tylko najsilniejsi. Jak córka tej prawdy nie pojmie, ludzie ją zjedzą. A pojmie ją dopiero wtedy, gdy od najmłodszych lat będzie tresowana do walki. Tak więc tatuś unika czułości, a jedynie stawia coraz to nowe wyzwania. Każe się uczyć, pracować, doskonalić. Nie prowadzi za rękę, od początku zmusza do samodzielności. Rzuca na głęboką wodę, bez kapoka, wskazówek, treningu przygotowawczego. Bez przerwy jakieś wymagania i cele, które muszą być zrealizowane bez najmniejszego potknięcia. Pochwała? Przy wyjątkowych okazjach, żeby córce nie zepsuć charakteru.

Brak sukcesów oznacza pełen rozczarowania i dezaprobaty wzrok. Którego córka oczywiście nie może znieść, toteż haruje jak wół, ślęczy nad książkami, wdrapuje się po kolejnych szczeblach zawodowej kariery tylko po to, by tata okazał przynajmniej cień zadowolenia z dziecka. Słowem – miłość ojca córka musi sobie kupić wybitnymi osiągnięciami.

Pozornie ma to swoje dobre strony. Córka „dopingowana” przez apodyktycznego, chorobliwie ambitnego ojca zostaje świetnym lekarzem, prawnikiem, bankowcem czy kim tam ojciec chciał ją uczynić, tyle że nie do końca ta kariera ją bawi. Albowiem ona nie robi tego z własnego, głębokiego przekonania, lecz z chęci udowodnienia, że jest mądra, sprytna i dziesięć pięter nad resztą. Pnie się wyżej i wyżej, ludzie widzą w niej silną i spełnioną kobietę, a ona ciągle jest tą małą, niepewną siebie dziewczynką poszukującą akceptacji. Każdy głos ją oceniający odbiera jako krytykę i atak. Powodzenie w pracy nie daje radości, bo w środku trawi ją niepewność i zwykły strach, że jak zawiedzie, ludzie się od niej odwrócą. O pomoc nie poprosi, to symbol porażki, tylko nieudacznik szuka wsparcia. Co więcej, innych ludzi też zmusza do nieustannego wysiłku, żąda niemożliwego, staje się dyktatorem, podcina skrzydła mówiąc „nie dasz rady”.

Szczególnie bolesne są relacje z nadambitnym ojcem, który za wszelką cenę chciał mieć syna. Tu do krytyki dochodzi jeszcze głos zawodu, że córka nie jest chłopcem i na każdym kroku rozczarowuje swoją kobiecością. Co utrwala w dziewczynie przekonanie, że kobieta to niepełnowartościowy człowiek.

Rozkapryszone dziewczynki

Skoro tak, to ukochana córeczka tatusia powinna mieć w dorosłym życiu z górki. Tata swoją córunię uwielbiał, nosił na rękach, traktował jak księżniczkę, wszystko co ona robiła, było wspaniałe, a ona taka śliczna, mądra, słodka i cudowna. Doznała zatem samego dobra, czyż nie?

Cóż, bezkrytyczny zachwyt jest równie zabójczy jak nieokazywanie miłości. To normalne, że tata swoją córcię trochę rozpieszcza, ale gdy traktuje ją bóstwo, to już o kilka kroków za daleko. Przyjdzie bowiem dzień, w którym mała królewna dorośnie, ale swojej „niebieskiej krwi” nie straci.

Zachowa przekonanie o własnej wyjątkowości, co akurat jest dobre. Tyle że owo przekonanie obejmuje pewność, iż cały świat jest na jej rozkazy, że wystarczy wygiąć usteczka w podkówkę i druga strona nie zniesie tego rozdzierającego serce widoku, ugnie się i przyniesie następną gwiazdkę z nieba.

Rozpuszczona córunia odkrywa ze zdumieniem, że spora część tego świata ma ją centralnie gdzieś i bynajmniej nie zamierza składać jej hołdów, a to bardzo nieprzyjemne zderzenie z rzeczywistością. Jak to? To ludzie stawiają mi jakieś wymagania i nie miękną, gdy zapłaczę? Coś niebywałego. I frustracja narasta, zwłaszcza że znane z dzieciństwa sztuczki coraz rzadziej działają.

Związki? Ukochany tatuś jest numerem jeden, chłopak musi stale konkurować z ojcowskim ideałem i zawsze tę rywalizację przegrywa. A niech tylko spróbuje nie być na każde skinienie, niech powie coś nieprzychylnego…

Do tego rozpieszczone księżniczki nierzadko dostawały bardzo sprzeczne sygnały. Bo z jednej strony wpatrzony w córunię tata gotów spełnić najbardziej absurdalną prośbę, a z drugiej matka, do której ten sam uroczy tata odnosi się z pogardą i niechęcią, bądź też ją zwyczajnie ignoruje. Taka relacja zaburza stosunki na linii córka-matka, ponieważ ta druga czuje się odrzucona i cierpi, a to rodzi spory. Ojciec uczy przy okazji córkę, że nad mężczyzną trzeba mieć władzę, silną i bezwzględną, inaczej przypadnie rola popychadła. Jak również, że dla własnych korzyści opłaca się poniżać inne kobiety.

Tata nieobecny

Ojciec kształtuje swoją córkę również wtedy, gdy fizycznie go przy niej nie ma. Jako mała dziewczynka i nastolatka będzie zazdrościć taty koleżankom i zacznie poszukiwać wzorca męskości gdzieś indziej. Nie zawsze kończy się to katastrofą, bo dziewczynkom chowanym bez ojca często imponują mężczyźni dojrzali, rozsądni, nieco władczy, ale i opiekuńczy.

Nie jest to jednak regułą, bo równie dobrze mogą się związać z dużym chłopcem, któremu będą matkować, czy też z klasycznym bad boyem, ucieleśnieniem tej opiewanej prawdziwej męskości, jakiej nie zaznało się w domu.

Nieobecność ojca rodzi strach przed emocjonalnym zaangażowaniem – nie ma sensu kogoś kochać, bo on wtedy odchodzi. Kobieta trzyma bliskich sobie ludzi na dystans, czym nieświadomie ich krzywdzi. Jednocześnie ma skłonność do szybkiego wchodzenia w poważne związki, które dość szybko się rozpadają. Nauka budowania zdrowych relacji damsko-męskich zazwyczaj zajmuje jej więcej czasu.

Brak ojca ma i inne konsekwencje. Bywa tak, że od najmłodszych lat dziewczyna musi pomagać samotnej matce, być dla niej wsparciem, zastępować partnera, w pewnym sensie udawać dorosłego. Coraz silniejsza staje się potrzeba, by dla odmiany to nią się ktoś zaopiekował, dał poczucie stabilizacji i bezpieczeństwa. Ale tylko chwilami, bo na co dzień kobieta ma wrażenie, iż to jej świętym obowiązkiem jest branie wszystkiego na swoje barki. Boi się mieć własne pragnienia, a jak je ma, dokucza poczucie winy.

Nieobecność taty może być też tylko teoretyczna. Ojciec jest, ale kompletnie zdominowany przez matkę. Nie ma prawa głosu. Jego uwagi są zbywane pogardliwym milczeniem lub jadowitym komentarzem. Żadnego autorytetu. Również u córki, bo niby dlaczego miałaby ona traktować tego gościa z szacunkiem? Jej obserwacja jest prosta – mężczyzna to zbędny element życiowej układanki, taki wrzód na tyłku. Nadaje się wyłącznie do tego, by przynosić pieniądze i bez szemrania wypełniać polecenia. Jest nieważny. W zasadzie nieważni są wszyscy ludzie słabi, można ich wykorzystywać do oporu.

Czy ojciec idealny istnieje?

Ojciec samo zło? Absolutnie. Podobnie jak z matkami, tak i wśród ojców nie brakuje perełek. Nie ma jednej definicji dobrego ojca, gdy jednak posłucha się wypowiedzi kobiet, które autentycznie cenią swoje relacje z tatą, na pierwszy plan wysuwa się okazywanie troski, czułość, pomoc, zrozumienie i wsparcie.

Dobry tata jest jak prawdziwy przyjaciel, stoi za tobą murem, jednak gdy trzeba, wytknie błąd, po prostu nie zrobi tego z wredną satysfakcją, ale z prawdziwej miłości. Potrząśnie, ale nie złamie. Będzie obecny w życiu córki duchem i ciałem, w chwilach radości i w momentach przygnębienia. Okaże wyrozumiałość, nie wyśmieje, nie wywoła strachu. Dostarczy tylu miłych wspomnień, że trudno będzie wybrać to jedno wyjątkowe. Taki ojciec ma największe szanse doczekać się córki, która wkroczy w dorosłość z walizką cennej wiedzy, a nie workiem śmieci.

Warto przy tym pamiętać, że dobrego ojca kreują po części także matki. One zaś mogą utwierdzić córkę w przekonaniu, że to dobry i wartościowy mężczyzna albo na każdym kroku podważać jego pozycję, nawet gdy nie ma ku temu żadnych powodów. No i w drugą stronę.

Stosunek do córki to jedno, stosunek do płci żeńskiej jako takiej to drugie. Liczy się również to, jak ojciec odnosi się do swojej żony, mamy, babci, obcych kobiet. Czy traktuje je z szacunkiem? Jest wobec nich uprzejmy? A może uważa, że są głupie i nadają się tylko do garów? Córki doskonale pamiętają, co tata mówił w gronie swoich znajomych, rejestrują jego żarciki, komentarze do różnych sytuacji. Jeśli wyziera z nich pogarda do kobiet, będą sądzić, że to standard. Ale gdy ojciec zachowuje się w porządku, będą domagać się takiego traktowania od innych facetów, czy to w pracy, czy to we własnym domu.

Niech tata brzmi dumnie

Chcemy czy nie, ojciec zawsze jest w jakimś stopniu drogowskazem w naszym dorosłym życiu. W tym dobrym, i tym negatywnym znaczeniu. A ilu złych ojców, tyle złych historii.

Każda inna, ale łączy je jedno – jeśli dorosła córka nie chce powielać tego przeklętego schematu, musi najpierw sama ze sobą dojść do ładu. Zmienić narzucany światopogląd, zobaczyć, że związki z ludźmi to coś więcej niż złość, agresja czy oziębłość. Zbudować nową tożsamość. Wybaczyć ojcu, bo nienawiść zabije w pierwszym rzędzie właśnie ją.

Odciąć się od ojcowskiego wpływu jest niezwykle trudno, zwłaszcza że często nie zdajemy sobie sprawy, w jak dużym stopniu niepowodzenia w związkach czy pracy są efektem toksycznych związków z tatą.

Nielicznym, tym najsilniejszym, udaje się odrzucić ten bagaż w pojedynkę, reszta musi szukać pomocy u terapeuty, partnera i przyjaciół. Nie zawsze też wystarczy dobra mama, bo negatywne przekazy łatwiej przyswoić niż te dobre.

Wypadałoby więc zaapelować do wszystkich mężczyzn, by bardzo uważali na to, jaki przykład dają swoim córkom. Bo ten przykład zawsze dają, nierzadko większy niż by się im zdawało.

    14 komentarzy

  • Królowa Karo

    Bardzo mądry post. Zawsze mówię, że wychowanie mądrej kobiety to ważna rola dla ojca. Siebie też tutaj znalazłam – wiecznie próbująca doskoczyć do wyższej poprzeczki i wiecznie udowadniająca, że potrafi, żeby udowodnić ojcu, że jednak zasługuje na miłość. To cała ja. I pilnuję bardzo mocno, żeby nie przenosić tego na juniora i mieć z nim bardziej czułe relacje. Na razie mi się udaje. Obym się nie zgubiła.

    • Katarzyna

      Królowa Karo, to już bardzo dużo, że masz świadomość tego, co się działo w przeszłości i jak to wpłynęło na Twoje obecne życie…Unikanie błędów może być trudne. Niestety wiem to po sobie.

  • panikara

    Bycie dobrym ojcem (a właściwie tatą, bo ojcem może być każdy, a tatą nie) jest bardzo skomplikowaną sprawą! Z resztą bycie mamą także.. Rodzicielstwo to ogromna odpowiedzialność i to nie tylko za aspekty materialne, ale także wszelkiego rodzaju wychowanie na porządnego człowieka. Tak naprawdę nie ma na to jednej recepty i nikt nie wie dokładnie jak to zrobić i to jest chyba najtrudniejsze..

  • Kasia

    Ja mam 12 lakę w domu i jestem przerażona tym co kiedyś może się stać. Jak ojciec był to spał, leżał, grał, pił. Nigdy się nie bawił z córką, nie był na spacerze jak była mała. Po prostu gdzieś tam był. Teraz jak już jest to najpierw przez dwa lata rozpieszczał, kupował wszystko co chciała, woził gdzie chciała. Teraz bierze córkę wiezie na obiad, potem pojeździć samochodem bez celu, jedzie do sklepu, jakieś kino, basen i tyle.

  • Nianio born to be wild

    Świetny post. Rola w wychowaniu ojca jest często niedoceniona.

  • Kasia

    Mądry dokształcający tekst 🙂 zwłaszcza o tacie którego nie było,cholera prawda

  • Marta

    Mój ojciec ciężko zachorował gdy miałam 8 lat, zmarł 2,5 roku później. Moja mama musiała robić za matkę i ojca. Ja teraz robię to samo.

  • Magda

    No mój tatuś… Jego rola zakończyła się gdy miałam 13 lat…. I to na własne życzenie 😀 i chyba coś w tym jest bo to moje życie miłosne jakieś takie poplątane

  • Agata

    Jest w tym wiele prawdy

  • Kamila

    Mocny artykuł!!!

  • KInga

    Bardzo dobry artykuł….

  • Monika

    Tekst warty przeczytania!

  • Sławomira

    „Nie zawsze kończy się to katastrofą, bo dziewczynkom chowanym bez ojca często imponują mężczyźni dojrzali, rozsądni, nieco władczy, ale i opiekuńczy.” ~możesz mieć rację w moim przypadku.

    🙂 Dobry tekst, choć czasami wydał się wyolbrzymiony.

Zostaw komentarz

Możesz użyć HTML tagów i atrybutów: <a href="" title=""> <abbr title=""> <acronym title=""> <b> <blockquote cite=""> <cite> <code> <del datetime=""> <em> <i> <q cite=""> <s> <strike> <strong>