Strzeż się fałszywych przyjaciół…bo są gorsi od wrogów
Znacie to powiedzenie „Boże, chroń mnie od fałszywych przyjaciół, bo z wrogami poradzę sobie sama”?
Jest ono wyjątkowo smutne i uwrażliwia na to, na co bardzo trudno być przygotowanym. Uświadamia, że otaczające nas osoby nie zawsze są takie, na jakie się kreują i często gdy w końcu odkrywają swoje prawdziwe ja, okazuje się, że dalsza znajomość nie ma sensu. Pod płaszczykiem w postaci uśmiechu i czułych gestów nierzadko kryje się ciemne wnętrze i złe zamiary.
W większości przypadków relacje takie (czasami po latach) kończą się poczuciem, że zostało się wykorzystanym. Niesmak pozostaje na zawsze. Czasami również ostrożność i nieufność w zawieraniu nowych znajomości.
Psychologowie alarmują, że żyjemy w czasach, kiedy bardzo trudno o prawdziwych przyjaciół. Przyczyn jest wiele. Wymienia się – egocentryzm, skoncentrowanie na sobie, brak czasu (wszak relacje należy pielęgnować), wychowywanie w erze społeczeństwa jedynaków, których coraz częściej nie stać na kompromis.
Eksperci analizując wzory zachowań, mówią, że coraz mniej nam zależy, jesteśmy teoretycznie bliżej ludzi, dzięki nowoczesnym technologiom, ale również paradoksalnie dalej, gorzej przygotowani do pielęgnowania prawdziwych relacji. Kontakt niebezpośredni nieoczekiwanie wiele utrudnia i wiąże się z większym ryzykiem niezrozumienia i bardziej kategorycznych postaw.
Poza tym dzisiaj w społeczeństwie anonimowym dużo łatwiej się „ukryć” i prowadzić podwójne życie, oszukując na wielu polach, również przyjaciół. Odróżnienie osoby, której naprawdę na nas zależy od fałszywego przyjaciela jest bardzo trudne. Są jednak sygnały, które powinny zwrócić naszą uwagę. Jakie powinny nas zmotywować, by spojrzeć na daną relację przez lupę?
Przyjaciel – ofiara
Przyjaciel-ofiara to osoba, której w życiu nigdy nic nie wychodzi, narzeka na to, co ją spotyka, mimo że często świetnie sobie radzi, to zewnętrznie pokazuje swoje ciągłe niezadowolenie. Ma sporo wsparcia, ale ciągle mu go za mało. Mimo że Ty opiekujesz się trójką dzieci na zmianę z mężem, przyjaciel-ofiara ma do pomocy dwie babcie, nianię, a i tak twierdzi, że tak naprawdę ze wszystkim musi radzić sobie sam. To osoba, która odjeżdża z imprez czyimś samochodem, prosząc o podrzucenie i nie ma w zwyczaju odwdzięczać się tym samym. Gdy w końcu musi wrócić taksówką, to na pewno nie trasą, która by „zahaczała” o dom przyjaciółki, bo „jak to wtedy rozliczymy”, przyjaciel-ofiara jest wiecznie spłukany i nie będzie dokładał się więcej niż musi…
Przyjaciel-ofiara często pożycza pieniądze na „zbytki” w postaci luksusowej torebki czy butów. Jeśli odmówisz pomocy, śmiertelnie się obraża i swoim zachowaniem manipuluje emocjami, by zmusić Cię do tego, czego pragnie. Pokazuje, że jeśli nie otrzyma wsparcia, pożałujesz…
Przyjaciel -symbiotyczny
To typ, który traktuje Cię jak swoją własność, chce Cię mieć na wyłączność, zawsze zmotywowaną i zmobilizowaną do spotkań. Nie uwzględnia odmów, ani sytuacji, kiedy spotkanie miałoby się odbyć bez jego uczestnictwa.
Przebywając z nim, masz wrażenie osaczenia, kontrolowania – czujesz się zmuszana do udzielania odpowiedzi na każde pytanie. Przyjaciel-symbiotyczny nie wyobraża sobie sytuacji, kiedy o czymś nie wie. Musi być na bieżąco, a każde zaniedbanie pod tym względem traktuje jako zamach na Waszą relację.
Przyjaciel-interesowny
To osoba, która miewa wyraźnie dobre okresy i dużo gorsze, kiedy znika i przez miesiące nie odzywa się. Zazwyczaj czas, kiedy jest zaangażowana poprzedza moment, w którym czegoś chce. W praktyce przypomina sobie o Tobie, gdy możesz jej w czymś pomóc, załatwić, kiedy aktualnie się nudzi „bo nie ma nic lepszego do zrobienia”, zaczyna wydzwaniać po długim milczeniu, gdy znowu zerwała znajomość z mężczyzną, straciła pracę, itd.
Gdy jest szczęśliwa, zaoferowana swoim życiem, nie pamięta o Tobie, nie odzywa się, nie dzwoni, a gdy odbiera telefon, przeprasza, nie ma czasu, ciągle gdzieś pędzi.
Przyjaciel-gwiazda
Ma cechy mędrca, który zawsze wszystko wie najlepiej, nigdy się nie myli, ma idealnie ułożone życie i zna receptę na wszystkie problemy świata. Nie potrafi słuchać bez osądzania, sprawia, że obok niego czujesz się jak szara myszka.
Od razu radzi, naucza, prawi, nie jest w stanie milczeć i dać wsparcie w postaci zrozumienia. Przyjaciel-gwiazda często jest oburzony, komentuje „głupie zachowanie”, poddaje pod osąd potknięcia, których nigdy nie zapomina, wyciąga na światło dzienne, by poprawić sobie humor.
Przyjaciel-gwiazda musi lśnić, tworzy sobie „wyblakłe” tło w postaci przyjaciół i znajomych, by dzięki regule kontrastu lepiej na nim się prezentować. Przyjaciel gwiazda jest często typem rywalizującym, który wzbudza potrzebę niezdrowego konkurowania w każdej dziedzinie życia.
Oczywiście powyższe typy często nakładają się na siebie. Nie występują w czystej postaci.
Niezależnie od tego z kim masz do czynienia – czy to będzie przyjaciel interesowny, czy symbiotyczny – warto otaczać się ludźmi optymistycznymi (pozytywne podejście do życia jest zaraźliwe, podobnie jak pesymizm rozprzestrzenia się lotem błyskawicy). Wybieraj osoby, które Cię wspierają i motywują do rozwoju, które są dojrzałe i spełnione, nie wysysają Twojej energii, poprawiając sobie humor Twoim kosztem.
19 komentarzy
wszystko to prawda dzisiaj o przyjaciół jest koszmarnie trudno przez lata wielu „przyjaciół” się wykruszyło i jest mi dzięki temu lżej, lepiej…
Ciekawy artykuł i bardzo prawdziwy
Prawda ostatnio sama tego doświadczyłam
Samo życie, smutne i prawdziwe
Prawda.. ale „karma” sie zwraca..
Trzeba wspolczuc takim przyjaciolom. to nieszczesliwi ludzie
prawda…smutna prawda
Smutna prawda!
Prawda. Właśnie tego doświadczyłam
Prawda jakiś czas temu doświadczyłam tego i wyciągłam wnioski czasami tak bywa że musimy przekonać się na własnej skórze życie uczy.
Ja w przyjaźnie już nie wierzę ani ich nie szukam …..o wiele łatwiej żyje się bez „przyjaciół”
Dziękuje Bogu za moje siostry Emotikon smile
unikam i dobrze na tym wychodzę
Prawdziwych przyjaciół poznaje się w biedzie – stara prawda ale zawsze aktualna
Święte słowa
Na szczęście w moim przypadku nie jest to Matka. Ból i bezradność były tak ogromne, że wychodziły poza moją orbitę ogarnięcia emocji. Przypomniałam sobie, czym kieruję się w życiu i które uczucia mnie budują, a które ciągną w dół. Tam, gdzie smutek, łzy i ból. I napisałam też krótki tekst, żeby poradzić sobie z sytuacją. WYBACZAM
Martwią mnie ostatnio często pojawiające się rady typu: „warto otaczać się ludźmi optymistycznymi (pozytywne podejście do życia jest zaraźliwe, podobnie jak pesymizm rozprzestrzenia się lotem błyskawicy). Wybieraj osoby, które Cię wspierają i motywują do rozwoju, które są dojrzałe i spełnione, nie wysysają Twojej energii, poprawiając sobie humor Twoim kosztem”. Nie to, że sama taka jestem – jestem totalną optymistką. Ale ludzie są różni. Są optymiści i pesymiści, ci, co mają zawsze pół szklanki pełne i ci co puste. Są uśmiechnięci luzacy i znerwicowani lękowcy. Czy ci drudzy nie zasługują na przyjaciół? Wiem też, że powinniśmy kształtować nasze podejście do życia, uczyć się pozytywnego myślenia i brania byka za rogi. Gdyby każdy to potrafił, to żylibyśmy w utopii. A utopia, jak sama nazwa wskazuje, nie istnieje. Rozumiem sens artykułu, gdyby skończył się bez tej wskazówki, byłoby ok. A tak wpisuje się w schemat „ja” – takich optymistycznych przyjaciół sobie znajdę i zrobię sobie dobrze. Może gdyby to był tekst o znajomych, nie o przyjaciołach? Dobór przyjaciela odbywa się chyba na innych przesłankach, niż jego usposobienie (tu: ma być optymistą). Kocham moją przyjaciółkę – jest typem nerwicowca, lękowca, czarnowidza. Jest cudowna, niepowtarzalna, wspaniała. Ja wlewam w nią swój optymizm, a ona niejednokrotnie sprowadziła mnie na ziemię z moich hurra pomysłów. Możemy zawsze na siebie liczyć i gdy to ja jestem smutna (zdarza się optymistom), to wspaniale podaje rękę. Przyjaźnimy się ponad charaktery, usposobienia, poglądy polityczne. Nic ze mnie nie wysysa, a daje poczucie, że zawsze jest blisko. i vice versa.
Iwono, masz rację, zwróciłaś uwagę na coś istotnego…
Nie miałam jednak na myśli hurra optymizmu, raczej zachowania i postawy wspierające, motywujące, a nie ciągnące nas w dół. Pozdrawiam Cię serdecznie!
Jeżeli ktoś w wieku 30 + może powiedzieć z pełną świadomością, że ma przyjaciela choć jednego to mu zazdroszczę.
Ja szybko przestałam wierzyć w taka instytucję – nie , nie zaznałam żadnej wielkiej krzywdy, nie przezylam traumy bo zawsze bardzo ostrożnie podchodziłam do przyjaźni. Wiele osób zapewne by się zdziwiło, że właśnie ich po głębszej refleksji nazwałabym przyjacielem. Wiele osob tez zdziwiłoby się, że nie są dla mnie przyjaciółmi choć bywało, ze tak górnolotnie siebie nazywali 😉
Skądś to znam…Ja też jestem bardzo, ale to bardzo ostrożna „mianując” kogoś przyjacielem, a właściwie tego nie robię 😉