Święta inaczej…czyli dla tych, które pragną szczerości w TE dni
Już niedługo święta…czas piękny, szczególny, pełen emocji. Niekoniecznie tych, których byśmy sobie życzyły.
Jak sądzicie, ile kobiet innego? Ile będzie patrzeć na zegarek, marząc o chwili spokoju? Ile spędzi godziny na przebieraniu nogami na myśl, że mają jeszcze tyle do zrobienia i że nie wiedzą, w co ręce włożyć? Ile kobiet będzie padać ze zmęczenia po przywieszeniu świeżo wypranych firanek i wypucowaniu podłóg? Znacie to – przesada, kiedy się nie sprząta, ale wręcz sterylizuje przestrzeń, przepych na stole, w dekoracjach a pustka w środku- w sercu? I odwieczne pytanie – nie można inaczej? Znowu to samo?
Jaki odsetek z nas będzie z sztucznym uśmiechem siedziało jak na szpilkach u teściowej, ba – nawet u własnych rodziców, patrzyło na „wybryki” „średnio wychowanego” siostrzeńca, bez mrugnięcia okiem akceptowało dziwne komentarze wszystkich tych osób, które wiedzą lepiej, co jest dla nas dobre? A może znajdą się takie, które osiągną kolejny stopień wtajemniczenia i na twarzy przywołają uśmiech, będą kiwać potakująco głową, popijać wino i w ogóle nie słyszeć o czym się mówi…?
Jak często pojawi się wrzask, a potem histeria na widok nie takich prezentów, ile maluchów śmiertelnie się obrazi, że Mikołaj nieuk nie przytargał w wielkim worku tego, czego trzeba?
Nie-kompulsywne święta
Święta mogą mieć swój urok, mogą być piękne, nawet dla osób, które nie lubią gotować dla armii i stać dobę przy garach. Potrzeba trochę odwagi, ale warto zwyczajnie:
- podzielić się obowiązkami przedświątecznymi,
- ustalić kto przygotowuje określone potrawy,
- wyluzować i nie przeprowadzać rewolucji w domu tuż przed Bożym Narodzeniem.
Naprawdę nie musimy nikomu niczego udowadniać. Warto znaleźć w sobie pokłady asertywności i zadbać o prawdziwy wymiar świąt, podsumowując to jednym zdaniem: nie popadajmy w przesadę.
Jednak to nie wszystko…
Dlaczego niektórzy nienawidzą świąt?
Na Facebooku można odnaleźć profile zrzeszające osoby nielubiące świąt. Zazwyczaj nie są to liczne grupy – około 3 000-4000 osób.
Pytaniem otwartym pozostaje, ile z nas tak naprawdę nie lubi Świąt w takim wydaniu, w jakim serwuje nam kalendarz co roku, ale boi się do tego przyznać? Nawet przed samym sobą?
Na co najczęściej narzekamy?
- na stres,
- korki,
- kolejki w marketach, szał zakupów,
- konsumpcjonizm,
- presję wydawania pieniędzy,
- wysyłane łańcuszki sms-ów,
- rodzinne kłótnie ludzi zmuszonych do spędzania ze sobą czasu (choć na co dzień nie widzą się lub widzą się sporadycznie),
- brak wymiaru duchowego świąt.
Świąt najbardziej jednak nie znoszą osoby, które lubią być ze sobą szczere.
Niektórzy psychologowie podkreślają, że święta to czas udawania – co szczególnie boli w okresie, kiedy oczekiwalibyśmy od bliskich czegoś zupełnie innego, swego rodzaju odnowienia więzi, ich pogłębienia. Tymczasem zbyt często dostajemy wydmuszkę, nie tego oczekujemy. To, co robimy w okresie świątecznym nijak ma się do tego, co uważamy za ważne i stosowne. Fałsz widzimy zwłaszcza w pracy, na tak zwanych wigiliach pracowniczych, kiedy często nielubiące się osoby całują się, ściskają, by krótko po Nowym Roku znowu „podkładać sobie świnie”.
Poza tym święta to jeden z najbardziej stresogennych okresów w roku. Psychologowie nie mają złudzeń, że trudno je przetrwać zwłaszcza w poranionych rodzinach, w których nagromadziło się wiele niejasności, nierozwiązanych problemów. Rzadko święta są szansą na szczere pojednanie. Zazwyczaj w rodzinach „z problemami” stają się przykrym obowiązkiem.
Jest też inny problem – wielu z nas nie umie lub nie ma czasu odpoczywać. Dlatego gro kobiet po cichu marzy o aktywnym wypoczynku w święta – jeździe na nartach, czy zaszyciu się na pół dnia z książką i ciepłą herbatą. Tradycja wymusza na nas z kolei coś zupełnie innego…
Święta inaczej?
Nic dziwnego, że wielu z nas coraz częściej święta postanawia spędzić inaczej – w wynajętym domku w górach, w hotelu spa, czy w ciepłych krajach. Uciekamy od tradycji i coraz częściej z najbliższymi lub dalszą rodziną wybieramy to, co oferują nam właściciele punktów usługowych. I słono za to płacimy.
Koszt wynajęcia pokoju, czy zjedzenia uroczystej kolacji w okresie świątecznym jest dużo wyższy niż w innych dniach roku…
Nie ma to jednak znaczenia – czy pozostaniemy w domu, czy wyjedziemy. Najważniejsi są ludzie – jeśli czujemy się dobrze, kochamy, to na pewno czas, kiedy będziemy mogli razem spędzić czas, nawet niewielkich niedogodności, będzie udany. Jednak jeśli jest nam niedobrze na samą myśl rodzinnej Wigilii, warto zmienić coś w swoim życiu, już teraz – odpowiadając sobie na pytanie, gdzie jest przyczyna.
Warto wybrać taki sposób spędzania świąt, który sprawi nam przyjemność, bez nadęcia i sztuczności. Nawet jeśli mamy małe dzieci, nie musimy godzić się na coś, tylko ze względu na nie. Gdy my będziemy szczęśliwe, one również. To bardzo ważne, bo udawanie i ciągłe zmuszanie się do robienia tego, na co nie mamy ochoty, do przebywania z ludźmi, którzy nie są dla nas ważni, prędzej czy później odwróci się przeciwko nam.
5 komentarzy
Ja odpuszczam, mieszkanie sprzątam regularnie więc nie szaleje. Niektóre potrawy zamawiam inne robię sama ale bez przesady. Od zeszłego roku wigilię spędzam w domu u siebie z mężem i dziećmi,w poprzednich latach raz u mojej mamy raz u teściów. Miałam tego dość. Sztuczne uśmiechy i dobra mina do złej gry. Dla męża. Powiedziałam koniec. Święta spędza się z ludźmi których kochasz i szanujesz i na odwrót. Jednak obowiązkowa wizyta u teściów w 1 lub 2 dzień świąt (zamiast wigili) powoduje u mnie skręt kiszek już dziś. Może w tym roku mąż pojedzie sam a ja w spokoju poczytam.
I to jest chyba bardzo dobry sposób.
My też preferujemy Wigilię sami – tzn z Mężem i dziećmi.
wigilie spedzamy sami, odkad tak jest sa to najlepsze swieta 😉
Kiedyś chciałam, żeby wszystko było idealne – takie dopracowane. Wychodziło na to, że czułam narastający stres, z niczym nie mogłam zdążyć, dla dzieci i rodziny nie miałam czasu przed świętami. A później – przychodziły święta, a ja zamiast się nimi cieszyć, zasypiałam na stojąco.
Teraz odpuszczam. Dzielimy się potrawami. Robimy niezbędne minimum. Nie szalejemy z prezentami. Cieszymy się świętami – czyli czasem spędzonym w gronie najbliższych.
Polecam każdemu.
Też uważam, że nie ma co szaleć przed świętami. Ma być odświętnie, ale bez przesady. Potrzebne są kompromisy 🙂