Świętowstręt – nowa jednostka chorobowa?
Mówią, że święta to czas magiczny. Jedyny taki w roku. Wielu z nas czeka na święta z utęsknieniem, odliczając dni. Są jednak też tacy, którzy na samą myśl zaciskają silnie szczęki. I przyznają wprost, że nie lubią świąt. Dodają więcej, że mają świętowstręt i najchętniej na czas świąt zapadliby w sen zimowy. Co ciekawe najczęściej narzekają kobiety i z roku na rok ich liczba rośnie. Dlaczego? I czy można sobie z tą powszechną chorobą świąteczną poradzić?
Co roku święta coraz mniej mnie cieszą
Nie brakuje kobiet, które szczerze nie lubią świąt. Organizują je tylko dla najbliższych, zazwyczaj dzieci, bo tak każe tradycja i nie bardzo jest jak z niej zrezygnować…
Z roku na rok niezmiennie ćwiczą się w zaciskaniu zębów i obiecują sobie, że tym razem wyluzują, odpuszczą, że będzie lepiej, przyjemniej, nie tylko dla rodziny, ale też dla nich. Odkrywają jednak, że nie potrafią świętować inaczej, że czują się zmuszone, by dawać z siebie wszystko. W konsekwencji z roku na rok coraz gorzej znoszą święta.
Aż pewnego dnia dochodzą do wniosku, że gdyby mogły, spędziłyby Boże Narodzenie pod kocem, zajadając się czekoladą i czytając książki, ewentualnie oglądając telewizję. Bez tej całej czasochłonnej oprawy. Na luzie i bez nadęcia.
Liczenie się z każdym groszem
Dlaczego nie lubimy świąt?
Bo nie ma takiego okresu w roku, jak właśnie czas przedświąteczny, kiedy pieniądze błyskawicznie wyparowują z portfela. Wydatki się mnożą, a budżet pozostaje sam – niezmiennie zbyt mały.
Zamiast planu wydatków, do głosu dochodzą emocję. Próbujemy w sklepie kupić radość, uśmiech dzieci, szczęście i bliskość. Marketingowcy wmawiają nam, że bez tego i tamtego udane święta są niemożliwe. Dlatego kupujemy coraz więcej, wierząc, że w ten sposób robimy to, co powinnyśmy. A po świętach wyrzucamy na śmietnik złudne nadzieję, zmiatając z talerza resztki sałatki świątecznej.
Drogie prezenty
Kolejny argument na „nie”? Konieczność zakupu drogich prezentów. Dlaczego drogich? Bo skutecznie pokusę posiadania kosztownych gadżetów podsycają spece od marketingu. Tak, znowu oni…
Co prawda rodzice mają szansę nakierować dziecko piszące list do Mikołaja i nieco na nie wpłynąć, jednak w praktyce i tak często dochodzi do przykrej konfrontacji. Kiedy Jaś idzie do szkoły i słyszy, co jego kolega Tomek dostał pod choinkę, czuje się gorzej, bo sam otrzymał skromniejszy prezent. Nie zasłużył? Nie jest wystarczająco grzeczny?
Nic dziwnego, że rodzice na całym świecie zacisną pasa, odmówią sobie, ale dziecku kupią. Chcą, by maluch ten większy i mniejszy otrzymał upragniony prezent. Skoro przeszkodą są tylko pieniądze, to jakoś się je zorganizuje…
Spotkania z ludźmi, których się nie lubi
Święta to także często czas konfrontacji z osobami, których nie lubimy. Trzeba się uśmiechać do nielubianej cioci, usiąść obok spiskującej szwagierki, połamać się opłatkiem z nową partnerką ojca. To rodzi mnóstwo emocji i poczucia niesprawiedliwości. Na samą myśl zaczynamy się buntować, próbując się wywinąć od niezbyt przyjemnych spotkań. Nie zawsze jest to jednak możliwe.
„Nie lubiłam świąt już od dziecka. Kojarzyły mi się z tym, że do domu przychodziła jakaś daleka rodzina, której wcale nie znałam. Nie ciągnęło mnie do tych rodzinnych spędów, bo gdyby ludzie naprawdę odczuwali potrzebę, żeby się spotkać, nie musieliby czekać przecież na Gwiazdkę.” Maria Czubaszek
Gdy święta kojarzą się nam z przykrym obowiązkiem, przychodzi nam potraktować spotkania świąteczne jak wyzwanie, test na silną psychikę, nauczyć się milczeć i unikać konfrontacji, a nawet traktować nielubiane osoby jak niespełna rozumu z akceptacją, że pewnych rzeczy nie są one w stanie zrozumieć. Święta to czas również błyskotliwych odpowiedzi, ucinania krępujących pytań i zmian tematów. Nic dziwnego, że gdy w końcu święta się kończą, z jednej strony mówimy „już”, a z drugiej mamy poczucie, że „na szczęście”, bo w końcu od nich…odpoczniemy.
Nic nie musisz
Świętowstręt to choroba, która dotyka szczególnie perfekcjonistek. Nie chcesz na nią zapaść? I słusznie. Sama decydujesz, czy Cię dopadnie. To jedyna choroba, przed którą naprawdę możesz się bronić.
Nie musisz przygotowywać dwunastu dań, nie musisz mieć nawet choinki, jeśli nie chcesz. Zamiast wierzyć w idealne święta serwowane nam w telewizji, stwórz swoje święta. Takie, które będą cieszyć Twoją rodzinę. Ustal własne zasady. Bez zadęcia, uporu maniaka, mówiącego o tym, jak wiele musisz jeszcze zrobić, po prostu się zatrzymaj. Spójrz na to, co masz, uśmiechnij się i doceń to. Niby niewiele, a jednak. Od zmiany podejścia wszystko się zaczyna.
12 komentarzy
Ja bardzo lubię Święta, szczególnie od kiedy nieco sobie odpuściłam i zrezygnowałam z wielkich przedświątecznych porządków. Prezenty planuję 2 miesiące przed, większośc zakupów wykonuję jeszcze w listopadzie, dzięki czemu okres przedświąteczny jest spokojny.
Święta mamy takie, jakie sami sobie zgotujemy, wiem coś o tym, bo wiele lat też miałam fobię świąteczną i często niesmak. Czasami trzeba walnąć pięścią w stół i postawić na swoim, a świat na pewno się nie zawali…
Dla mnie Święta to przede wszystkim Święty spokój. Nie daję się wkręcić w te wydatki, drogie prezenty postaw się i zastaw się…
Po 24 trza żyć, a najważniejsi są ci co ich jeszcze kochamy…
Wesołych Świąt w gronie przychylnie nastawionych Ci życzę
Tak. To ludzie czynią te święta obrzydliwymi
Życzę Ci pięknych Twoich Świąt. Mogą być całkiem zwyczajne i normalne. I wtedy będą najpiękniejsze.
🙂
Tam wyżej to była ta Stokrotka:
A ja na przekór święta lubię. Ale się nie napinam. I nie wariuję. W tym roku nie umyłam okien, bo walczyłam od początku grudnia z jelitówką, która wyrwała mojej rodzinie z życia 10 dni. Ale jesteśmy zdrowi i będziemy razem. I to się liczy. A brudne okna? Zaciągniemy żaluzje i zapalimy świąteczne lampki 🙂 Wszystko jest kwestią nastawienia.
Nie cierpię świąt. Wszystko po trochu jest w tym wpisie. Brrr jeszcze dwa dni i koniec. Btw nie obchodzę
Ten komercjalizm potrafi je obrzydzić .. 😉
Najbardziej obrzydzają mi święta ludziska 🙂
Odkąd nie muszę spędzać ich w otoczeniu obłudnej rodziny, to święta są nawet znośne 😉 Z finansami trochę kiepsko, ale wystarczy wszystko dobrze rozplanować i nie ma takiej tragedii ;D
Cóż a ja w tym roku popełniłem błąd. Zamiast święta spędzić w domu tak jak ja chciałem tzn. z małym cudownym 7 tyg synem i jego matką dałem się namówić żonie na wyjazd do teściowej. Oczywiście żona to cycol teściowej a ma 36 lat wzięła mnie na płacze i żale. Oby w przyszłym roku nie było Wigilii i świat. Miała być żywa choinka dla małego, skromna taka pod która leżąc mieściłaby się nasza trójka a była plastikowa wstrętna bez uroku. W dodatku teściowa prezent wręczyła bez opakowania. To tak jak dostać ogórka kwaszonego na widelcu ze słoika. Przestrzegam wszystkich którzy planują związki małżeńskie z toksycznymi teściowymi i teściami zapatrzonym w nie córciami i synciami z góry mówię odpuście sobie. Ale wszystkich namawiam do dzieci naprawdę dają wiele radości, Mój Miłosz jest mega super.