Szacunek w związkach…na niby, na pokaz, powierzchownie, czyli jak to jest?
Kobiety są adorowane, wielbione, komplementowane, dla nich pisze się wiersze i miłosne piosenki. Nosi się je na rękach, obsypuje kwiatami. Są one niczym anioły, cudowne, dobre i kochane, bez nich ten świat… Ach, lepiej sobie tego nawet nie wyobrażać. Słowem, kobiety traktowane są jak księżniczki i jeśli tego nie widzą, to najwyraźniej mają poważny problem z oczami albo tym organem tuż pod czaszką. Tudzież przewraca się im w głowach.
Trudno jednak nie powątpiewać w te piękne deklaracje, jeśli w ramach rzeczonego uwielbienia mieści się nie tylko zachwyt, ale i mniej lub bardziej utajona pogarda. Kobiety bowiem bardzo często skarżą się na brak szacunku ze strony mężczyzn, okazywanego zarówno indywidualnie, jak i zbiorczo, pod adresem całej płci. Bo może i faceci poważają kobiety, ale jest to poważanie bardzo wybiórcze.
Całuję twoją dłoń, madame
Jak wieść gminna niesie, kobiety, zwłaszcza w polskiej kulturze, obdarowane zostały rozlicznymi przywilejami, z których nie wiadomo dlaczego młode i postępowe działaczki tak bardzo chcą zrezygnować. Kobiety całuje się w rękę, pomaga przy walizkach, przepuszcza w drzwiach i tak dalej. Bardzo miłe gesty i jednocześnie idealny argument w każdej dyskusji na temat ‘patriarchalnego ucisku kobiet’. No bo jak można mówić, że faceci nie szanują kobiet, skoro wręczają im tulipany na Dzień Kobiet, służą swoim ramieniem i otwierają drzwi do windy? Nieważne, co dzieje się w tak zwanym międzyczasie, grunt, że cmoka się panie w dłoń, wobec czego wytykanie jakichś wad to gruby nietakt i czysta niewdzięczność.
Jak ci się, droga królewno, takie traktowanie nie podoba, droga wolna, wyjedź sobie do jakiegoś arabskiego raju, gdzie ciapaty książę szybko sprowadzi cię na ziemię i pokaże, czym jest prawdziwe gnębienie. I już w tym miejscu widać pierwszy problem z szacunkiem – skrytykuj cokolwiek w męskim zachowaniu, a od razu się dowiesz, że zasługujesz na lańsko, bo nie doceniasz męskiej dobroci, a prawdziwe dranie żyją zupełnie gdzie indziej.
Temat domowej przemocy czy gwałtów często zbywany jest podobnie – może i się to zdarza, ale rzadko, w statystykach nie jesteśmy wcale tacy najgorsi, no bez przesady, nie róbcie z nas potworów, zobaczcie jak to wygląda w Afryce czy innej Azji. My swoje kobiety szanujemy, zresztą one same wolą łobuzów, a wielu nieszczęść dałoby się uniknąć, gdyby rzeczone ofiary miały dłuższą sukienkę, mniej uwodzicielski uśmiech i nie kłapały dziobem bez opamiętania.
Kłopot z szarmanckimi gestami jest i taki, że niekoniecznie wynikają one z dobrego wychowania i chęci bycia pomocnym. Nie, te gesty są czasami okazywane właśnie dlatego, że ma się kobietę za wybitnie słabą istotkę, która bez męskiego wsparcia będzie taka zagubiona i bezradna. Dlatego facet musi się kobietką opiekować i usługiwać jej na przeróżne sposoby, a ona w podzięce będzie dla niego eteryczną rusałką, miłą i uległą, bez wściubiania noska w męskie sprawy, lecz zajmując się tym, do czego została stworzona. I o to właśnie złoszczą się kobiety – nie przeszkadza im to głupie otwieranie drzwi, ale cała ideologia, jaka za tym stoi.
Kłopoty z palca wyssane
Najczęstsza reakcja na zarzut, że kobiety w dalszym ciągu traktowane są jak obywatele drugiej kategorii? Ależ to wydumany problem! Fakt, w porównaniu do czasów naszych mam i babć jest pod wieloma względami o niebo lepiej, ale wciąż żywe jest myślenie, że kobieta to trochę taka służebnica mężczyzny. Jasne, ma te swoje konstytucyjnie gwarantowane prawa, ale bynajmniej nie idzie za tym powszechne przekonanie, że kobiety są równe mężczyznom. Jak mogą być, skoro są co do zasady głupsze? Oceniając walory żeńskich i męskich mózgów, większą wagę przywiązuje się do tych drugich, damskie przewagi są zawsze mniej wartościowe. Kobiety mają lepszą pamięć? Ale za to faceci są świetnie zorientowani w terenie! Kobiety rozróżniają więcej kolorów? Phi! A na co to komu, totalnie nieprzydatna umiejętność. Kobiety są lepsze w emocjach? No nie na tym buduje się imperia. Po prostu, te obszary, na których wygrywają panie, są pomijane, deprecjonowane, w zasadzie zbędne.
Lekceważące podejście do kobiecej inteligencji skutkuje tym, że faceci niechętnie widzą panie w roli autorytetów. Ok, może gdy dyskutuje się o żłobkach, ale nie gdy mowa o wojsku, wielkich pieniądzach, piłce nożnej czy motoryzacji. No bądźmy poważni. Babskie debaty z definicji są mało poważne, bo kobiety nie są w stanie podać racjonalnych argumentów i same sobie zaprzeczają. Dlatego, tak na dobrą sprawę, również w tematach czysto kobiecych, jak ciąża, poród czy antykoncepcja hormonalna, wypowiadać powinni się mężczyźni, jako ci rozumniejsi i mniej emocjonalni. Tak, tak, jesteście takie słodkie, ale i takie nierozgarnięte. Oczywiście, uroczo nierozgarnięte.
Ale ‘uroczość’ znika, gdy dojdzie do gorącej dyskusji zahaczającej o wojnę płci. Można wtedy postawić każde pieniądze, że padnie słynne: wracaj do kuchni. Właśnie to podejście do kobiecych obowiązków pokazuje, jak powierzchowny jest ów szacunek do kobiet – nadają się one wyłącznie do walenia tłuczkiem w mięso, a tak w ogóle to żadna praca. Zajmowanie się domem i dziećmi to wieczne wakacje, każdy głupi to potrafi. Zmęczyłaś się domowymi obowiązkami? Albo jesteś fatalnie zorganizowana, albo troszku ci odwala, bo zmęczyć to się może mężczyzna, pochłonięty poważną pracą i zarabianiem pieniędzy. Kobiece problemy? A cóż to takiego! Że lakier odprysnął? Problemy mają faceci, problemy ważne i globalne. Baby jedynie te wydumane, bo kochają wyolbrzymiać drobiazgi i do tego są strasznie roszczeniowe.
Nagrody dla zdobywców
Na dyskryminację płciową w pracy znajdą się paragrafy, z miłośnikiem odsyłania bab do garów można się rozstać. Pozostaje jednak wymykająca się przepisom sfera obyczajowa i tutaj robi się wyjątkowo bagniście. Faceci uważają, że brak szacunku zarzuca się im kompletnie bezpodstawnie, bo oni tylko wyrażają swój zachwyt. Po prostu cenią piękno kobiecego ciała, marzą o gorących kochankach i czy naprawdę należy ich za to winić? Cóż, wszystko rozbija się nie o samo okazywanie zainteresowania, lecz o jego formę.
Atrakcyjne dziewczyny doczekały się wielu soczystych określeń. Takich niby żartobliwych, bo co złego jest w nazywaniu dziewczyn, dajmy na to, loszkami? Jak się która burzy, to pewnie dlatego, że jest drętwa, brzydka i w głębi ducha taką loszką bardzo by chciała zostać. Normalna kobieta bez kompleksów nie oburza się nawet na najbardziej prymitywne słownictwo, bo rozumie męską duszę i strasznie jej to schlebia, że jest dla obcych facetów gorącą sunią, a w komentarzach pod jej zdjęciami dominuje ‘dmuchałbym’. Przedmiotowe traktowanie? Kobieta nie jest dekoracją? Owszem, niektóre nie są i to je właśnie boli.
Brakiem szacunku nie jest też zapewne sprowadzanie kobiet do roli zabawek. Kto zaliczy więcej foczek, kto pierwszy skołuje klaczki na trójkącik, kto pierwszy dotrze do trzeciej bazy z rudą Kaśką, co jeszcze nikomu nie dała. Tymi słowami. Takie konkursy. Wyzwania dla prawdziwych łowców, co by każdy widział, że jurności nie brakuje. No, ale skąd te pretensje, one same się na to nabierają, głupie są i naiwne, to za swoje mają. Zresztą, one lubią, jak się nimi poniewiera. Nie chcą żadnego traktowania z szacunkiem, bo damy zgrywają jedynie dla pozoru, w rzeczywistości chcą być tą gnębioną sarenką. Laski kochają siłę, dominację i facetów jaskiniowców, a gdy mówią, że jest inaczej, to kłamią albo jeszcze dają się nabierać na emancypacyjne brednie.
To nie są kobiety
A właśnie. Emancypacyjne. Życie pokazuje, że najtrudniej szanować kobiety, które chcą zerwać z utartymi damsko-męskimi schematami. Feministkom obrywa się wyjątkowo mocno, wszak sieją zamęt, są obłąkane i nienormalne. No bo czego kobietom brakuje? Niczego. Są boginiami. Tylko świruski mogą zgłaszać jakieś zastrzeżenia. I jak która złoży, może się spodziewać bezlitosnej odpowiedzi. Takiej, w której merytorycznych argumentów jest niewiele, za to sporo wulgarnych odniesień do rzekomych niedostatków w urodzie.
A jak się zwróci uwagę, że podobne odzywki to brak szacunku do kobiet, pada sakramentalne: kobiety bym nie obraził… Najwyraźniej to miano jest reglamentowane i za takowe uważa się wyłącznie te wybrane. Te, z którymi nam nie po drodze, mieszamy z błotem, odbierając im kobiecość i traktując jako wybryk natury, którego nikt choćby kijem. Wilk syty i owca cała – szanujemy kobiety, a jakże, spluwamy jedynie na jakieś…. jakieś… no, tu można sobie wstawić dowolne obelżywe określenie czegoś (bo nawet nie kogoś) budzącego pogardę. Innymi słowy, godne szacunku są jedynie te niewiasty, które spełniają określone kryteria, wymyślone i zaakceptowane przez facetów, by żyło się im wygodnie. Resztę żegnamy ozięble.
Tu dochodzi zresztą do pewnego paradoksu. Faceci często zadają się z kobietami, których zasadniczo nie poważają. Owszem, lubią je, bo są fajne. Zawsze chodzą w szpilkach, wypijają rum z pępka równie ponętnej barmanki, nie odmawiają swoich wdzięków wyposzczonym kolegom, a dzieci lubią jedynie na fotografiach Anne Geddes. Nie są jednak materiałem na poważną życiową partnerkę, ponieważ, tak się składa, hardcorowa zabawa nie jest czymś, co dodaje kobiecie wartości.
Zacznij od siebie
Niestety, kobiety same z siebie też dają facetom broń do ręki i robią wiele, by ci traktowali je jak mało znaczące trofea. Wyśmiewają własną płeć, żeby przypodobać się mężczyznom i nie wyjść na jędze bez poczucia humoru. Umniejszają się w męskich oczach, udają głupsze i przemilczają osobiste sukcesy, żeby tylko nie spłoszyć konkurenta, nie odebrać mu pewności siebie. Ta wspaniałomyślność najczęściej obraca się przeciwko kobiecie, bo wbija faceta w niczym nie uzasadnioną pychę, jakiż to on wspaniały, a jego panna mizerna i tak się te stereotypy utrwalają.
Albo starają się być tak bardzo wyzwolone, że słuszne skądinąd feministyczne postulaty wcielają w życie w totalnie wypaczony sposób. Po prostu, chcąc odejść od wzorca usłużnej kucharki wchodzą w rolę kobiety łatwo dostępnej, bez żadnych zasad i choćby krzty szacunku dla samej siebie. Ciężko bowiem myśleć serio o kobiecie, która wrzuca do sieci roznegliżowane fotki z jednoznacznymi opisami, co wieczór upadla się butelką alkoholu, nikomu nie odmawia i nie widzi niczego złego w tym, że regularnie budzi się w kompletnie obcych sobie miejscach i nie pamięta, gdzie zostawiła majtki. Że faceci też lubią się sponiewierać? No lubią, ale czy chcemy z takim gościem związać swoje życie? Raczej nie i tak samo jest w drugą stronę.
Trudno też mieć szacunek do kobiety, która w imię miłości wybaczy wszystko. Literalnie wszystko. Zdradę, kłamstwa, obraźliwe słowa, przemoc. Troszkę się podąsa, ale zaraz będzie ‘misiu obiecasz, że to był ostatni raz?’, i miś obieca, co mu szkodzi, obiecał już trzydzieści razy, może i trzydziesty pierwszy, w razie czego wystarczy wykpić się stokrotkami z bazarku i psią miną. To żadne zaskoczenie, że gdy pozwala się wejść sobie na głowę, to tak się właśnie stanie i naprawdę nie zawsze można tu obwiniać opresyjną kulturę. Ostatecznie kobiety mają swój rozum i muszą być świadome, że pewne zachowania to proszenie się o status istoty niższego rzędu.
A czym ty się odwzajemniasz?
Złe traktowanie kobiet to fakt, niesprawiedliwością byłoby jednak stwierdzenie, że każdy samiec tylko zalicza, kolekcjonuje i trzyma wybrankę na łańcuchu. Co więcej, nie tylko wstrętni faceci traktują płeć przeciwną z buta. Robią to też kobiety. Zwłaszcza w stosunku do własnych mężczyzn.
Chyba każdy zna parę, w której to pani trzyma pana pod pantoflem. Mocno, tak że on ledwo dycha. I nie chodzi nawet o to, że ona rządzi domem, trzyma rękę na pieniądzach, wybiera mężowi krawaty, prowadzi rodzinny samochód i decyduje o każdym szczególe wspólnego życia. Rzecz w tym, iż ona swoją wyższość dobitnie manifestuje. Co facet nie zrobi, naraża się na szyderę. W którą stronę nie podąży, zawsze będzie to kierunek niewłaściwy. Cokolwiek powie, nie ma racji. Jak przytaknie żonie, jest frajerem bez kręgosłupa, jak się jej postawi, jest niewdzięcznym gburem. Ale to jeszcze nic. Brak szacunku do życiowego partnera kobieta zazwyczaj upublicznia, okraszając to najbardziej żenującymi żartami prowadzącego.
Taka kobieta wszystkim opowie, jaki jej stary jest głupi i niezaradny. Będzie jego wpadki analizować w gronie przyjaciółek i zupełnie przypadkowych osób. Będzie mu przerywać w pół zdania, żeby udowodnić, jak strasznie się myli. Będzie z niego szydzić przy znajomych, zdradzać jego wstydliwe sekrety, wbijać najostrzejsze szpile, nie zwracając uwagi na to, że uraża tym jego dumę. Albo właśnie dlatego. Przecież zna jego słabe strony, czemuż by więc nie pokazać światu z satysfakcją – widzicie, jaki ten mój chłop niewydarzony? No debil, czystej wody debil. Potem w domu wytknie mu na dobitkę, że wszyscy faceci są od niego obrotniejsi, mądrzejsi i bardziej męscy, no a w ogóle to mogła wyjść za Ryśka, czego teraz gorąco żałuje.
To w sumie dość typowe, że brak szacunku tak często objawia się właśnie w relacjach między najbliższymi ludźmi. Wobec obcych kobiet mężczyzna może być niezwykle uprzejmy, doceni ich sukcesy, ba!, dostrzeże w nich człowieka, ale gdy przyjdzie do własnej żony, nagle ciepłe uczucia zastępuje pogarda, lekceważenie, niechęć, protekcjonalność. Bo żona jest na okrągło i poza tym już zaklepana. Tak samo mąż. Zdobyty, zaobrączkowany, można go przerobić na ciepłą kluchę i następnie z tej kluchowatości drwić. Tylko po co?
14 komentarzy
Niedawno byłam świadkiem pewnej rozmowy pomiędzy młodymi chłopakami, studentami, bo to było na uczelni. Najpierw rozmawiali o grach, potem przeszło na pracę i jakąś dziewczynę. I jak zaczęli o niej mówić, to się przesiadłam, bo nie dało się tego słuchać. Z kolei kiedy przyszła ich koleżanka z grupy z kolejnym kolegą rozmawiali z nią normalnie i żartowali wspólnie, bo była przy nich, kto wie, co by mówili gdyby nagle sobie poszła. Moim zdaniem jak się szanuje kogoś, to się szanuje nawet gdy tej osoby nie ma w pobliżu. Szacunek to chyba faktycznie jest zarezerwowany dla obcych, a nie dla swoich, bo swojemu to można powiedzieć to i owo, a już obcej osobie nie. Dyskryminacja ze ze względu na płeć niestety nadal jest i to się widzi.
Niestety często kobiety są same sobie winne, że mężczyźni źle je traktują. Gdy nie mają poczucia własnej wartości i nie szanują się, to są traktowane tak, jak na to pozwalają.
Zdecydowanie łatwiej „zdeptać” kogoś, kogo dobrze znamy; więcej o nim wiemy, wiemy, gdzie uderzać, żeby zabolało. Znalezienie idealnej równowagi dla związku może wydawać się proste, ale tak naprawdę jeśli przestaniemy nad nią pracować, to ta równowaga się nie utrzyma.
„Kobiety są same sobie winne” zawsze wydawało mi się, że to bujda. Tymczasem mam jednego takiego znajomego, który nigdy nie powiedziałby mi nic niestosownego i w moim towarzystwie pilnuje tego, co mówi. Jakiś czas temu widziałam go, rozmawiającego z koleżankami (chyba ze szkoły) i nie poznałabym człowieka…. Więc chyba jednak ma znaczenie to, jak kobieta pozwala się traktować.
Kiedy podróżowałam po Azji, odczułam na własnej skórze, że coś co dla nas jest pewnego rodzaju standardem w traktowaniu kobiet, niekoniecznie musi być takie oczywiste…
Tak jak zostało napisane w poście – na pewne ewidentne gnębienie, dyskryminowanie czy poniżanie są paragrafy, ale taki codzienny nienachalny brak szacunku i równouprawnienia pozostaje bezkarny. Nierówność w wynagrodzeniu czy dostępnie do awansu trudno udowodnić. A seksistowskie komentarze uznaje się za niewyszukany żart.
Niestety kobiety czasami same są sobie winne, nie potrafią się zjednoczyć, bagatelizują problem itp. A kobiece postulaty giną w całej otoczce jaką roztaczają wokół siebie bojujące feministki.
Myślę, że zawsze warto wyznaczyć konkretną granicę, której nie powinni przekraczać inni. Co do obgadywania – tego niestety nie unikniemy, ale ja osobiście staram się nie wciągać. żeby nas szanowano, najpierw sami musimy siebie szanować 🙂
Szacunek do drugiej osoby nie ma płci, to się ma albo trzeba się tego nauczyć. Przykro patrzeć nieraz jak ludzie potrafią być wobec siebie nieszczerzy, niegrzeczni, prześmiewczy. Zastanawiam się czemu ma to służyć, chyba tylko fałszywemu budowaniu własnej wartości.
Wzajemny szacunek to podstwa w kazdym zwiążku, bez niego szkoda tracić czasu.
Moja babcia zawsze powtarzała „Jesteś damą i zachowuj się jak dama, a tak będą Cię traktować”. Szkoda, że tak wiele kobiet o tym zapomina.
Super babcia i bardzo aktualny apel
Może, nie do końca w temacie, bo nawiązuje zaledwie do skrawka Twojego wpisu, ale moim zdaniem równouprawnienia nigdy nie będzie. Dobrze, że są osoby które o to walczą i z roku na rok sytuacja się poprawia ale pełnego równouprawnienia nigdy nie będzie. Dlaczego? Bo kobiety np rodzą dzieci. Owszem, obecnie wiele z nich stawia na karierę i rezygnuje z tego, ale za chwilę media i rząd krytykują to, zachęcają programami 500+ a media mówią o tym, jak to kobiety stawiają na pracą i nie zdążyły urodzić dzieci. A może nie chciały? Cały czas jest problem z wynagradzaniem kobiet, teoretycznie mogą zarabiać tyle samo co mężczyźni ale w praktyce wcale tak nie jest. Dlaczego? Bo są mniej odporne fizycznie. Czasem źle się czują, o zgrozo mają okres lub biorą zwolnienia chorobowe ze względu na dzieci. Wymieniając dalej. Kobieta prezydent? Rzadkość. Kobieta księdzem, papieżem? Zakaz. Jedynie zakonnica, oddaną Bogu a nie księdzem w nowym BMW. Większość kierowniczych stanowisk nadal zajmowanych jest przez mężczyzn.
Świetny wpis 🙂 Kobiety nigdy nie będę równe mężczyznom, to jest wręcz niemożliwe. Każdy musi znać swoją rolę, nie poniżając nikogo. Bardzo mnie właśnie denerwuje, jak „płeć piękna” wymaga dużo od facetów, a potem same gnębiny tych Panów i nie darzymy ich szacunkiem. Więc potem nie oczekujmy czegoś w zamian 😉
W punkt. Powierzchowny „szacunek” to żaden szacunek. Osobiście chętnie zrezygnuję z przywileju przepuszczania mnie w drzwiach w zamian za łaskawe przyzwolenie mi na decydowanie o sobie. Choćby w kwestii prokreacji i utrzymania, bądź nie, przypadkowej ciąży. Albo łykania tabletki wczesnoporonnej kupionej za moje własne pieniądze. Najsmutniejsze w tym wszystkim jest fakt, że to w dużej mierze kobiety kobietom gotują taki los. A to mamusie rozpieszczające synków do granic możliwości i złorzeczące na synowe, które im w tej zacnej konkurencji nie dorównują. A to panie tak zachwycone kultem „wszechpolki”, że aż warczą jak któraś nią być nie chce. Lub agitatorki pro-life, które to wiedzą lepiej i roszczą sobie bycie sumieniem sumień. A facetom w to graj. Tym bardziej prymitywnym oczywiście. Przyklaskują ile wlezie i dyskretnie dorzucają swoje trzy grosze, bo przecież brudną robotę ktoś już za nich odwalił. Wkurza mnie ta nasza kołtuńska mentalność jak cholera. A najgorsze, że w dużej mierze opiera się właśnie na marginalizowaniu kobiet. Nawet nie piszę, że praw. Bo jakie prawa ma ktoś kto powinien tylko rodzić i gotować, bo mostu przecież nie zbuduje…I nikt sobie nawet pytania nie zada czy jej ten most potrzebny…
Ciagle niby proponowal spotkania ale w wiekszosci nie dochodzily one do skutku bo mu niby cos wypadlo i sie nie odzywal potem pisal po yg ze niby wszystko ok. Ktoregos spotkania, No co tu duzo gadac.
Rownouprawnienie? Heh.
Większość kobiet nie chce „równego” partnera.
Możecie mi tu wciskać kit, a życie pokazuje, że kobiety lecą na tych „lepszych” od siebie, a gardzą tymi „słabszymi”.
A potem: „Gdzie się podziali ci wszyscy dobrzy faceci?”.
Odpowiadam: dawno wylądowali w szufladce z napisem MIŁO SIĘ Z TOBĄ GADA, ALE POZOSTAŃMY PRZYJACIÓŁMI.
Oni jakoś nie pociągają kobiet. Są za mało męscy.