Sztuka zaskakiwania receptą na szczęśliwy związek…?
„Pani, przeżyliśmy ze sobą ponad 50 lat. I powiem Pani, tak… Dotąd żona potrafi mnie zaskoczyć, a ja jej nie jestem dłużny. To nie musi być coś wielkiego, drobne niespodzianki, gesty…To wystarczy. Nie ma nudy”. Powiedział mi kiedyś około 85 letni mężczyzna, spoglądając z ciepłem na towarzyszącą mu starszą panią. I ja widząc pełne wdzięczności iskierki w jej oczach – wiedziałam, że mówił prawdę.
Dotąd rozczula mnie widok mocno doświadczonych mijającym czasem sylwetek starszych osób spacerujących po parku ze splecionymi dłońmi, ramię ramię, z uśmiechem i wdzęcznością w oczach. Taki obraz nie potrzebuje komentarza. Ma w sobie moc. I niesie nadzieję, że da się przeżyć ze sobą kilkadziesiąt lat w zgodzie. Bez darcia kotów, ciągłych fochów i rozdrażnienia. Z gorszymi dniami, ale z poczuciem, że dobrze się wybrało. Bo nadal chce się chwycić za rękę, powiedzieć coś miłego, przytulić…Być może receptą jest właśnie sztuka zaskakiwania? Pokazywania drugiej osobie, że choć znamy się jak łyse konie, to nadal jesteśmy dla siebie zagadką? I potrafimy zrobić coś, co sprawia, że druga osoba uniesie się parę centymetrów nad ziemią?
Nie ma nudy
Nuda sama w sobie nie jest zła. Należałoby napisać – jest naturalna. Zdarza się często i nie ma powodu, by się jej bać.
Problem pojawia się wtedy, kiedy nuda nie spełnia swojej podstawowej funkcji. Nie inspiruje. Nie motywuje do zmian. Wtedy jest zabójcza. Dosłownie. Rozczarowani tym, co z nami robi, działamy instynktownie – i uciekamy. To naturalna reakcja, która chroni nas przed wegetacją, poczuciem, że nie zyskujemy od życia tego, czego naprawdę potrzebujemy.
Jeśli nuda zamiast mocnej dawki motywacji pod tytułem trzeba coś zmienić, wysyła nam informację – „czas uciekać” wtedy łatwo wszystko rzucić i szukać szczęścia gdzie indziej. Dlatego nuda w związku jest tak niebezpieczna. I dlatego zaskakiwanie się może być receptą na jej zabicie a nawet zapobieganie jej.
Od czego zacząć? Na przykład od randek. Niewiele par w długoletnich związkach chodzi na randki we dwoje. A to poważny błąd.
Siła do odparcia pokus
Okazja czyni złodzieja. To znane powiedzenie, które w prosty sposób wyjaśnia mechanizm, jakiemu podlegamy również w relacjach. Nie zawsze szukamy możliwości, często to one znajdują nas.
Mianowicie rzadko planuje się zdradę. Zazwyczaj zaczyna się niewinnie. Od uśmiechu, pierwszych rozmów, flirtu, fascynacji. Początkowo może nawet nie zapalać się czerwona lampka, a jeśli nawet, jest szybko ignorowana. Często dlatego, że nie widzimy zagrożeń. Nie mamy złych zamiarów. Historia wielu par pokazuje, że często jesteśmy słabsi niż nam się wydaje.
Odpowiedzią na pokusę może być pozostawanie w takim związku, w którym druga strona ciągle fascynuje i dzięki temu nie pozostawia miejsca na nic innego. Systematyczne dokładanie do paleniska nie pozwala na jego przygaszanie, pomaga przetrwać trudne okresy, w których jesteśmy szczególnie podatni na pokusy.
Sztuka celebrowania codzienności
Powiecie ok, ale życie jest jakie jest, i naprawdę trudno codziennie zaskakiwać partnera. Nie sposób też wymagać od partnera „niezwykłego”, gdy on przeżywa ciężki okres w pracy, a Ty jedynie o czym marzysz wieczorem to położyć się spać.
Okazuje się jednak, że nie potrzeba wiele. Wystarczy zmiana podejścia do codziennych obowiązków i punktów dnia – zamiast obiadu czy kolacji jedzonej przed komputerem wspólny posiłek chociażby w kuchni, ale przy świecach i z lampką wina. Zamiast pospiesznego prysznica dłuższa kąpiel i radość ze swojej obecności. Seks tak, ale nie jako kolejny punkt do odhaczenia, ale forma bliskości, którą warto celebrować.
Jak zaskoczyć partnera inaczej niż myślisz?
To, co napisałam powyżej może być świetną pożywką dla cyników. Można przecież napisać, że monogamia nie jest naturalna, że człowiek nie jest stworzony do długoletnich związków, że łatwiej zmienić ukochaną czy ukochanego, zamiast dwoić się i troić, by zaskakiwać się nawzajem.
Można też wybrać trudniejszą opcję. Takie kierowanie swoim codziennym życiem, by co chwilę wysyłać w stronę drugiej osoby sygnał – zobacz, mimo że tak dobrze się znamy, to ja jestem w stanie zrobić coś takiego, że Ty będziesz z wrażenia zbierać szczękę z podłogi, uśmiechniesz się w ten znajomy sposób lub poczujesz onieśmielenie, jak przy pierwszych randkach.
Jak to zrobić?
Niestety nie ma złotych recept. Oto kilka przykładów:
- znajdźcie dla siebie czas – chociaż pół godziny dziennie, czasami to wystarczy, by wzmocnić związek i otworzyć się na nowe doświadczenia,
- zostawiajcie sobie krótkie liściki – przyczepione do drzwi, włożone do pudełka z drugim śniadaniem czy napisane szminką na lustrze w łazience,
- piszcie do siebie gorące smsy,
- spędzajcie czas z innymi ludźmi – to często pozwala spojrzeć na partnera pod innym kątem i docenienie go na nowo,
- wychodźcie na randki tylko we dwoje,
- róbcie sobie drobne przyjemności,
- zagrajcie w gry dla zakochanych, na przykład „Gierki Małżeńskie”,
- zapiszcie się na kurs tańca, garncarstwa, jazdy na lodzie, itp.
Po co się zaskakiwać? Powód jest prosty, by traktować drugą osobę jak kogoś, o kogo trzeba ciągle zabiegać na nowo. Chodzi o to, by starać się każdego dnia, inwestując w związek. W ten sposób, żeby można było z czystym sumieniem każdego dnia mówić”tak” swojemu partnerowi.
21 komentarzy
wszystko prawda…tylko strasznie to trudne w praktyce
Oj zgadzam się z przedmówczynią. W praktyce nie jest to już takie hop-siup jak się nam wydaje czytając o tym. Nie mniej warto czasem próbować. 🙂
Czosnek może być kością niezgody, więc chyba nie masz czego żałować, że go nie jadacie. 🙂 Wiem coś o tym po sobie.
Ano się udało z tym rtg czasowo i w ogóle.
Pozdrawiam!
Wiele wartościowych i pięknych refleksji. Mam za sobą ponad 32 lata małżeństwa i nie żałuję ani chwili. Pewnie, że wszędzie są kryzysy, fochy i małe kłótnie, ale najważniejsze to mieć w mężu przyjaciela, pielęgnować wspólne pasje i zarażać sie wzajemnie nowymi pomysłami.
Dziękuję za wizytę u mnie, postaram sie także bywać u Ciebie, bo ciekawie piszesz 🙂
dziękuję za miłe słowa. 🙂
Chciałbym szczęśliwie przeżyć ponad 50 lat z moim mężem…za nami 11 lat i duża szansa, że jeszcze trochę przed nami ( jak Bóg da ;)…Niespodzianki są miłe ,ale dla mnie najważniejsze to czuć się dobrze w swoim towarzystwie. Nie udawać uczuć , szanować się wzajemnie , pomagać w różnych sytuacjach i nie oszukiwać się. Rozmawiać o przyjemnościach ,ale też o problemach – a kiedy te się pojawiają stawiać im czoła razem 🙂 Po prostu kochać
Uwielbiam patrzeć na zakochanych staruszków, spacerujących za rękę po parku czy mieście. Zawsze się rozczulam. Piękny widok. W dzisiejszych czasach już niestety coraz rzadszy..
Tak zaskakiwać chociażby jedną karteczka na stoliku ze słowami „kocham cię ” lub „nadal jesteś dla mnie najpiekniwjsza”. Taki drobiazg a tyle radosci potrafi sprawiać. Drobiazgi potrafią sprawiać radość. Potrafi urozmaicać zwiazek i nie dopuszczać nudy i rutyny które niszczą zwiazek.
Pewnie, że tak. Osoby, które mówią, że to trudne, nie biorą pod uwagę, że to mogą być właśnie takie drobnostki
Oboje z Mężem dopełniamy się w zaskakiwaniu siebie. I to na długo przed ślubem
Najłatwiej kończyć związki przy pierwszym napotkanym problemie. Niestety ludzie, którzy postępują w ten sposób zmieniają jedynie imiona, bo problemy pozostają. Szkoda, że tak niewielu dąży do rozwiązań i pracy nad relacjami…. Pozdrawiam i dziękuję za wartościowy wpis!!!!
Pięknie to napisałaś – zmieniają imiona, problemy pozostają. Otóż to.
wzór, do tego powinniśmy dążyć, a nie związek za związkiem
chciałabym umieć dożyć w szczęściu ze swoim mężem 50 lat…
Też chciałbym znaleźć taką drugą połowę
Myślę, że to powszechne marzenie…
Piękne słowa i prawdziwa miłość
O! piękne
Starsze pary stanowią niesamowity widok. Tak się ciepło na sercu robi, bo to jest takie fajne widzieć, że oni są ze sobą razem tyle lat. Drobne gesty są jak najbardziej świetne. Powiedziałabym nawet, że nuda zabija związek, a takie małe niespodzianki mogą go ożywić właśnie, bo ile można to samo?
Poznałam kiedyś taką pare staruszków chodzących za rączki, piękny widok, przemyślenia o wiecznej miłości itd. Później okazało się, że Pan ma żone a to gruchanie to nic innego jak skok w bok.
Najłatwiej kończyć związki przy pierwszym napotkanym problemie. Niestety ludzie, którzy postępują w ten sposób zmieniają jedynie imiona, bo problemy pozostają. Szkoda, że tak niewielu dąży do rozwiązań i pracy nad relacjami…. Pozdrawiam i dziękuję za wartościowy wpis!!!!
Och jak cudnie 🙂 Dziadkowie mojego męża są po slubie ponad 50 lat i jak na nich patrzę to marzę by moje małżeństwo takie było! Wciąż gruchają sobie jak dwa gołąbki! Dbają o siebie i szanują się 🙂 Mąż wdał się bardzo w dziadka więc jestem dobrej myśli! Ja nie potrafię go zaskoczyć, zbyt domyślny gad jest 🙂