Trzydziestolatka na zakręcie, czyli przedwczesny kryzys wieku średniego?
Uświadamiamy sobie, jak wiele rzeczy nas omija. Wyliczamy w myślach to, czego nie udało się nam zrobić. I zaczyna się swoisty bilans zysków i strat. Wiemy już, że wiele za nami. Jednak to, co jeszcze przed nami chcemy wykorzystać w dwójnasób, wyciskając z życia wszystko to, co możliwe. By w końcu oddychać pełną piersią, przeżywać każdą sekundę w pełni i nie żałować straconych szans.
Nie dam rady?
Kryzys trzydziestolatki łączy się jeszcze z czymś innym. Wiele kobiet około trzydziestki zauważa, że utraciło energię. Ma wrażenie wyczerpanych akumulatorów. Jest przekonanych, że nie jest już w stanie funkcjonować na tak wysokich obrotach jak dotychczas, że czas na przerwę. Z drugiej strony od życia chce tego, co da energię. To rodzi paradoks – żeby ruszyć, trzeba mieć siłę, którą się zyska, gdy zacznie się działać…
To, co dotąd było dla nas ważne staje się wyblakłe, nieistotne. Praca, która cieszyła okazuje się utrapieniem. To najczęściej wynik morderczego tempa oraz wybujałych oczekiwań – pracodawcy, partnera, własnych.
Wpadamy w wir pt. „muszę” i „nie mogę”. Muszę pracować lepiej, by spłacić kredyt i żyć na poziomie, żeby się nie martwić. Muszę być na bieżąco, żeby nie nawalić. Muszę się dokształcać, bo tego wymaga ode mnie rynek. Muszę być piękna, bo partner mnie zostawi. Muszę być cierpliwa, bo mam dzieci.
W końcu tracimy kontakt z samą sobą. Przeskakujemy od zadania do zadania, od celu do celu, gubiąc siebie. Przestajemy pytać, czy to, co robię ma sens, czy właśnie tego chciałam. Czy to ja?
Jeszcze chwilę i pożyję…
Gonimy kolejne cele, odhaczamy to, co udało się nam dokonać. Jednak to za mało. Mówimy jeszcze to…i wtedy odpocznę, zwolnię, pomyślę o sobie.
Jednak przychodzi „jutro” i nie odpuszczamy. Czujemy się oszukane i przygnębione, że nie potrafimy inaczej, że nie mamy czasu, by żyć, tylko gnamy naprzód na oślep.
Przychodzi taki moment, że coś zgrzyta, psuje się, trzeba się zatrzymać i….stanąć twarzą twarz z kryzysem.
To czas na konstruktywne zmiany, odpuszczenie sobie i światu, zrozumienie, że nie da się wiecznie spychać własnych potrzeb do podświadomości, trzeba je wyrazić i w miarę możliwości zacząć rozpieszczać samą siebie.
Z perspektywy psychoterapeutów kryzys to kwestia rozwojowa. To punkt graniczny, który decyduje o dalszym losie człowieka. Trzeba go przetrwać, w żadnym wypadku nie zaprzeczać mu. To tak jak z przejazdem w pociągu przez tunel, jest ciemno, ale w końcu tunel się kończy. Rozwiązaniem nigdy nie będzie wyskoczenie z rozpędzonego pociągu…Trzeba poddać się temu, jak jedzie maszynista.
Kryzys trzydziestolatki?
Wielu naukowców zauważa, że około 20% trzydziestolatków odczuwa kryzys, który jeszcze nie tak dawno przypisywało się pięćdziesięciolatkom. Najczęściej jego symptomy pojawiają się około 35 urodzin. Dr Donna Dawson podkreśla, że przyczyną może być stres, wynikający z niespełniania nierealnych oczekiwań. Współczesne trzydziestolatki żyją pod ogromną presją, dotąd żadne inne pokolenie nie musiało się mierzyć z tyloma wymaganiami stawianymi przed przeciętną kobietą.
Według wyników ankiety przeprowadzonej przez Relate, ponad 20% osób około 30-stki odczuwa samotność i przygnębienie i uczucia te określa jako dojmujące. W żadnej innej grupie wiekowej nie wymienia się ich tak często. Co ciekawe również 20% trzydziestolatków przyznaje, że jest bardziej związanych z przyjaciółmi niż z rodziną. Co czwarty badany stwierdził, że nie poświęca rodzinie wystarczająco dużo czasu…
13 komentarzy
Bardzo ciekawy artykuł! Ja mam w zasadzie 27 lat i odczuwam kryzys ale to zawsze jest tylko zeby sie zmobilizować
Pozdrawiam Daria
Dario, masz rację, kryzys jest po coś. Dobrze, że tak do tego podchodzisz 🙂
Za kilka dni mam 30 lat i właśnie dziś dopadł mnie taki zwrotny dzień. Podejrzewam że nie ostatni. Zmieniam pracę, wyjeżdżam z kraju, mam tylko chłopaka, nie miałam nigdy męża, nie mam dzieci. Za to mam kryzys. Czuję że mam za malo, że powinnam mieć więcej, chcę dzieci, chcę męża i stabilności, a czuję że to wszystko nie ma już sensu, bo mam przecież 30 lat, i nie opłaca mi się już w nic życiowego inwestować. Czuję się fatalnie..
…istnieja tez skoki rozwojowe, ktore poprzedza stan podobny do kryzysu wieku sredniego.
Zabawne – czytam Was regularnie a na ten tekst trafiłam z wyszukiwarki. Dziękuję za niego, ja właśnie przez to przechodzę (jeszcze przed trzydziestką) i dobrze wiedzieć, że nie jestem sama…
Marto, bo na kobietapo30 już całkiem sporo tekstów mamy 🙂 Buziaki :*
Ach ta moda na ciągłą aktywnosc nie tracenie czasu , uleganie presji społecznej w sprawach szybkiego slubu, dziecka, dorobienia sie mieszkania, takie życie na ADHD.
A potem bum i zawał w wieku 55-60 i koniec!
Czy nie można wolniej? Tak jak żyło sie jeszcze 40 lat temu i wczesniej?
Po co wam te aktywnosci?
ja. właśnie skończyłam 30 lat i właśnie chyba przechodzę kryzys fajny wpis
ja w tym roku kończę 30 lat ale czuje że dopiero rozkwitam
Ja właśnie nie dawno skonczylam 30 i od roku chyba przechodzę kryzys ktory nie moge zatrzymać… Całe moje życie się zmieniło…przewrocilo do góry nogami jeśli tak to można znazwac…
Mam 32 lata, pewien kryzys przezywam od 6 lat. Wyjechałam za granice wieku 21 lat, kiepska praca, nauka języka i ciagle podnoszenie kwalifikacji. Brak znajomych, gdyż nigdy nie spotkałam ludzi nadających na tych samych falach co ja. Myślałam, że dobrze robie nie tracąc czasu na spotykanie z ludzi z ktorymi się męczę, ale przez to nie poznałam pewnie innych ludzi…Kontakty rodza kontakty… Teraz doskwiera mi samotnosć, wypalenie, kryzys ale już na wszystko na późno.
@Anka, bo to prawda. Spotykanie się z ludźmi, którzy Cię męczą jest stratą czasu. Sama się o tym ostatnio boleśnie przekonuję. Jestem w tym samym wieku, co Ty. Wpadłam w ten piekielny kryzys, czuję, że staję się jakąś inną osobą, czuję, że przestaję być miła właśnie dla tych osób, przy których się męczę. Do tej pory nie byłam taka, zawsze starałam się być miła, grzeczna, taktowna, żeby nikogo nie urazić. I od jakiegoś czasu z tego powodu mam ochotę zwymiotować na własne odbicie w lustrze.
Kontakty rodzą kontakty, ale zazwyczaj są to kontakty bardzo podobne do tych zrodzonych wcześniej, więc uwierz – niczego nie straciłaś. Bardzo dobrze, że inwestowałaś w siebie pod kątem zawodowym. Teraz chyba nadszedł czas na to, żebyś się dowiedziała kim tak naprawdę jesteś i czego oczekujesz w relacji z drugim człowiekiem i w ogóle, co chcesz od życia. Na takie coś nigdy nie jest za późno.
Mam 31 (32) lat, mężatka, czynna zawodowo i… czuję, że jestem wyczerpana. Codziennie z trudem wstaję do pracy. Nie mamy dzieci, nie potrafię zajść w ciążę i pomimo tego, że twierdzę że odpuszczam to wcale nie odpuszczam. Inni ode mnie ciągle oczekują, porównują do innych kobiet.