Główne menu

Uśmiechnij się! – czy mówienie tego kobietom naprawdę jest problemem?

Uśmiechnij się, coś taka ponura, uśmiechnięta ładniej wyglądasz – tego typu uwagi słyszała chyba każda kobieta. Nie wydaje się to niczym groźnym ani wulgarnym, ot, zwykła zaczepka, i niewykluczone, że rzucona bez żadnych niecnych intencji. A jednak wiele kobiet się złości, słysząc te słowa, zwłaszcza gdy padają one od obcych i w sytuacjach, które raczej nie powinny skłaniać do takiej poufałości.

Patrząc na to, z jakimi problemami często muszą walczyć kobiety, ten nie wydaje się szczególnie groźny. Ale to właśnie od błahych drobiazgów zazwyczaj zaczyna się coś poważniejszego i przyzwolenie na „pierdoły” może wywołać efekt kuli śnieżnej. Czy jednak w tym przypadku obawy są faktycznie uzasadnione?

Uśmiechnij się!

Dlaczego ona taka niemiła?

Bez szerszego kontekstu „uśmiechnij się” brzmi bardzo niewinnie, ale sporo zależy od tego, kto, jak i kiedy mówi do nas w ten sposób. Oraz tak naprawdę po co. Wielu tłumaczy się troską, rzecz w tym, że polecenie uśmiechu żadnego dylematu nie rozwiąże – wręcz przeciwnie, gdy ktoś jest nie w sosie, to prędzej się zirytuje na radę, że ma zmienić minę na milszą.

I właśnie ta milsza twarz jest często powodem, dla którego padają sugestie o uśmiechaniu. Mężczyźni zdecydowanie rzadziej to słyszą – sympatyczna, otwarta i nieagresywna postawa kojarzona jest głównie z kobiecością. Dlatego nieuśmiechnięty mężczyzna nie zwróci większej uwagi, u kobiet to jednak razi. Widać to mocno w przestrzeni publicznej czy w mediach społecznościowych.

Nieuśmiechniętej kobiecej twarzy chętnie przypisuje się negatywne cechy. Celebrytka na ściance nie uśmiecha się, bo pewnie zazdrosna o ładniejsze konkurentki. Dziewczyna trzyma chłopaka za rękę, ale robi to z obojętną miną? Jak nic ma focha i pewnie tylko czeka żeby urządzić mu awanturę. Znane kobiety, które rzadko się uśmiechają, często nazywa się zimnymi księżniczkami, zarzuca suk…, wywyższanie, „niedopchnięcie”, albo szydzi z
ich rzekomych problemów, wszak normalne dziewczyny nie raczą otoczenia swoim nabzdyczeniem – mimo że tak naprawdę chodzi o zwykły, neutralny wyraz twarzy. Ale właśnie tak się często u kobiet odbiera neutralną minę, jako wyraz wrogości i życiowego bałaganu.

Uśmiech na zawołanie

Już małe dziewczynki uczy się ciągłego uśmiechania, bo dzięki temu są pozytywnie postrzegane, ładniejsze, łatwiej je polubić. Z wiekiem uśmiech staje się coraz cenniejszym narzędziem, ale też trochę przytłacza, jako że często służy on wyłącznie do maskowania niepożądanych reakcji, na przykład na natarczywy podryw albo seksistowskie żarciki.

Brzmi troszkę jak problem pierwszego świata, ale nie da się ukryć, że bywa piekielnie irytujące. Przede wszystkim dlatego, że kobiety doświadczają różnych emocji, a ich dzień nie upływa wyłącznie na przyjemnych doznaniach. Kobiety mogą być zmęczone, po ciężkim dniu w pracy, po kłótni z bliską osobą, martwią się o dziecko, wracają od chorej mamy, stresują się wizytą u lekarza, zostały zwolnione, i tak dalej. Nie jest im w żadnym razie do śmiechu, a tymczasem jakiś obcy koleś wyskakuje z nieproszonym „hej, rozchmurz się, coś taka poważna”. I jeśli nie odpowiesz na to grzecznym uśmiechem, wyjdziesz na zarozumiałą i wredną.

Pół biedy, kiedy mówi to ktoś znajomy, ale z dobrymi radami wielokrotnie wyskakują całkiem obcy mężczyźni. I to w kompletnie przypadkowych miejscach: przy kasie od ekspedienta, podczas zakupów, od współpasażera w metrze, na ulicy, w kawiarni, na przystanku, na korytarzu biurowca. Z jakiegoś powodu czują potrzebę zachęcić nieznaną sobie kobietę do uśmiechania, i dziwnym trafem jakoś im nie przeszkadza chmurne oblicze u innych facetów.

I co ci szkodzi się uśmiechnąć?

Zasadniczo nic, lecz tak na dobrą sprawę, to po prostu wykonywanie poleceń osób, których nigdy wcześniej się nie spotkało. Bo one mają taki kaprys, i tyle. Brak uśmiechu nie jest bowiem niczym łamiącym społeczne zasady – nie mówimy o kobiecie, która jest opryskliwa, wszczyna kłótnie, przeklina, startuje do innych z łapami. Cały jej grzech polega na tym, że nie wdzięczy się do otoczenia. Dlatego wiele kobiet słysząc te słowa, ma ochotę wybuchnąć,
odpyskować, zabić wzrokiem – cokolwiek, byle nie odpowiadać na idiotyczne „prośby”.

Jasne, nie wszystkim kobietom to przeszkadza. Jednak te, które nie lubią podobnych zaczepek, podkreślają, że ten przymus unoszenia kącików ust do góry ogranicza im w pewnym sensie decydowanie, co mogą robić ze swoją własną twarzą. Jak gdyby tylko uśmiechnięte miały prawo funkcjonować w przestrzeni publicznej, do zaspokajania cudzych
wrażeń estetycznych. No bo jaki wpływ na życie innych ma brak uśmiechu? Czy im coś faktycznie od tego ubywa? A jeśli nawet są smutne, zniechęcone, złe, zirytowane, to czy otoczenie powinno je zawsze z tego powodu strofować?

Uśmiechać to się musi pani obsługująca klientów, ale nie kobieta wracająca do domu, stojąca w kolejce czy siedząca w tramwaju.

Złości to tym mocniej, że nierzadko łączy się z nieprzyjemnymi podtekstami seksualnymi, bo wiadomo, baba niezadowolona pewnie jest niedopieszczona, nikt jej nie chce, wścieka się, widząc wokół atrakcyjniejsze nastolatki. Zachęta do uśmiechu w wielu przypadkach idzie w parze właśnie z argumentem odnoszącym się do urody, co dość jasno sugeruje, że tekst „uśmiechnij się” ma drugie dno i wcale nie jest takie sympatyczne.

Od prośby do przymusu

Zachęta, żeby się uśmiechnąć, nie pociąga za sobą bezpośredniego zagrożenia, przez co traktuje się ją lekceważąco.

Kobiety podnoszące ten temat zwykle spotykają się z niezrozumieniem, no bo serio, to jest akurat najbardziej paląca kwestia? Może zaraz powiecie, że to przemoc na równi z gwałtem? A jednak jest w tym coś uwłaczającego, chociażby z powodu odmiennego postrzegania.

Nieuśmiechnięty mężczyzna jest ok, a nawet gdy otwarcie okazuje gniew, pewnie ma powód, jest zaangażowany, traktuje ważne sprawy serio. Kobieta z obojętną miną jest naburmuszona, a jeśli się złości, to znaczy, że straciła kontrolę, histeryzuje, jest walnięta albo „bez bolca”.

Oczywiście, niektórzy o uśmiech proszą naprawdę niewinnie, z troski, albo wydaje się to im dobrym sposobem na zagadanie czy poprawę nastroju. To podobny przypadek co zdrabnianie imion – nie zawsze jest to robione celowo żeby komuś zdrobnieniem umniejszyć, ale znamienne, że gdy chce się komuś dokuczyć, to często zamiast „pani Moniko” używa się zwrotów w rodzaju „widzisz Moniczko”. Lecz z drugiej strony, dlaczego w takim razie tylu mężczyznom tak trudno wyzbyć się tego nawyku, mimo próśb kobiet, by nie narzucać im określonego samopoczucia?

Co ich w ogóle obchodzi, jaką obca kobieta ma minę? A zapytanie „czy u ciebie wszystko dobrze?” brzmi jakoś sympatyczniej niż nakazująca rada, która w sumie służy bardziej radzącemu niż samej kobiecie.

Wiele kobiet zresztą zwraca uwagę, że ton głosu mężczyzny oczekującego uśmiechu ma w sobie więcej z polecenia niż miłego zagajania rozmowy, a kiedy prośba zostanie nie spełniona, może się zrobić naprawdę nieprzyjemnie, z wulgarnymi uwagami i wyzwiskami – do wielu zwyczajnie nie dociera, że kobieta może nie być w nastroju do spełniania czyichś zachcianek i w zasadzie to z jakiej paki jakiś koleś będzie dyktował właściwy wyraz twarzy?

Łączy się to jakoś z wymogami co do kobiecego wyglądu w ogóle, by wspomnieć tylko zmasowaną krytykę dziewczyn z nadwagą, wytykanie wieku i związanej z nim przydatności, ubierania się „jak dziw…” albo „jak feminazistka”.

Więc masa kobiet przykleja na twarz wymuszony uśmiech, żeby nie prowokować dalszych zaczepek i mieć święty spokój, to ostatecznie jest lepsze niż użeranie się z namolnym typem.

Kłopot w tym, że reagowanie uśmiechem na problematyczne sytuacje skręca czasami w niebezpieczne rejony, bo uśmiech jest także traktowany jako zachęta do dalszej interakcji. Czyli gdy ona mówi „nie”, ale się przy tym uśmiecha, znaczy trzeba zawalczyć mocniej, i kiedy u dziewczyny przypartej do muru uśmiech wreszcie zejdzie z twarzy, pojawi się zarzut o sprzecznych sygnałach.

Kobieta się nie złości, mężczyzna nie płacze

Prośba o uśmiech jest nieco dyscyplinująca. Na przykład na randce, gdy facet coś mówi bądź robi, a kobieta nie reaguje z oczekiwanym zachwytem, można się uratować wrzutką „oj coś nie jesteś w humorze” – to niejako zdejmuje winę z mężczyzny, który przecież bardzo się stara, czego niewdzięczna kobieta najwyraźniej nie ma zamiaru docenić.

Uśmiech wiąże się po prostu z ugodowością, empatią, wrażliwością, przyjaznym nastawieniem, otwartością, a to cechy, których stereotypowo oczekuje się od kobiety. Na podobnej zasadzie socjalizuje się chłopców – mają być twardzi, samodzielni i odważni, dlatego nie płaczą i się nie uzewnętrzniają, zaś uśmiech w ich wydaniu, jeśli nie towarzyszą mu typowo męskie przymioty, może zostać odebrany jako niemęska uległość, chęć
przypodobania się komuś.

Co oczywiście nie znaczy, że uśmiechania należy zaniechać, i jak najbardziej warto pielęgnować w sobie tę umiejętność. Uśmiechnięta twarz bardzo pomaga w kontaktach międzyludzkich i w pracy, w relacjach z bliskimi, przy załatwianiu codziennych spraw.

Uśmiech pozytywnie wpływa na nasze zdrowie i samopoczucie. Ale to wszystko pod warunkiem, że jest szczery, a nie wymuszony – rozkazy rzadko kiedy wykonuje się z zadowoleniem. Skoro więc otoczenie tak bardzo chce, żeby kobiety się uśmiechały, to zamiast żądać może wystarczy dać jakiś powód do śmiechu?

Zostaw komentarz

Możesz użyć HTML tagów i atrybutów: <a href="" title=""> <abbr title=""> <acronym title=""> <b> <blockquote cite=""> <cite> <code> <del datetime=""> <em> <i> <q cite=""> <s> <strike> <strong>