Czy warto odpłacać się tym samym? Kilka słów o zemście…
Zemsta nie kojarzy się ze szlachetnym postępowaniem. Wprawdzie to naturalna reakcja na doznaną krzywdę, ale gdy emocje trochę opadną, zaczynają się wątpliwości, czy rzeczywiście warto odpłacać pięknym za nadobne. Zasada ‘oko za oko’ wydaje się dzisiaj przestarzała i kompletnie niepraktyczna, a do tego dość niesprawiedliwa. No i pokazuje, że ofiara i oprawca są w sumie bardzo podobni do siebie.
Bo czy zemsta cokolwiek zmienia? Najpierw mszczą się jedni, potem drudzy, znowu rewanż, i kolejny raz, aż do całkowitego wyniszczenia. Jest w tym coś niegodnego, choć teoretycznie zemsta jest właśnie w imię honoru. Dlatego ludzie z klasą tego nie robią, odchodzą z godnością, wendetę zostawiając maluczkim. Ale czy to rzeczywiście taka dobra postawa?
Teraz masz nauczkę
Kiedy ktoś doświadczy jakiejś krzywdy, pierwszy odruch to zazwyczaj: teraz to ci pokażę! Wizje, jakie tworzą się wtedy w głowie, zaszokowałyby niejednego scenarzystę filmów gore. Na tym się jednak kończy. Odpuszcza się myśli o bardzo krwawej zemście, ale ochota na działania odwetowe tak zupełnie nie znika. Najczęściej chce się odpłacić tym samym, w myśl prostej zasady – zobacz sobie, gnojku, jak to jest.
Całkiem racjonalne przesłanki, prawda? Sprawcy nierzadko się wydaje, że do niczego wielkiego nie doszło, bez przesady, poza tym było milion okoliczności łagodzących, nie ma się co dąsać, roztrząsać, trzeba zapomnieć i iść dalej. Gdy jednak na własnej skórze poczuje się ową ‘drobnostkę’, perspektywa nagle się zmienia. Boli. I dzięki temu łatwiej zrozumieć rozgoryczenie drugiej osoby. Teraz jesteśmy kwita.
Dlaczego więc uważa się zemstę za głupotę? Odwet rzadko jest działaniem rozsądnym. Zwykle mścimy się pod wpływem silnych emocji, nie myślimy trzeźwo, przez co posuwamy się niekiedy do czynów, których później bardzo jest nam wstyd. Zemsta nie jest jeden do jednego, bo jak oddać, to z nawiązką. A wściekłość jest tak wielka, że zemsta nie daje ukojenia. Satysfakcja szybko się ulatnia, zamiast wielkiej euforii jest raczej mega kac, wzburzone emocje nie są bowiem dobrym doradcą. Taki odwet nie koi nerwów, jedynie podsyca negatywne uczucia, każe w kółko przeżywać własne nieszczęście zamiast pomóc się z nim uporać. Gdyby dało się sobie szansę by ochłonąć…
Jak zmierzyć własną krzywdę?
Odpłacanie tym samym tylko na pozór daje poczucie sprawiedliwości. Wystarczy spojrzeć na kodeks karny, za pozornie to samo przestępstwo przewidziane są różne kary. Zostawiając na boku wadliwe działanie wymiaru sprawiedliwości, te rozróżnienia wynikają właśnie z tego, że czym innym jest śmierć zadana brutalnie i z premedytacją, a czym innym wskutek wypadku albo w obronie własnej. Dla ofiary to zwykle bez różnicy, strata to strata, jednak postronni świadkowie inaczej to oceniają, widzą wydarzenie szerzej, ich osądem nie sterują emocje – stąd zasada, że nikt nie powinien być sędzią w swojej sprawie. I dlatego samosądy są dzisiaj zabronione, ponieważ kara wymierzana pod wpływem subiektywnych odczuć, przez samych poszkodowanych, często jest kompletnie nieadekwatna do czynu sprawcy.
Instytucja zemsty jest wciąż obecna w niektórych kulturach. To chociażby zabójstwa honorowe, dla nas coś niepojętego, bo jak można karać śmiercią za ‘zbyt zachodni’ styl bycia? Zemsta rodowa to konflikt, który ciągnie się latami. Wet za wet nie rozwiązuje tak naprawdę żadnego konfliktu, nakręca tylko spiralę przemocy, ludzie żyją w ciągłym strachu, celem staje się dopadnięcie wroga albo chowanie się przed mścicielem. Barbarzyńskie zwyczaje, według naszego pojmowania świata.
Zamiast krwawej zemsty mamy więc bardziej cywilizowany system karania. To o tyle lepsze, że w założeniu nie skupia się na samym cierpieniu sprawcy, on ma jeszcze zrozumieć swój błąd, wyrazić skruchę, poprawić się. I żeby inni ludzie wyciągnęli z tego naukę dla siebie. Fakt, nie zawsze działa to tak idealnie, ale mimo wszystko wydaje się to lepsze niż latanie z widłami za wrogiem.
Udawaj, że nic się nie stało
Lecz nie wszystkie krzywdy nadają się do rozstrzygania w sądach. Żal często budzą działania dość błahe, przynajmniej z punktu widzenia przepisów prawnych. To jednak nie znaczy, że są one łatwe do zapomnienia i można ot tak przejść sobie nad nimi do porządku dziennego. Nie, one siedzą głęboko w głowie i sercu. Zatruwają myśli, ciężko się od nich uwolnić. Co się wtedy słyszy? Głupota, bądź ponad to, nie rozgryzaj starych krzywd, takie jest życie, bądź twarda!
A może właśnie tak często hoduje się urazy w sobie, bo nie otrzymało się adekwatnego zadośćuczynienia? Łatwiej przeboleć stratę, jeśli ktoś odkupił swoje winy. Zapomnieć, kiedy sprawca nie zapłacił za swój czyn ani grosza – potwornie trudno. W sumie nie wiadomo dlaczego taka wspaniałomyślność własnym kosztem uchodzi za czyn bardzo szlachetny, godny pochwały. Nie wszyscy potrafią swój ból zignorować, zapomnieć, zwłaszcza gdy krzywda była duża, upokarzająca, dotykała najbardziej czułych punktów. Świadomość, że komuś się upiekło i uniknął odpowiedzialności za własne czyny, jest równie zżerająca jak obsesyjne planowanie zemsty.
I tak się składa, że bardzo wiele osób, które nagle wybuchają ‘bez powodu’ i swoją furią szokują całe otoczenie, to właśnie ci, którzy szlachetnie odpuszczali, byli ponad, nie dawali się sprowokować, przymykali oko na czyjeś chamstwo i wybryki. Ich wielkoduszność doprowadziła w końcu do tego, że wpadli w szał. Bo złe emocje można zbywać machnięciem ręki, ale one nie rozpływają się w powietrzu.
Jest zbrodnia, jest kara
Zapomina i wybacza się przede wszystkim po to, aby ulżyć sobie. Długotrwałe pragnienie zemsty oznacza, że ciągle żyje się w bólu i smutku, a to nie jest zdrowe. Więc już kij ze sprawcą, trzeba pomóc sobie, co da to przeżywanie i planowanie odwetu? Pewnie nic, tyle że trudno zdobyć się na wybaczenie, widząc bezkarność drugiej strony. Odpuszczanie grzechów jest wspaniałomyślne, ale zakłada dość naiwnie, że sprawca się zawstydzi, przeprosi, obieca poprawę, zadośćuczyni. A z tym bywa różnie.
Zemsta z góry zakłada jakiś powód. Owszem, czasami to naprawdę pierdoły albo głupio urażona ambicja, niemniej w wielu przypadkach ofiara ma w pełni uzasadnione roszczenia. I zasługuje na to, by druga osoba przynajmniej wysłuchała zarzuty i jakoś się do nich odniosła, zamiast zbywać je zwykłym ‘eee, przesadzasz’. Często właśnie to lekceważenie, wyśmiewanie czyichś uczuć podsyca pragnienie zemsty, bo niekiedy wystarczyłyby zwykłe przeprosiny i koniec, sprawa zapomniana, nie wracamy do niej. Lecz gdy widzi się kompletną olewkę, bunt narasta, i ta krzywda też wydaje się coraz większa, coraz boleśniejsza. Nie da się wybaczyć bez tej ulgi, że sprawa została rozwiązana.
Konsekwencje są takie, że teraz nawet na drobiazgi patrzy się inaczej, wyolbrzymia się je, dopatruje drugiego dna. Narasta agresja, a dla takich uczuć musi się znaleźć ujście. Brak reakcji na krzywdę może być po prostu odebrane jako sygnał, że dało się przyzwolenie na przekroczenie pewnych granic. Kto zaręczy, że taka postawa nie będzie dla sprawcy zachętą do kolejnych niecnych czynów? Najwyraźniej wolno, skoro sprzeciwu nie ma – milczenie pełne godności nie na wszystkich robi wrażenie.
Nie naśladuj sprawcy
Co ciekawe, kiedy poszkodowany próbuje się odegrać, często krytykuje się go bardziej niż samego sprawcę, nawet wtedy, gdy jego zemsta nie jest jakoś szczególnie wredna. Jakoś tak uznaje się powszechnie, że odpłacając się tym samym, pokazujesz słabość charakteru. Jak gdyby ofiara musiała wykazać się wyższością moralną, bo jeśli nie, to w sumie wychodzi na to, że sobie na swoją krzywdę w pełni zasłużyła. Można dyskutować nad zasadnością takiego postępowania, ale niby czemu żona zdradzająca męża w akcie zemsty jest gorsza od męża, który zdradził ją pierwszy? Czyżby zemsta nagle wymazywała jego winę?
Zemsta jest zła, bo jest celowa, zaplanowana, a dla sprawcy ma się szereg usprawiedliwień, że w afekcie, że trudne dzieciństwo, gorszy dzień i tak dalej. No ale to tak, jakby tłumaczyć spowodowanie wypadku samochodowego wpływem alkoholu – przepraszam, zawsze jestem ostrożna, ale wczoraj sporo wypiłam i stąd moja nieuwaga.
Mówi się ciągle, że zemsta w niczym nie pomoże, nie przyniesie ulgi, nie o to w procesie uleczenia chodzi. A może właśnie o to? Może byłoby lepiej, gdyby zamiast wielkoduszności pojawiła się też odrobina egoizmu? Tak żeby nie mieć poczucia podwójnej straty. Brzmi niedorzecznie? Dziwnym trafem po otrzymaniu rekompensaty (niekoniecznie materialnej) mnóstwo ludzi od razu czuje się lepiej. Widzą, że ich godność została uratowana, ich cierpienie potraktowano serio.
Naprawdę nie jest słodka?
Zemsta ma złe konotacje i jakby z definicji zakłada jakieś głupie czy podłe działania. A pod tym pojęciem nierzadko ma się na myśli raczej zasłużoną karę dla sprawcy i zadośćuczynienie dla siebie, niekoniecznie wbijanie na pal i przypiekanie boczków. Nie chce się widzieć wroga na kolanach (no, może troszeczkę), pragnie się przede wszystkim, by poniósł on konsekwencje własnych działań. To prawda, nie zawsze te pragnienia są uzasadnione, bo chęć zemsty pojawia się na przykład po rozstaniu. Jak karać kogoś za to, że przestał kochać? Nie da się. Ale gdy ktoś zdradził, okłamał, oszukał, posunął się za daleko – co w tym złego, że chce się zapłaty za swoje cierpienie?
Ta potrzeba jest jednym z najbardziej ludzkich, pierwotnych uczuć. Dzisiaj umiemy nad tym zapanować, więc nie musi to być ‘oko za oko’. Na ogół ludzie nie chcą się brutalnie mścić do siódmego pokolenia wstecz, ale w dalszym ciągu oczekują jakiegoś odszkodowania – jak pokazują badania, większość ludzi, mogąc ukarać sprawcę, korzysta z tej możliwości, i poprawia im to samopoczucie. Czyli rzeczywiście, zemsta jest na swój sposób słodka.
Są jednak i minusy – pomszczeni też się mszczą. To z tego powodu jesteśmy przekonywani, że nie warto, poniekąd słusznie, bo gdyby wszyscy zaczęli szukać sprawiedliwości na własną rękę, życie stałoby się piekłem. Zresztą czasami dokładnie tak bywa, w pracy, w związkach, w rodzinie, ludzie non stop się za coś odgrywają i nikt nie chce przestać. No to co robić, skoro zemsta niszczy, a wybaczanie podszyte jest goryczą porażki?
Pytaniem nie jest chyba, czy się mścić, ale jak to robić. Zemsta może być rozsądna. A w zasadzie nie tyle zemsta, co szukanie sprawiedliwego rozwiązania. Na spokojnie, bez niepotrzebnych emocji i łamania zasad, adekwatnie do zaistniałej sytuacji. Tak by rozwiązać konflikt, a nie go zaogniać. Bo to prawda, że wybaczenie przynosi spokój ducha. Ale raczej nie wtedy, gdy ma się bolesne poczucie, że rachunek krzywd nie został wyrównany.
9 komentarzy
Nie rób drugiemu co tobie nie miłe – to jest moje zdanie na ten temat.
Pozdrawiam
Zemsta jest rozkoszą bogów:-)
A poważnie, czasami może warto otrzeć komuś nosa, ale to dotyczy raczej spraw błahych, zemsta w sprawach poważnych podobno zniża nas do poziomu krzywdziciela…
Wybucham czasem, bo wiele rzeczy przemilczalam. Blad.
Zamierzona uczyniona krzywda (jakiekolwiek rodzaju) zasługuje na karę. W chrześcijaństwie, także w odłamie rzymsko-katolickim wyraźnie stoi „nadstaw drugi policzek”, który jest błędnie interpretowany. Nie oznacza bowiem, że nie mamy prawa się bronić, chodzi o to, by się nie mścić.
W tej samej religii jak wół stoi, że za wyrządzoną krzywdę należy się zadośćuczynienie – pokuta „jeśli nie będziecie pokutować, wszyscy także poginiecie”, tylko nie jak to interpretowano samobiczowaniem. Bez odbycia pokuty nie będzie nagrody.
W tym kontekście nasz naród ma marne szanse na zbawienie w swojej religii ;]
Zemsta jest niezbędna dla ofiary. Może przybierać różne formy, ja lubię ten zwrot „instant karma”, albo zwykle można poczekać – możliwość wymierzenia sprawiedliwości przychodzi… kiedyś.
Opiszę takie zdarzenie. Człowiek, którego znam, jest złym i podłym człowiekiem. Lat kilka temu miał czy musiał zwolnić pracownicę. Wyczekał na moment, kiedy owa kobieta miała urodziny i na koniec dnia pracy w jej urodziny zwolnił ją. Jak się debil cieszył. Lata później okazało się, że owa pracownica była w innej firmie jego szefową. Uczyniła mu podobną „przyjemność” zwolniła go w jego imieniny. Jaki był nieszczęśliwy, jak wyzywał od suk etc. A ja, i nie tylko ja, zapytaliśmy się, czy może teraz rozumie co zrobił lata temu? I czy to fajne uczucie? Nie uzyskał współczucia, tylko usłyszał od wszystkich to samo „należało ci się”.
poczucie krzywdy jest często tak duże,że szukam i ja odwetu…uważam ,ze udawanie,ze wszysko o.ky…jest bardzo nie dobre…trzeba reagować od razu..ja tak nie rbiłam mając nadzieje,ze moje milczenie sprawi iż sprawca przemyśli swoje zachowanie ..nic z tego..dalej buta…boli bardzo jak zachowuje się syn własny w podobny sposób..lekceważy,żle odzywa …boli i za dobro jakim został obdarowny,miłosć…taka odpłata….nie akceptuje jego związku z wlasna kuzynka..która również mi naubliżała pod jej wpływem syn mój bardzo się zmieniał….dlatego też czasami myślę o odegraniu się na niej…namieszla wiele …,rozmowy niczego nie zmienily…myślę o zemście na niej…o daniu nauczki…nie zamierzam dłużej tego przemilczać..
Zemsta niewiele wbrew pozorom daje 🙁
Noszenie w sobie i analizowanie zemsty zawsze kończy się źle, ponieważ niszczy człowieka, rujnuje zdrowie, psychikę, a w końcu może doprowadzić do tragedii.
Serdecznie pozdrawiam
piird…. piird…. przepraszam za tak słaby komentarz.
Kiedyś byłam mściwa. Jednak teraz uważam, że nie muszę się mścić, bo karma zrobi to za mnie. Co oczywiście nie oznacza, że jak dostanę w twarz nadstawiam drugi policzek i jestem super miła. Jak ktoś mi zajdzie za skórę, nie jestem miła, ale też się nie mszczę.