Czy wstyd w życiu i w łóżku jest niedobry?
Adam i Ewa żyli sobie spokojnie w raju, kiedy pewnego razu w ich sprawy podstępnie wtrącił się wąż. Wszyscy wiemy, jak skończyła się historia z jabłkiem i że jedną z konsekwencji, jaką poniosła grzeszna parka, było pojawienie się bardzo nieprzyjemnego uczucia: wstydu. Ów wstyd towarzyszy nam praktycznie przez całe życie, bo już małe dzieci uczy się, iż pewnych rzeczy robić nie należy. Można jednak odnieść wrażenie, że więcej tych „wstydliwych” zakazów wpaja się dziewczynkom.
I to również dziewczynki, jak i dorosłe kobiety, częściej oskarża się o bezwstydność. Wprawdzie coraz odważniej odrzucamy krępujące konwenanse i łamiemy kolejne tabu, ale ten brak zahamowań niektórych mocno gniecie. Bo trochę wstydu czasami po prostu by się przydało. Po co?
Nie wstydź się wstydu
Nikt nie lubi się wstydzić, to uczucie wyjątkowo upokarzające. Pali od wewnątrz, dręczy i nie pozwala spojrzeć innym ludziom w oczy. Ale gdy już ustanie, nierzadko pojawia się złość: dlaczego ja w ogóle się tego czegoś wstydzę? Czasami to pytanie jak najbardziej zasadne, bo jakiż to powód do wstydu, że się jeździ rozklekotanym Peugeotem, a nie nowiutkim Audi? Nadmierna ambicja sprawia, że człowiek się rumieni na samą myśl o tym, że musi robić zakupy w zwykłym markecie, a nie elitarnych delikatesach, no taka hańba. Co innego jednak, gdy wstyd pali, bo jest konsekwencją kłamstwa, zdrady czy innego naprawdę złego uczynku.
Wstyd kojarzy się z czymś złym, co wpędza nas w nieuzasadnione poczucie ‘gorszości’. Tyle że wstyd, jak ból i stres, zwyczajnie ratuje nam skórę. Jest niezbędny. Bo wyobraźmy sobie, że każdą niegodziwość można popełnić bezkarnie. Spoko, można sobie popchnąć staruszkę na pasach, wyśmiać publicznie kalekie dziecko, pochwalić otwarcie zbrodniczą ideologię, tłuc żonę za słoną zupę i tak dalej. Świat zaroiłby się od prostaków i psycholi. Niefajnie, prawda? A kiedy mamy określone normy społeczne i nie wypada ich łamać bo to wstyd, czujemy się pewniej i bezpieczniej. I właśnie kobiety, jako te słabsze fizycznie, sporo dzięki tym zasadom zyskują. Normalny facet nie krzyknie za przechodzącymi obok dziewczynami „hej suczki!”, a w ich dekolty będzie się wpatrywał ze sporą dozą powściągliwości, bo inne zachowanie to w jego pojęciu zwykła siara i raczej nie zyska nim uznania w oczach płci pięknej, na czym mu zwykle zależy. Za to bezwstydny facet nie omieszka rzucić grubym żartem, klepnie w tyłek obcą niewiastę i ogólnie niewiele sobie będzie robił z kobiecego oburzenia. To zaś nie wszystkim paniom się podoba.
Niewygodny pas cnoty
Wstyd piętnuje wiele nieładnych zachowań, które mogą ranić czyjeś uczucia. I wszystko byłoby piękne, gdyby nie to, że wstydem szafuje się ponad miarę. Zwłaszcza na polu seksualności. Z naciskiem na seksualność kobiecą, która to niejako z natury jest bardzo, bardzo grzeszna. Zatem trzeba ją ujarzmić, kładąc nacisk w wychowaniu na niewinność i czystość. Porządna dziewczyna pilnuje swojego wianuszka i tłumi porywy namiętności, bo lubieżność jest grzechem. Poddawanie się pierwotnym, zwierzęcym instynktom jest dla kobiety uwłaczające. Tak w ogóle to nawet interesowanie się własnym ciałem w samotności prowadzi na manowce. Dziewczyna bez wstydu po prostu traci godność i przestaje być wartościowa. Można wręcz rzec, iż jest moralnie zgniła i z pewnością głęboko nieszczęśliwa. W dodatku gorszy otoczenie, a jak to ktoś powiedział, szkodliwsze są bezwstydne kobiety niż szarańcza.
Niepożądane konsekwencje seksu też uderzają przede wszystkim w kobiety. No bo kogo wytykano palcami za bezbożny seks? Pannę z brzuchem. Do piętnowania kawalera z bękartem już się tak nie wyrywano. Wstydzić musiała się też zawsze ofiara gwałtu, że okryła rodzinę hańbą, że splugawiona i nikt już jej nie zechce, a kto wie, pewnie to i jej wina była, że się dobrze nie pilnowała.
Przez to utrwalane latami poczucie wstydu masa kobiet ma ogromne problemy w łóżku. Nie że nie chcą seksu. Właśnie bardzo chcą i ta chętka budzi w nich wyrzuty sumienia. Tym większe, im bardziej kosmate fantazje kołaczą w głowie. Nie pomaga nawet szczere zapewnienie kochanka, że jej dzikie krzyki i zabawy z jedwabnymi szarfami niesamowicie się mu podobają i bynajmniej nie uważa jej z tego powodu za jakąś tanią dziw…. Ale weź przetłumacz kobiecie, która ma wbite do głowy, że wyuzdanym seksem cieszą się wyłącznie niewyżyte nimfomanki.
Zrzucamy ciuszki
Trzymając się sypialni i dróg do niej prowadzących, stopniowe odrzucanie wstydu najczęściej wychodzi nam tylko na dobre. Bo czyż może być coś piękniejszego między dwójką ludzi niż oddanie się sobie z przyjemnością i bez skrępowania? Odkąd kobiety zaczęły palić staniki zamiast palić się ze wstydu znacznie łatwiej przychodzi im wypełnianie ‘małżeńskich obowiązków’. Z dala od purytańskiej wstydliwości kobieta czuje się szczęśliwsza, bardziej skłonna do szalonych eksperymentów, zdrowsza emocjonalnie. A na tym bez wątpienia korzysta także jej druga połówka, bo nie ma już, że głowa boli, że to obrzydliwe i za kogo ty mnie masz.
Przy okazji wychodzi, że ta bezwstydność potrafi okazać się skuteczną tarczą ochronną przed męskimi zakusami. Kobiece ciało w kusej kiecce nęci i wywołuje ciepłe myśli, ale nie prowadzi do szajby jak wtedy, gdy w tłumie okutanych w skromne szaty istot pojawi się nagle taka w obcisłej sukience. Faceci przyzwyczajeni do tłumów dziewcząt w bikini na plaży w Juracie nie stają się oczywiście obojętni na damskie wdzięki, niemniej w większości przypadków potrafią swoje chucie utrzymać na wodzy i zwierzaka budzą dopiero wtedy, gdy towarzyszka z aprobatą kiwnie głową na tak. Czyli można być cywilizowanym mimo tego tak zwanego rozpasania.
Otwartość tak, wypaczenia nie
Nowoczesna kobieta powinna być seksualnie wyzwolona, w przeciwnym razie zaleje ją fala niepotrzebnej frustracji, a orgazm prawem, a nie przywilejem. Ale jak wszystko, co przynosi pożądany postęp, tak i wyzwalanie się z okowów wstydu pociągnęło za sobą określone skutki uboczne. Mianowicie przesadę. Oczywiście, odrzucajmy wstyd i rozkoszujmy się słodką rozpustą, to jednak nie powinno wyłączyć w mózgu tej klapki z napisem „odpowiedzialność”. Jeśli wstydliwe wyrzuty sumienia nakazują trzymać przez cały czas ręce grzecznie na kołdrze, to przepis na mistrza w samoumartwianiu. Jednak pójście totalnie po bandzie wcale nie zaowocuje jakąś wielką frajdą. No, może na początku.
Ekstremalny bezwstyd nie ma kategorii wiekowej. Oddają się mu kobiety dojrzałe, które wreszcie przejrzały na oczy i nadrabiają ochoczo zaległości. Te dojrzewające ani myślą dać się wtłoczyć w schemaciki że niby kobiety to nieskalane lilie. Dla gimbazy cnotliwość to strasznie śmieszne słowo. Słowem, ‘bezwstydnica’ jest jak komora losująca, zwalnia blokadę i pyk, na kogo wypadnie, na tego bęc. Ale jak często trafia się szóstka czy choćby skromna czwóreczka? Ano właśnie.
Niczym nie skrępowane życie erotyczne niekoniecznie jest pasmem uniesień. Znika tajemnica, kuszenie, całe te podchody, o których się później z wypiekami rozmyśla przed snem. A jak się bierze seks niczym w supermarkecie, gubi się bezpowrotnie część miłosnej magii. To przestaje być wyjątkowe. Staje się zwyczajne, by nie powiedzieć: nudne i oklepane. Bo kiedy nie ma już żadnego muru do obalenia, robi się strasznie smutno. Tak smutno, że zaczyna się troszkę tęsknić za szczyptą pruderii, za odrobinką wstydliwej powściągliwości, dzięki której można ograniczyć ryzyko nieprzyjemnej wpadki. Mniej patafianów stanie na drodze, po prostu.
Bezwstydność w sieci
Rosnąca armia niegrzecznych dziewczynek robi wrażenie, ale jak często stoi za tym prawdziwe wyzwolenie od głupich, niechcianych ograniczeń? Duża ilość złego wstydu obniża poczucie własnej wartości, ale bezwstyd na maksa nierzadko jest dokładnie taką samą manifestacją kompleksów. Zahukana dziewczyna maskuje swoje problemy bezczelną ekspresyjnością, żeby przypadkiem nie było, że drętwiara, spięte poślady i brak rozeznania w najważniejszych życiowych kwestiach. Pójdzie na każdy numer, a internet da jej do rączki dodatkowe narzędzia.
Sieć kusi niczym najczarowniejszy diabeł. Wstydzisz się? Tu jest łatwiej. Tu ‘nikt nie patrzy’. Jesteś anonimowa, ale jeśli chcesz, możesz zostać królową internetu. Rozbierz się, wypnij pupę, napisz coś strasznie sprośnego, opowiedz najintymniejszy fragment swojego życia. A że igrzysk zawsze za mało, publika będzie krzyczeć, że chce więcej i więcej. Aż bezwstydnie obedrze ze wszystkiego. Game over.
I znowu ten okropny wstyd może stać się największym sojusznikiem. Wewnętrzna blokada zabroni mówić publicznie o rzeczach bardzo intymnych, takich, które warto zachować wyłącznie dla najbliższych. Wstyd podpowie, że nie wszyscy szczerość i otwartość przyjmą jako cenny dar, z szacunkiem – wprost przeciwnie, nie zabraknie takich, którzy to wykorzystają w najobrzydliwszy sposób.
Bezwstydnie tylko dla mnie
Jest nawet teoria, że seksualne wyemancypowanie przyniosło sporo szkody, bo otworzyło kobiety na seks aż za bardzo. Tak ‘za bardzo’, że panowie się pogubili, nie potrafią właściwie odczytywać kobiecych sygnałów bądź też są one dla nich nie do przyjęcia. Kiedyś było prościej, Tarzan – Jane, te sprawy, teraz niektóre laski są jak oczadziałe tą wolnością. Przez brak wstydu ciężko je umieścić w swoim światopoglądzie, bo teoretycznie pociągają, ale ten bunt przeciwko tradycji, ten brak pokory, uległości, podporządkowania… Brrr, aż się jądra kurczą.
Mężczyznom nie podoba się również to, że panie pogardę dla wstydu manifestują globalnie i demokratycznie, każdemu po równo. Co innego, gdy dziewczyna jest skromna i tylko z tym wybranym, jedynym przez całe życie, oddaje się nieskromnym zabawom. Ale gdy ona po prostu tak ma, nie stroni od męskiej rozrywki, to już nie, to stoi ością w gardle. Słowem, nie tyle bezwstyd, co podwójne standardy. Trochę jak gdyby te moralne zakazy miały temperować kobiecą samodzielność.
Nie ma też zgody na bezwstydność w wydaniu kobiet mniej atrakcyjnych. Ładne ‘świnki’ mogą się obnażać, kokietować, flirtować, te brzydsze już nie, no bez przesady. Te winny zachować wiktoriańską wstrzemięźliwość. Nikt nie chce oglądać obwisłych biustów i oponek na brzuchu, zatem hola hola z tym noszeniem seksownych ciuszków i opalaniem się na plaży w bikini. Może i trzeba akceptować siebie, ale rób to w domowym zaciszu, a nie na widoku. Swojej nie-perfekcyjności powinnaś się wstydzić. No to kobiety się wstydzą. Patrzą, porównują, utwierdzają się w przekonaniu, że są daleko za czołem stawki, więc rezygnują. Albo podchodzą do seksu bardzo po misjonarsku, nie mając odwagi zdjąć bielizny w pełnym świetle. Szczególnie bolesny jest ten wstyd dla kobiet, które sądzą, że uroda to jedyna licząca się wartość u kobiety, bo cała reszta to feministyczny bełkot kobiet grubych i owłosionych.
Niepełna rewolucja
Przyznać trzeba, że odrzucanie wstydu idzie, zresztą obu stronom, bardzo nieporadnie. Odzyskanie swojego ciała i seksualnej przyjemności nie jest bowiem efektem wyłącznie ekwilibrystycznych technik łóżkowych i dwucyfrowej liczby kochanków. Seksu uprawia się coraz więcej, oficjalnie, z ‘nielegalnymi’ partnerami, ale zaskakująco mało się o tym mówi. Znaczy – nie mówi się o emocjach, które są towarzyszem seksu. Czy też raczej być nim powinny, bo w przesadnym bezwstydzie problemem jest to, iż sprowadza się seksualność do mechanicznych czynności. Wstydliwe stały się w pewnym sensie uczucia, bo nowocześni ludzie mają być wolni od romantycznych bzdetów.
Prawie cała nauka skupia się na nowych technikach, odkrywaniu gadżetów z seks-shopów, kupowaniu majtek z dziurką. Ale nie budzi się świadomości, po co właściwie to wszystko się robi. Nie uczy się kobiet, że ich seksualne wyzwolenie nie polega na naśladowaniu napalonych samców, co to każdą kolejną zdobycz upamiętniają wycięciem kreseczki na ramie łóżka. Brak wstydu utożsamia się po prostu z brakiem zasad, a to przecież wcale nie to samo. I dlatego wciąż tak trudno osiągnąć pełną satysfakcję i uciszyć te męczące wyrzuty sumienia.
10 komentarzy
A gdyby tak odrzucić te wszystkie „regulacje” i po prostu przyjrzeć się sobie…swoim potrzebom i oczekiwaniom. Zapomnieć kompletnie chociaż na chwilę o tym co można a co nie, co jest niby dozwolone a co ściśle określane jako złe. Jeśli nikogo nie krzywdzisz i robisz to w zgodzie ze sobą, wyjdź czasami poza swoją „strefę bezpieczeństwa” bo właśnie tam może kryć się to czego szukasz.
Ważne, żeby się dobrać pod względem temperamentow, charakterów i innych ważnych cech
Dobrze napisane
Jakie to prawdziwe!
We wszystkim ważne jest zachowanie równowagi. I tak jak małym dziewczynkom wpaja się przez długie lata, że takiego i takiego zachowania powinny się wstydzić, tak później się to za nimi ciągnie, ale niekoniecznie powinny się czegoś wstydzić. Potrzeby są różne i różne są czyjeś możliwości.
Stereotypowe wbijanie kobiecie grzechu w postaci seksu przed ślubem , fascynacji własnym ciałem czy wyuzdanym seksem doprowadza do blokady kobiety. doprowadza do wstydu poczucia wstydu własnego ciała dzikich pragnień. To przecież nie grzech. Zacofany tok myślenia nie żyjemy w średniowieczu. Skoro tak się nadal podchodzi to co druga z nas to nimfomanka. I dobrze nikt nie lubi nudy w łóżku.
Dobór pod względem temperamentu niewiele da, bo jak mówić o jakimkolwiek temperamencie u kobiety, której zawsze mówiono, że jej seksualność to złoi dała się w tym usadzić?
Ja mam 50 lat , 30 lat jestem mezatka ale czuje dokladnie to o czym mowisz . Jestem niespelniona , zawsze sa regulaminy , co mozna , a co nie wypada… Dziewczyny myslcie o sobie jak o najwiekszym skarbie ..Jestescie Togo warte
Ciekawy temat tego wstydu. Oczywiście ewolucja cywilizacyjna zmierza ku wyzwoleniu się z konwenansów, co jest i złe i dobre. Nagość, epatowanie seksualnością staje się powszechne, opatrzyło się i spowszedniało. Gdzie szukać kolejnych granic? Seks już nawet przestał być łączony ze sferą intymną. Owszem, przez wieki był towarem, ale nigdy chyba aż tak powszechnie dostępnym i rozdawanym za nic jak w czasach współczesnych.
Jak we wszystkim i zawsze – warto zachowywać złoty środek 🙂