Wszyscy umieramy, ale nie wszyscy żyjemy…
Istnieją tylko dwa dni, w których nie da się żyć i z którymi nie da się absolutnie nic zrobić. Jeden to WCZORAJ, drugi to JUTRO.
Liczy się tylko to, co dzisiaj, co dzieje się TERAZ. Czyli jak szaleć, to szaleć. Jak kraść to miliony. Niby proste, a jednak skomplikowane jak mało co.
Trzeba bowiem się wyłamać, postępować inaczej niż większość. Zatrzymać się w codziennej gonitwie. I mocno wierzyć, że to dobra decyzja, że pośpiech nie ma sensu. Bo do czego się spieszyć? Każdy wie, co jest na końcu…a nie wszyscy dostrzegają to, co po drodze. Uparcie powtarza się nam, że za zakrętem jest LEPIEJ, ciekawiej. Tak jak trawa za płotem – zawsze bardziej zielona.
To oszustwo, które przedstawia się nam jako cel życia. Zawsze chciej więcej, idź na przód, nie rozglądaj się. Wierzymy, że nie da się inaczej. Niekoniecznie dlatego, że nie chcemy żyć świadomie, ale dlatego, że się boimy. Martwimy się, że jeśli nie będziemy żyć tak, jak inni, to czegoś nam zabraknie, będziemy tego żałować, zostaniemy w tyle. Nie rozumiemy, że można osiągać wielkie sukcesy, nie gubiąc po drodze radości z życia. To ogromna sztuka…
Dlatego umieramy wszyscy, ale nie wszyscy żyjemy.
Chwilo, trwaj
Żyj chwilą. Ile to utworów powstało na ten temat?
Wydaje się, że niezliczona ilość.
I co?
I nic.
Problem w tym, że dla większości z nas ta chwila, która trwa, zazwyczaj wydaje się nie do końca godna uwagi. Nie umiemy dostrzec w niej piękna. W konsekwencji dzień mija za dniem, każdy jest podobny do siebie, nie wiemy, kiedy uciekają nam tygodnie, miesiące. Nie potrafimy powiedzieć, co działo się w poniedziałek, a co w ubiegły piątek….Żyjemy jakby w jakimś dziwnym transie, w którym odbieramy tylko niewielką ilość bodźców.
Konsekwencją jest wegetacja, dzień świstaka. Rutyna, która pozwala porządkować świat, ale bez cienia szaleństwa i nieprzewidywalności, dzień po dniu zabija. Co? Zabija radość, chęć do życia. Z czasem coraz więcej się nie opłaca, coraz bardziej nam się nie chce, wtapiamy się w tłum i przestajemy tak naprawdę żyć.
Przez całe życie myślałem, że uczę się jak żyć, a tymczasem uczyłem się jak umierać. – Leonardo da Vinci.
I chyba właśnie z tego paradoksu wynika problem wegetacji długi i szeroki jak współczesny świat, zagłębiony w konsumpcjonizmie, walce o lepsze jutro, wynikający z braku innego wyjścia.
To dlatego niemal każde badanie przeprowadzone wśród seniorów pokazuje to samo.
Czego zazwyczaj żałujemy u progu śmierci? Że za mało czasu poświęciliśmy na to, co naprawdę ważne, za rzadko podróżowaliśmy, za mało cieszyliśmy się życiem.I to jest właśnie największe nieszczęście – uświadomić sobie, że zmarnowaliśmy zbyt wiele czasu, a wiedzę, którą powinniśmy mieć znacznie wcześniej przyszła do nas u progu życia.
Zagubieni w czasie
Dlaczego nie potrafimy żyć dniem dzisiejszym?
Bo się gubimy…w przeszłości lub przyszłości. Żyjemy z myślą o tym, co było lub niedługo się wydarzy.
Ciągle na coś czekamy albo rozpamiętujemy szanse, których nie wykorzystaliśmy. Wspominamy chwile, które były tak piękne, że nie sposób do nich nie wracać. Problem w tym, że ciągłe czekanie lub porównywanie zwyczajnie pochłania tak bardzo, że zabiera nam to, co najważniejsze.
Gdy przychodzi wstrząs
W taki sposób możemy przeżyć lata. Zestarzeć się i nie doświadczyć, czym naprawdę jest życie. Możemy zmarnować najpiękniejsze chwile i na samym końcu mieć poczucie, że ktoś nas oszukał. Nie rozumiejąc, że sami sobie to zrobiliśmy.
Możemy też zyskać dar od losu. Stanąć nad przepaścią, zmierzyć się z problemem, który usunie nam grunt pod nogami, spojrzeć w oczy chorobie, śmierci…i zacząć żyć od nowa.
„Czasami trzeba się znaleźć na skraju przepaści, by zrozumieć, co jest rzeczywiście ważne, by zrozumieć, o co w tym życiu naprawdę chodzi. Bo przecież nie o to, czy ma się mniej, czy więcej zmarszczek, czy tam przybyły, a tu ubyło, czy coś obwisło, a coś się podsunęło. Nie chodzi o stan konta, o wielkość domu, wypasioną furę, o to, by wciąż narzekać, bo to, czy tamto się spieprzyło. Co tam porąbany szef, chandra bez powodu, rysa na szkle…Są większe upadki, istnieje mocniejszy ból.
O co więc chodzi? Może o to, by się do kogoś uśmiechnąć, napisać wiadomość, że się kocha. Potrzymać za rękę, porozmawiać, przytulić, powiedzieć, że będzie dobrze, upiec furę czekoladowych ciasteczek. Może chodzi o to by być. Po prostu być”. Gabriela Gargaś „Taka jak Ty”
Dodałabym – świadomie być.
10 komentarzy
Bardzo mocny i ważny wpis. Ilu z nas przepuszcza czas przez palce, by potem żałować każdej utraconej chwili… A prawdziwe zycie jest tu i teraz…
Ja właśnie jestem na takim etapie życia, że dotarło do mnie, że nie chcę już dłużej robić tego co nie lubię, tylko po to żeby zarobić, bo po co się męczyć i marnować tak czas. Trzeba cieszyć się każdym dniem i wykorzystywać go w pełni, a ja marnuje te dni gdy mam iść do pracy, bo nawet wstawać mi się wtedy nie chce. Wystarczy tego! Znalazłam już coś co mnie cieszy i teraz chcę iść w tym kierunku. Tylko najtrudniejsze są te zmiany właśnie!
Mocne słowa. Otrząsające.
Mądra puenta na zakończenie. Pozdrawiam 🙂
Czyli żyjemy tak jakbyśmy nie żyli. Egzystujemy. Nie czerpiemy całymi garściami z życia. Myślę, że to wynika częściowo z tempa życia i z wielu obowiązków, którymi jesteśmy zarzuceni. Myślimy, co musimy zrobić jutro, przygotowujemy się do tego, no i pędzimy, żeby zdążyć. Nie czasu na zatrzymanie się i docenienie tego, co się ma, dlatego potem to wygląda tak jak opisałaś.
Cytat trafiony w samo sedno. Rzeczywiście zbytnio rozpatrujemy przeszłość, nie żyjemy dniem dzisiejszym i można nawet powiedzieć, że nie myślimy o swojej przyszłości.
Bardzo ważny i poruszający wpis. Większość z nas gubi się w dzisiejszym życiu. Ja sama mimo tego, że staram się być w tu i teraz i tak zdarza mi się popadać w gonitwę dnia codziennego, zatracać się w pracy i skupiać się na tym, co tak naprawdę nie jest ważne. Bo niestety bardzo łatwo się zatracić, zwłaszcza, że czujemy nacisk z zewnątrz, czujemy konkurencję za plecami i boimy się, że zostaniemy za bardzo w tyle. Bycie w „tu i teraz” wymaga ciągłej pracy nad sobą i dokonywania mądrych, codziennych wyborów.
Ja to przeginam w drugą stronę – jestem aż do przesady zakotwiczona w chwili obecnej i nie umiem się wykazać myśleniem perspektywicznym 😉
To genialne 🙂 Mogłabyś obdzielić wiele osób 😉
Wegetacja. Wszyscy wegetujemy. No prawie wszyscy bo niewielki procent z tego życia potrafi wycisnąć sok, ale osobiście nie znam nikogo takiego (sic!), nie liczę tych, o których czytam w „internetach”.
Moim zdaniem, po prostu się boimy. Strach przed nieznanym nas uziemia.