„Zanim zostaliśmy nieznajomymi” – ciepła i wzruszająca powieść
Gdy przeczytałam zapowiedź tej książki, rozczarowałam się. Pomyślałam, że to kolejny banalny romans. Może i warty przeczytania, ale zbyt lekki, by mógł przykuć uwagę na dłużej. Okazało się jednak, że obiecujące recenzje nie były bezpodstawne. I warto było dać szansę tej powieści….
„Zanim zostaliśmy nieznajomymi” autorki Renee Carlino to fenomenalna opowieść o miłości, książka, która przyniosła mi wiele uśmiechu i wzruszeń. Od razu powinnam zaznaczyć, że nie jest łatwo u mnie o takie emocje…I podczas wyboru także tych „przyjemnych” książek jestem strasznie wybredna. Jednak historia Carlino okazała się w pełni godna poświęconego jej czasu. I bardzo Wam ją polecam!
Nie da się odtworzyć pierwszego razu, gdy obiecujemy komuś miłość, ani tego, jak pierwszy raz sami czujemy się przez kogoś kochani. Nie da się przeżyć na nowo tej mieszaniny lęku, uwielbienia, niepewności, namiętności i pożądania, ponieważ to nigdy nie zdarza się dwa razy, Przez resztę życia gonimy za tym doznaniem jak za pierwszym hajem.
Wiolonczelistka Grace i fotograf Matt poznają się na uczelni, w akademiku. Od razu zostają przyjaciółmi. Mimo że między nimi wyraźnie iskrzy, kobieta trzyma mężczyznę na dystans. Ma ambitny cel, chce się skupić na nauce i grze na wiolonczeli. Wkrótce się okazuje, że pomaga finansowo rodzicom. Chodzi często głodna, bo stypendium i drobny zarobek oddaje, by wspomóc rodziców i rodzeństwo. Matt z kolei wbrew ojcu i bratu decyduje się na „mało obiecujący” zawód i staje się obiektem drwin zamożnej rodziny. Wkrótce Grace i Matt stają się nierozłączni, wybucha między nimi gorący romans, który niestety nie trwa zbyt długo. Na 15 lat para się rozstaje. Stają się nieznajomymi, nie mają żadnego kontaktu. Dlaczego?
Seks, jak nic innego w życiu, jest aktem egoistycznym, a zarazem w pełni nastawionym na drugą osobę. Gorąco i zimno, jin i jang, czerń i biel, i wszystkie odcienie pomiędzy. Wreszcie świat nabrał sensu.
Przy następnym, przypadkowym spotkaniu na jaw wychodzą nowe fakty.
Teraźniejszość należy do nas. To, co w tym momencie to, co tu i teraz, ta chwila, po której przychodzi następna, istnieją po to, aby czerpać z nich pełnymi garściami. To jedyne, co wszechświat ma nam do zaoferowania za darmo. Przeszłość wymknęła nam się z rąk, przyszłość zaś to mrzonka, w której nic nie jest pewne. Ale teraźniejszość jest nasza i tylko nasza. Jedyny sposób, by tę mrzonkę zrealizować, to chwytać życie na bieżąco.
„Zanim zostaliśmy nieznajomymi” to sympatyczna lektura, która wciąga i nastraja pozytywnie. Książkę pochłonęłam jednego wieczoru, co sporo mówi o niej samej. Mimo że miejscami była dość przewidywalna, to w całości niezwykle emocjonalna. Nie sposób było się nie uśmiechać, a wzruszenie na koniec przyszło samo…Bohaterowie są tacy prawdziwi, że aż chciałoby się ich spotkać na żywo.
Nie spodziewałam się, że ta historia aż tak przypadnie mi do gustu…
Bardzo polecam Wam tę książkę. A Wydawnictwu Otwarte dziękuję za możliwość zrecenzowania.
14 komentarzy
Dobrze, że są osoby takie jak ty, które w morzu chłamu wynajdują ciekawe pozycje. Dzięki.
Proszę bardzo 🙂
Aż mam ochotę przeczytać…
Polecam 🙂
Brzmi bardzo ciekawie 🙂
Wciąga, warto sięgnąć 🙂
Tytuł intrygujący, więc i historia może być ciekawa…
Myślę, że mogłaby Ci się spodobać…
Dopisuję do swojej wish listy 🙂
Z chęcią bym przeczytała 🙂
Polecam 🙂
jestem ciekawa dlaczego rozstali sie na 15 lat i czy sie ponownie spotkali. Przeczytam.
Daj znać, jak się podobało 🙂
Dodaję do listy „do przeczytania” 🙂 ja od siebie mogę polecić „Dziewczyny chcą się zabawić”, też świetna nowość.