Czy zło nam spowszedniało? Żyjemy w podłych czasach?
Co można powiedzieć o współczesnym świecie? Och, lista jest długa, ale tak w jednym zdaniu, to zewsząd atakuje nas zło. Mamy wszechobecne zepsucie, korupcję, upadek wartości, brak moralności, pogardę dla autorytetów. Jako ludzkość schodzimy na psy. Kiedyś to były czasy! Dzisiaj czasów nie ma, aż głowa boli, gdy człowiek słyszy, co się dookoła wyprawia. W którą stronę ten świat zmierza?
Ano w tę co zawsze. Zła przybywa? Zło ciężko zmierzyć i zważyć, więc takie opinie są zazwyczaj bardzo subiektywne. Lubimy gloryfikować przeszłość, dlatego wydaje się, że była ona szlachetniejsza, czystsza, bardziej wartościowa, złoty wiek po prostu. A ciemna strona ludzkiej natury nie wyewoluowała przecież w przeciągu kilku ostatnich lat. Zresztą, jeśli ze złem tak się oswoiliśmy, to czemu wciąż zwracamy na nie uwagę i odgrywamy zszokowanych?
Kiedyś było gorzej
Na współczesny świat często patrzymy z dezaprobatą. Wydaje się taki zdemoralizowany, pełen agresji i bezpardonowej walki o wszystko. Jak tak dalej pójdzie, będzie gorzej niż w „Mad Maxie”. Zewsząd dopadają nas przerażające historie i to się w głowie nie mieści, jak mogło do nich dojść? Jak to o nas świadczy, o ludziach? Dlaczego na to pozwalamy? Cóż, najwyraźniej tak jesteśmy zepsuci, że żadna podłość nie robi na nas wrażenia. To się jednak trochę kłóci z inną powszechną teorią, że ludzie delikatnieją, zanika prawdziwe męstwo. No to kto w takim razie odpowiada za rozprzestrzeniające się zło? Pewnikiem jacyś niegodziwi obcy.
Świat wygląda na przesiąknięty złem, bo mówiąc o teraźniejszości, rzadko kiedy ma się na myśli przeszłość taką, jaką ona w rzeczywistości była, to raczej porównania do wizji literackiej, pełnej etosu i wzniosłych ideałów. Bo jak naprawdę wyglądał ten dawny, wspaniały świat? Był pełen dobra i szlachetnych, porządnych ludzi? Wolne żarty. Zwłaszcza gdy mówi się to z perspektywy człowieka tzw. Zachodu.
Nie licząc Bałkan, Europa wojny nie widziała od siedmiu dekad. Nie wychodzi się po bułki z duszą na ramieniu, nie ma powszechnej zgody na to, by dokonywać sobie samosądów i wszelkie spory rozwiązywać pięściami. Sytuacja kobiet, choć daleka od ideału, jest o niebo lepsza od tej sprzed kilku wieków. Uważamy, że życie ludzkie potaniało, ale czy kiedyś nie zabijano się za kromkę chleba? Kto by sobie 300 lat temu zaprzątał głowę zwłokami noworodka odkrytymi przez przypadek w lesie? Co działo się z sierotami? Jak wyglądały kiedyś na przykład zakłady dla chorych umysłowo? Jak pomagało się niepełnosprawnym? Większa znieczulica? Dzisiaj nawet więźniowie muszą przebywać w humanitarnych warunkach, za dręczenie zwierząt można trafić przed sąd, bicie dzieci czy żony dla większości nie jest czymś normalnym. Tortury są zakazane, niewolnictwo zniesione, no przynajmniej jeśli mowa o naszym kręgu kulturowym.
Nowa twarz zbrodni
Policyjne statystyki jasno pokazują, że przestępczość spada – rozbojów, napadów, kradzieży jest wyraźnie mniej. Przemoc jest coraz rzadsza, ale fakt, to niezupełnie dlatego, że nagle ludzie zaczęli się brzydzić przestępczością. Po prostu zmieniły się sposoby, jest mniej tępej brutalności, za to więcej wyrafinowanej podłości. Nie wyrywa się staruszkom torebek, lecz wyłudza od nich pieniądze ‘na wnuczka’. Nie napada się z kijem na osoby wracające z banku, tylko kradnie się ich tożsamość i hakuje konto w internetowym banku. Zaciągnięcie dziewczyny w krzaki jest ryzykowne, ale łatwo zaszantażować zdesperowaną samotną matkę, że albo seks, albo szukaj sobie nowej pracy. Nie mamy wojny, ale są tysiące ludzi harujących po 12 godzin dziennie za głodowe stawki. Nie urządzamy pojedynków na pistolety, ale plujemy na siebie w internecie. I to z wyjątkowym okrucieństwem, bo ‘anonimowo’.
Zresztą to właśnie internet, czy też media w ogóle, potęgują wrażenie Ziemi jako siedliska zła. Przeraża nas skala okrucieństwa, bo pisze się o nim tyle, że człowiek nie jest w stanie choćby pobieżnie przejrzeć tego syfu. A że większość zło tylko obserwuje, to mocniej go ono uderza, że jak to, ludzie naprawdę są w stanie robić takie rzeczy? Kiedy ma się przed oczami podobne historie, zapomina się po prostu, że to tylko fragment rzeczywistości, reszta jest przez media pomijana, bo przecież nikt się nie zaczytuje w opisach przeciętnych rodzin z przeciętnych bloków, a to one są standardem. I dlatego są nudne, bo widzi się je na każdym kroku. Poza tym media doskonale wiedzą, jak podkręcić newsa i wywołać histerię.
Co jest tym łatwiejsze, że ludzie uwielbiają paskudne historie. Oburzają się, ale czytają, oglądają, wchodzą na dziwaczne strony. Są częścią ‘upadku cywilizacyjnego’. Weźmy reality show – granice są systematycznie przesuwane, bo już nie wystarczy zwykłe podglądanie, musi pojawić się coś jeszcze, jakieś kłótnie, bójki, wątpliwe moralnie wybory, zdrady. Publiczność zachęca do niefajnych zachowań – jeśli nie pójdziecie krok dalej, przełączymy kanał. Wymaga coraz to okropniejszych opisów, bo ‘zwykłe’ zbrodnie z czasem przestają bulwersować. Nie przeraża, że ktoś zabił. Wielkie mi co, każdego dnia giną ludzie. Ale gdy ktoś zabije, poćwiartuje, usmaży i poczęstuje dzieci sąsiadów? O, to już tak, to brzmi strasznie. Więc w jakimś sensie rzeczywiście zło nam powszednieje.
Za dużo tego wszystkiego
Dlatego coraz częściej mówi się o znieczulicy jako chorobie społecznej XXI wieku. Doskonale znane są eksperymenty pokazujące, z jaką obojętnością ludzie przechodzą obok cudzego nieszczęścia – a to chłopiec w środku zimy bez kurtki nie zwrócił niczyjej uwagi, a to nikt się nie zainteresował leżącym na przystanku, a to nikt nie stanął w obronie szarpanej dziewczyny. Ale te wyniki nie są wcale tak jednoznaczne. Po pierwsze, skąd wiadomo, że w podobnym doświadczeniu, na przykład w XVII wieku, przechodnie wykazaliby się większym współczuciem? Po drugie, mamy też liczne dowody bezinteresownej pomocy. Po trzecie, części zła naprawdę nie zauważamy. Nasze otoczenie jest dzisiaj tak przeładowane bodźcami, że musimy się jakoś bronić, dokonywać selekcji, więc mózg wybiera tylko te sygnały, które są mu potrzebne do wykonania określonego zadania. W ten sposób omijamy także przyjemne rzeczy – w jednym z eksperymentów dziesiątki przechodniów nie zwróciły uwagi na to, że na środku ulicy sztuczki z piłką wykonuje znany piłkarz, bo po prostu się tego w ogóle nie spodziewali, więc łatwo im było to przegapić w zalewie dźwięków i obrazów.
Jest też zjawisko nazywane rozproszeniem odpowiedzialności. Ludzie są obojętni, ale nie dlatego, że nie obchodzi ich nieszczęśliwy wypadek. Po prostu im więcej świadków, tym mniejsza jednostkowa odpowiedzialność, za to gdy świadkiem tragedii jest jedna osoba, to w zdecydowanej większości przypadków oferuje ona swoją pomoc. Okazuje się też, że im bardziej zwraca się uwagę na jakiś problem, tym więcej ludzi zaczyna go dostrzegać i reagować – przykładowo, odkąd pojawiły się społeczne akcje piętnujące przemoc wobec dzieci wyraźnie zwiększyła się zgłaszalność takich incydentów. Nie jesteśmy więc wcale aż tacy bezduszni.
Kompletnej znieczulicy zaprzecza też masowe zaangażowanie w różnego rodzaju akcje charytatywne. Zaangażowanie naprawdę szczere i w sumie to właśnie masowość tych akcji sprawia, że część z nich kończy się niepowodzeniem – to nie znieczulica jest odpowiedzialna za brak reakcji, po prostu nie da się pomóc wszystkim którzy o to proszą, bo każdego dnia widzi się a to bezdomnego, a to żebrzącą markę z dzieckiem, a to wolontariuszy z puszkami, do tego dziesiątki powiadomień na mediach społecznościowych. Komuś trzeba odmówić.
Nic nie widzę, nic nie słyszę
Ale jest i tak, że czasami na zło celowo przymyka się oczy. Nie chce się go dostrzec, bo burzy ono nasz osobisty komfort. Chętnie się usprawiedliwia swoją obojętność mniejszą skalą zła – no przecież nie przybił żony gwoździami do ściany, tylko ją popchnął, nic wielkiego, dziecko sąsiadów chyba nie jada obiadów, ale bez przesady, dzieci w Ugandzie nie tylko głodują, są wcielane siłą do Armii Bożego Oporu.
Trochę też psuje nas wyższy poziom życia i powszechne poczucie bezpieczeństwa. Tak przywykliśmy do spokoju, że bardzo nie lubimy gdy ktoś go zakłóca nieprzyjemnymi wiadomościami. No i skoro nam się udało, to innym też powinno. Nie jesteśmy Bangladeszem, pracę można znaleźć, wystarczy chcieć. Od złego męża da się odejść dzień po pierwszej awanturze, wystarczy chcieć. Mamy specjalne służby, więc nie będę się mieszać w cudze sprawy. Płacę kosmiczne podatki, dlaczego mam się jeszcze bawić w dobroczynność? Zresztą, ja też nie żyję w raju, codziennie mam stresy, a jakoś to ogarniam. Lecz mimo tak egoistycznej postawy od innych oczekuje się szlachetności, że na zło będą reagować, bo przecież w naszym świecie nie powinno być miejsca dla bezduszności. Nie możemy się zamieniać na powrót w barbarzyńców.
Każdy chce sobie popatrzeć
Mówiąc o niegodziwościach świata, zbyt często za punkt odniesienia bierzemy nie realia, lecz jakąś utopijną wizję świata doskonałego. Wybieramy najbardziej wyśrubowane kryteria i uważamy, że powinny to być ogólnodostępne standardy. Innymi słowy, że wszyscy ludzie mają być piękni, mądrzy, zdrowi, bogaci, szczęśliwie zakochani, nikt nie kłamie, nie oszukuje, nie zdradza. Nie ma dyskryminacji, nierównych podziałów, konfliktów. Jak można wierzyć w takie cuda? A my wierzymy i wystarczy jedna afera korupcyjna, by wieszczyć koniec państwa, jeden atak terrorystyczny, by ludzkość uznać za padlinę, jedna paskudna zbrodnia, by uznać, że się staczamy i nie ma dla nas żadnych świętości. Jednocześnie w ogóle się nie widzi, jak wiele złych rzeczy udało się ograniczyć.
Dziwne jest i to, że zło niby nas zniesmacza i odrzuca, ale zamiast je piętnować często robimy z niego sztukę. Mroczne kino ma rzesze oddanych fanów. Fascynują nas brutalni mordercy pokroju Hannibala Lectera czy Dextera, którzy niemal zawsze są przystojni, czarujący, doskonale ubrani, niezwykle inteligentni, dowcipni, kulturalni, znają się na winach i literaturze. Mają swój kodeks, zasady, wydają się bardziej moralni niż zwykli ludzie i ich śmieszne słabości. Aż chce się powiedzieć: ojej, i co z tego, że on sobie czasem kogoś zabije. Robi to z taką klasą! Najwyraźniej potrzebujemy brutalności w swoim życiu, jeśli nie na serio, to żeby sobie chociaż na przemoc popatrzeć. I żeby była ona wtedy bardzo, bardzo zła.
5 komentarzy
Zło było, jest i będzie. Niestety nie jesteśmy w stanie go wyeliminować, ponieważ zawsze znajdą się źli ludzie. Myślę, ze teraz w erze Internetu jest ono bardziej widoczne i „dostępne”. ..
Wydaje mi się, że wszechobecne media sprawiają, że to zło jest bliżej nas i wydaje nam się, że jest go więcej. Wcześniej informacje nie rozchodziły się tak szybko i z takim zasięgiem.
Widzimy świat w czarnych barwach, ponieważ to media nagłaśniają nam wszystko to co złe. Boimy się wychodzić na ulice, bo gdzieś kiedyś kogoś porwano, ale nie pisze się w gazetach ani nie mówi w wiadomościach o pozytywnych rzeczach. Kiedyś było równie dużo zła co teraz, śmiem twierdzić, że więcej. Przypomnij sobie traktowanie czarnoskórych w Stanach, czy starożytne Koloseum, gdzie wystawiano ludzi by bili się ze zwierzętami. Zło jest od zawsze.
Faktycznie, trochę tak jest, że coraz mniej widzimy i coraz mniej słyszymy 🙁
Jak to jest, że szukając rozumu trafiłem na tą stronę, a zdecydowanie nie jestem kobietą.