Żyjesz pod jednym dachem z teściową? To może Cię zabić! Nowe wyniki badań naukowców
Teściowa to czarny charakter nie tylko w dowcipach. Historia pokazuje, że może nieźle namieszać w małżeństwach, stanowić główną przyczynę ich rozpadu. Oczywiście istnieje spora grupa starszych pań, które doskonale odnajdują się w roli teściowych, starają się nie ingerować w życie dzieci i wnuków, mądrze wspierając na co dzień. Nie brak inteligentnych, ciepłych i życzliwych teściowych. Jednak przyznajcie, że to, mimo wszystko, wyjątki. Większość nie jest w stanie przyjąć i zrozumieć, że po ślubie córki czy syna zaszczytne pierwsze miejsce zajmuje małżonek a nie mamusia. Fakt ten prowadzi do przykrych konsekwencji, które stanowią największe zagrożenie… dla młodych kobiet. Warto o tym wiedzieć, planując przyszłość z różowymi okularami na nosie. Zamieszkanie z teściami to nie najlepszy pomysł z wielu powodów. Jeden z argumentów na „nie” przynoszą najnowsze wyniki badań.
Naukowcy odkryli, że kobiety są trzy razy bardziej narażone na poważne choroby serca, gdy żyją pod jednym dachem z rodzicami czy teściami. Stres powstający w tej sytuacji może uszkodzić serce, często jest przyczyną wysokiego ciśnienia krwi a nawet cukrzycy.
Profesor Iso z Uniwersytetu Osaka z Japonii udowodnił, że życie w wielopokoleniowej rodzinie wymaga wielkich wysiłków podczas tworzenia nowej struktury rodziny, a brak zrozumienia nowej sytuacji przez teściów i rodziców tej sytuacji nie ułatwia. Najbardziej cierpią na tym układzie młode, wrażliwe kobiety.
Co zrobić, jeśli nie masz wyjścia i póki co nie możesz liczyć na zamieszkanie samodzielnie z mężem i z dziećmi?
Naukowcy dają kilka rad: obniż oczekiwania, komunikuj się bezpośrednio, naucz się asertywności, nieporozumienia rozwiązuj na bieżąco i zawsze, ale to zawsze trzymaj stronę współmałżonka (jeśli nie ma racji, powiedz mu o tym, w cztery oczy). Jeśli chodzi o dzieci, zapomnij o stereotypach. Nie każda babcia uwielbia wnuki i dąży do tego, by spędzać z nimi jak najwięcej czasu.
Jakie są Wasze relacje z teściami? Mieszkacie z rodzicami?
125 komentarzy
Nie wyobrażam sobie mieszkania po ślubie z teściami, nawet nie wiem czy chciałabym mieszkać z mężem i własnymi rodzicami. Raczej nie, bo lepiej na swoim, zdecydowanie. Ale czasem właśnie nie ma wyjścia i trzeba. A znam przypadki, gdzie to się mocno odbijało na małżeństwach.
Moja teaciowa byla super do czasu… az zamieszkalismy z nia pod (jej) jednym dachem… Ciagla ingerencja w wychowanie wnuka, traktowanie go jakby to byl syn tylko ojca, jakbym ja – matka spelnila juz role ktora bylo urodzenie malego i moge sie usunac w cien.. w dodatku kompletnie nie czuje sie swobodnie w budynku (bo dom to dla mnie miejsce ktore kocham) w ktorym przyszlo mi zanieszkac i wychowywac dziecko.. na dodatek ich rodzinna firma decyduje o tym, ze wiekszosc decyzji zwiazanych z wydadtkamk podejmuje tesciowa gdyz ona w duzej mierze wspiera nas finansowo.. co dla mnie osobiscie mogloby nie miec miejsca ale przeciez nie mam nic do gadania. bo pozniej mowia ze mam wszystko a ciagle marudze.. nic nie moge zrobc po swojemu, o podjetych decyzjach dowiaduje sie ostatnia.. nawet chrzest tesciiwa chce zorganjzowac po swojemu a co ja zrobie? przeciez to ona za wszystko placi wiec dyktuje warunki. mnie nietsety nie stac zeby z wlasnego maciezynskiego oplacic ksiedza, sale, ubranko, tort, zaproszenia itd… ehh marze o tym zeby sie wyprowadzic na swoje ;/
Odradzam wszem i wobec mieszkanie z teściami. Obojętnie czy są to rodzice jej czy jego. Najgorsze 5 lat mojego życia. Początkowo wszystko cacy bo się dopiero wprowadziłam itd. a później kochana teściowa pokazała rogi. Miarka się przebrała, kiedy zaczęła sprzątać naszą sypialnię pod naszą nieobecność. Bardzo źle wspominam ten okres. Na szczęście ja jestem ogarnięta i wynajęłam mieszkanie bo kochany mąż był zdany na łachę rodziców i nie chciał słyszeć o wynajęciu mieszkania.
Mam dokładnie tak samo,już nadciśnienie i pierwsze symptomy cukrzycy.Po35 latach mam dość. Chore relacje matka-syn.Maz nie dojrzał do malzenstwa.Moze mniej słucha mamusi,ale niewiele się zmienił. W tle alkohol i granica z mojej strony. Nie dość że upijanie się męża to jeszcze walczyłam matką. Na szczęście alkohol zniknął ,ale żal pozostał.
Wcale się nie dziwię to jest piekło na ziemi ja niestety je mam to jest to samo co wpaść do bagna błąd z którego nie ma wyjścia cóż życie
Boże jak bym widziała swoją teściową mam męża jedynaka tylko mój mąż stoi za mną ale nie martwcie się wystarczy że mąż ma 2 zmianę w pracy on na 15 musi być w pracy a ta stara jedzą wraca do domu po 15 i dzisiaj się przypierdoliła że ja myję butelkę sowjej 5 miesięcznej curce a ona musi wstać do pracy o 6 rano to zapytałam grzecznie w czym mam jej w nocy rozrobić mleko skoro ona sobie nie życzy ,ebym ja mylą butelki odrazy po zjedzeniu to mówi że codziennie o tej godzinie myje bo mówię codziennie o prawie stałej porze mi dziecko je to się nie odezwała nic tylko co wstała do WC to trzaskała drzwiami mi to nie przeszkadza bo mam twardy sen i co się przebudze to sekundka i już śpię ale tak co chwilę jest i mój mąż dostał się do wojska do warszawy i czekamy na telefon z jednostki aż go tam wezwa na podpisanie kontraktu i się w końcu od tej zmiji uwolnimy bo i mój mąż własnej matki nie nawodzi mamy 2 dzieci i synek ma 3 latka i czasem podbiegnie do tej idjotko do pokoju a pan do wnuka z tekstem „Kuba nie wkurwiaj mnie i wypierdalaj z mojego pokoju” serduszko mi się kraje jak słyszę jak babcia się do mojego dziecka odzywa
Przez niedoszłą teściową rozpadł się mój związek. Początkowo fajna kobieta. Rogi pokazała dopiero wtedy gdy zaczęłam mieć własne zdanie i jakieś wymagania względem wspólnego życia. Syna zmanipulowała do tego stopnia że zmienił się nie do poznania. Kiedyś kochany, troskliwy a potem stał się zimny i zdystansowany.. Nawet jego przerastało wspólne życie mimo że taki zwolennik wspólnego mieszkania.
Mieszkam z rodzicami bo rodzeństwo się wyprowadziło i nikt nie chciał z nimi zostać to ja jako najmłodsza uznałam że nie mogę ich zostawić samych bo sobie nie dadzą rady tzn mamy gospodarstwo. 5 lat temu rodzice przepisali to na mnie i męża za dożywocie i to był najgorszy błąd mojego życia teraz ja nie mam życia a oni zerują na nas na wszystkim bo im się należy. Mój mąż jest w takim konflikcie z teściowa że głową mała. Jak mam się z tego wywinąć. Jak wybrnąć z całej tej sytuacji czyje się między młotem a kowadłem nie daje już sobie rady nerwowo i psychicznie. Gdyby nie dzieci nie wiem jakby to się skończyło jestem kłębkiem nerwów ale zawsze stoję za mężem murem mimo że on nie na widzi mojej mamy ale to on jest moim życiem a nie ona. Doradźcie co robic
U mnie było podobnie wpierw zapowiadało się,że będzie dobrze a teraz jest gehenna piekło na ziemi przestrzegam młodych przed tym olbrzymim błedem
Nigdy, przenigdy. Życie z teściami to koszmar.
Moja teściowa myślała że po ślubie syna, a mego męża zyska darmowa służąca dla siebie i swoich córek. Niestety szybko się dowiedziała, że tak nie będzie i zaczęła się jazda. Obrabia mi tylek z córeczkami, pomału nikt z sąsiadów że mną nie rozmawia. Miała nawet taki tupet i przychodziła i podbierała nam kasę….. Dużo by tu mówić. W efekcie mam kiepskie relacje z rodziną męża. Niestety w dużej mierze jest to zasługa męża, który nie potrafił wyznaczyć granic swojej rodzince.
Opisała Pani w tych kilku zdaniach moją życiową historię. Decyzja o zamieszkaniu po ślubie w domu teściów była najgorszą w moim życiu. Do dziś muszę się z nimi męczyć.
Jestesmy malzenstwem od 3 lat, para od 8 lat. Mamy 2 letnie dziecko. Mieszkaliśmy po ślubie z moimi rodzicami 1,5 roku. Wyprowadzilismy sie do teściów, gdy dziecko ukończyło 6 miesięcy. To był największy błąd mojego życia. Wróciłam do rodziców z dzieckiem po 1,5 roku. Obecnie mieszkamy osobno, budując dom. Jeśli wytrwamy jeszcze pól roku to wprowadzimy się do własnego domu. Jest strasznie ciężko, widzimy się codziennie, ale jest pustka. Gdy jesteśmy sami jest zupełnie inaczej. Na szczęście na wakacjach mogliśmy zamieszkać sami na 3 tygodnie. Dopóki się nie zamieszka z teściami, to jest cudownie. MZam kontakt z teściami, ale nikt nie porusza tematu mojej wyprowadzki z dzieckiem… Wyprowadzilam sie po ” kłótni” o wspólną kuchnię. Tak, fotowalismy razem i to był błąd. Gdy zaczęłam gotować dla mojego męża osobno, teściowa się jakby obraziła… Od razu trzebs ustslac granice, a nie sie na wszystko zadzac, bo teściowa jest starsza itp… Chroncie swoje dzieci i rodziny. Nie polecam mieszkać z treściami. Niestety mój mąż pod żadnym pozorem nie brał pod uwagę wynajmu mieszkania, bo chce mieć dom i koniec… Dzis czuje ulgę i wiem ze dobrze zrobilam. Mój mąż nie chce wracać do moich rodziców, chociaż to rozumiem. Moja mama to też teściowa
Nie wszyscy maja możliwość mieszkać osobno , Tesciowa ma nas w szachu bo mieszkamy u niej … jest to sytuacja przykra ale jak się ma męża który nie chce się wyprowadzić to co ma się zrobić … ja nie pracuje zajmuje się dziećmi małymi … życie nie jest takie proste …
Żyje z tesciami pod jednym dachem od 6 lat.
Psychika mi wysiadla z pogodnej osoby stałam się klebkiem . Małżeństwo na tym cierpi milczy
Ja mam tak samo. 2 lata mieszkalismy osobno z malym dzieckiem, ale zeby ratowac sytuacje finansowa tesciow i swoja (bo bylo dosc cienko) maz trul mi o przeprowadzce do tesciow (moich), bo taniej, bo tam duze mieszkanie…. To byla najgorsza z decyzji jakie moglam podjac, do tej pory tego zaluje. Obecnie kupilismy juz kolejne mieszkanie i czekamy na odbior i siedze jak na szpilkach. Najgorsze jest to, ze tescie to straszne fleje, nie przeszkadza piach w przedpokoju, zaplute pastą lustro w lazience, brudne podlogi… No tak, ja jestem mlodsza (po 30) to ja posprzatam. Dodam, ze pracuje zawodowo odkad skonczylam 21 lat, pracujac studiowalam, urodzilam corke i ciagle jestem aktywna zawodowo i nie jestem na niczyim utrzymaniu, bo zarabiam nie zle. Moje frustracje odbijaja sie na malzenstwie, i najgorsze jest to, ze tesciowa rosci sobie prawa do wiedy o wszystkim, gdzie idziesz, gdzie byliscie, co gotujesz (osobno prowadzimy gospodarstwa domowe – gotujemy osobno plus oplaty na pół). To jest na prawdę niekomfortowy uklad, zapisy do lazienki, zapisy na gotowanie przy kuchence (w zyciu nie pojde nauklad, ze ona mi bedzie albo ja im gotowac, bo ja mam swoje malzenstwo!). Na swoim to na swoim. Juz NIGDY nie zrobie tego bledu i nie zamieszkam ani ze swoimi ani z meza rodzicami.
Jak ja Pania rozumiem 🙁 mam identycznie u siebie 🙁
Okazuje się ,że wiele osób ma podobna sytuację .Ja jestem bardzo zawiedziona postawa mojego partnera .Podejmujac decyzję zamieszania z nim nie spodziewałam się mieszkania z jego matka do czasu wyprowadzki na swoje .Sądziłam że taka decyzję podejmiemy już na starcie .Co z po dłuższym obcowaniu z nią nabawilam się nerwicy i poważnych chorób układu pokarmowego .Babsko koszmar
Ja z teściowa mieszkam już 25 lat i też mam jej po dziurki w nosie moja psychikama się kiepsko .Nigdy w życiu mieszkania z tesciowa
A, ja postanowiłam. Się rozwiesc, nie chce mieszkać dalej z teściową i jej synem i jej wnukiem,na wsi z dala od moich znajomych,od mojej rodziny1
. Z dala od miasta. Chcę żyć osobno z kimś, kto mnie pokocha i uszanuje, bez osób trzecich.
Mieszkam z teściową już 18 lat, ale jestem u kresu wytrzymałości. Zaczęło się od tego, że zmarł teść i to ja z litości, bo nie dawała sobie rady w dużym domu, zgodziła się wprowadzić do niej(mieszkaliśmy oddzielnie i nie zdawałam sobie sprawy, chciałam zwyczajnie pomóc). Niby mieszkamy oddzielnie, ale teraz jest chora-boli noga i chce żeby wszyscy nad nią skakali. Mąż jest na każde zawołanie i jest zły, gdy coś powiem. Staram się nic nie mówić, ale wiadomo, coś się wymknie. Najchętniej by jadła moje trzydniowe obiadki, bo chwali, że dobrze gotuję. Normalnie urabia wszystkich. Dodam, że mieszkaliśmy blisko i nawet na święta nie zapraszala nas na obiad, ani nie ugotowala, gdy pracowaliśmy. Teraz jestem na emeryturze, mam 60 lat i mam jej dość. Wstaję rano i o niej myślę i tak do wieczora czuję jej obecność i nie mam chęci do życia. I nikomu nie mogę nic powiedzieć. W domu czuję się jak na stancji. Już poważnie myślę o spotkaniu z psychologiem.
Od 6lat z tesciami, z 2 dzieci jak jako prawie 30letnia kobieta wszystko robię źle począwszy od sprzątania, gotowania itp.
Nawet źle dzieci ubieram jesteśmy w trakcie budowy domu ale nerwy są nie do opisania.
Ciasne ale własne każdemu życzę nawet kawalerka lepsza niż mieszkanie z treściami
Jak sytuacja u Ciebie ? Czy dalej taka kiepska?
Ten sam problem ma większość z nas ja mieszkam u teściowej a ona ma dwóch synów jeden jest mojm męże a brat mojego męża wyprowadził się do żony a teściowa wiecznie się interesuję tym drugim synkiem
Mieszkam już prawie 17 lat z teściami. Nie życzę tego nikomu. Do tego mój mąż pracuje za granicą. Niestety zawsze trzyma stronę rodziców. Mam dwóch synów też widzą co się dzieje w domu.Teściowa to chyba myśli że jest matką moich dzieci. Cały czas mam obsesyjnie myśli o wyprowadzce z tego domu, ale mam dzieci, które kocham nad życie.
Niestety, ja zamieszkalam z tesciami. Mieszkam 2 lata i juz mam dosc… Myslalam ze sie dogadam bo taka jestes osoba – pokorna i wrazliwa oraz nie lubie klotni i krzykow. Myslalam ze moja tesciowa jest do dogadania ale niestety po slubie gdy zamieszkalam wszystko zaczelo wychodzic z niej. Codziennue sie na mnie drze, ciagle jej cos nie pasuje. Mamy gospodarstwo i ja w nim pracuje i wszystko robie ale ona nadal uwaza ze ja nic nie robie. Zaszlam w druga ciaze to jeszcze mnie opieprzyla za to. Mąż na szczescie jest po mojej stronie i tyllo to mnie trzyma choc boje sie strasznie ze kiedys sie to zmieni i ze ona go zmanipuluje i zostane sama jak palec. Ona mnie wpędzi do grobu albo nabawie sie jakiejs nerwicy.
Ja tak mam, mieszkam z rodzicami i mężem i dzieckiem pod jednym dachem. Odechciewa mi się życia ale nie mam wyjścia. Często słyszę żebym wypier z domu z rodzinką. Mamusia ma 2 domy i mieszkanie i mnie jedną. Ale kasa potrafi z każdego zrobić potwora
Tak to prawda, mój błąd kiedy stwierdziłam że spróbujemy zamieszkać bo matka ( teściowa płacze ) że synek nie chce z nimi mieszkać, porażka. Mieszkam z teściami i teściowa mnie zabija swoimi wizytami i opowieściami które słyszałam tysiące razy . Albo dostanę szału albo popełnię samobójstwo bo synek jest za mamunią a ja jestem nikim. A mogliśmy wynajmować mieszkanie i żyć sobie spokojnie
Boże jak ja się ciesze że nie mieszkam z teściową to najgorsza menda z możliwych nie cierpię jej!!
Boże przeklinam dzien w którym zgodziłam sie zamieszkać z teściową bylam w ciąży i myślałam ze tak będzie lepiej lżej…a wydalam na siebie prawie ze wyrok…mam jej dosyc o wszystko sie czepia nikt nie moze do nas przyjsc bo za głośno bo to bo tamto…a do tego jest okrapna balaganiara i nie sprzata po sobie.Cierpi na tym nasz związek bo za kazdym razem odbija sie to awantura…masakra.Prosilam tyle razy zebysmy sie wyprowadzili wynajeli coś a on nie chce matki zostawić…ale ja nie dam dłużej rady…
Skąd ja to znam… A ostatnio nawet moja mamę z siostrą chciała wyrzucić chociaż one przyjechały do mojego syna na konkurs modelarski. I nawet słowa do niej nie powiedziały poza kulturalnym „dzień dobry” :/
Mieszkam z teściowa od 22 lat to była najgorsza decyzja w życiu. Cała rodzinę nastawila przeciwko nam, nikt nie chce nam pomóc robi awantury o nic, a dziś nastała na mnie policję, robiła pranie w kuchni w miskach a ja powiedziałam jej że mamy pralkę do prania w łazience.
Teściowa ma prawie 89 lat, jej corka ktora jest za granica notirycznie ja bunuje na nas, męża brat do którego zwracamy się o pomoc uważa jak teściowa że powinniśmy się leczyć. Najgorsze jest to że męża brat razem z żoną z kościoła nie wychodzą, oblatuja wszystkie pielgrzymki a wierza tylko mojej teściowej terrorystce.
Najbardziej szkoda mi dzieci córka studiuje nie chce przyjeżdżać do domu bo nie może patrzeć jak się męczymy. Syn 15 letni powiedział nam wczoraj że jemu jest bardzo ciężko w tej sytuacji a co dopiero nam. Jesteśmy bezradni żyć się nie chce.
Szkoda dzieci najbardziej .Najważniejsze żeby wychowywały się w przyjaznej atmosferze a w takim domu o to trudno .Oby to nie odbiło się poważnej na ich psychice .
To prawda. Że diabeł przy teściowej to słodka maskotka.Tesciowa powinna się kończyć razem z tortem weselnym,i zdania nie zmienię.
Ja z teściami nie mam jakiś głębszych i negatywnych przeżyć. Nie mamy zbyt wiele kontaktu, widzimy się kilka razy w roku i tyle starczy. Za to teściowa mojego męża, czyli moja mama, to przykład właśnie osoby, która lubi się wtrącać, decydować za kogoś, organizować za kogoś, być dobrą doradczynią itd. Nie mogę powiedzieć, że nie ma zawsze racji, bo często ją ma, ale sam fakt, że ktoś mówi mi co mam robić doprowadza mnie do szaleństwa. Dlaczego nie wspiera mnie w moich decyzjach? Choć jestem spokojną osobą, to podnosi mi się ciśnienie – więc chyba naukowcy pomyśleli o moim przypadku haha. Dodam, że uważam, że jest się gorzej skarżyć na mamę niż na teściów… Bo przecież kocham ją!
Męczę się tak już 10 lat i sytuacja finansowa nadal nie daje szans na kredyt żeby wkoncu pójść na swoje.Wyląduje niedługo szpitalu psychiatrycznym bp nie ma żadnej perspektywy.
Najgorsze jest to że jak coś robisz dla swojego męża to ona zawsze ma swoje 5groszy że to nie tak powinno być i tak dalej
Ja teściowej nigdy nie miałam więc na ten temat nie mogę się wypowiadać ale za to teść potrafi zarówno mi jak i mężowi nerwów napsuc jak nikt inny… Mimo że nie mieszkamy razem (ale niestety teść zamieszkuje dom którego własność została przeniesiona na mojego męża, zanim jeszcze się poznaliśmy więc nie miałam na to żadnego wpływu a teraz nie da się tego odkręcić). Jeśli chodzi o moich rodziców to już jako nastolatka nie wyobrażałam sobie mieszkania z nimi pod jednym dachem w dorosłym życiu. Wystarczy że z odległości ponad 1000km próbują nam narzucać co mamy robić… Co przy mojej nadwrażliwości i chęci zadowolenia wszystkich napewno już parę lat życia mi urwało…
od samego początku było wiadomo, że mieszkanie z rodzicami nie wchodzi w grę i tak jest do dzisiaj 😉
🙂 Nigdy w życiu !!
Moja babcia jest chujową teściową moja ciocia jest chujową teściową, jeśli chodzi o najbliższą rodzinę … jakbym z nimi zamieszkała strzeliłabym sobie w łeb 😀
Nie chce mieszkać ani z teściami ani z rodzicami jeśli w grę wchodzi mąż.
Niestety pseudonim ,,teściowa” to chyba nie jest akurat tak że nie miła jest dla synowej tylko ogólnie jest osobą nie do wytrzymania… Sama uważam że moja mama może być spoko teściową.. ale tata już niekoniecznie…
Mieszkanie z obcymi ludźmi to chyba mieszkanie w klatce…Pewnie ludzie się przyzwyczajają, ale chyba w większości powiedzieliby że chcieliby być na swoim… Jeżeli mąż/żona trzyma stronę współmałżonka to jest dobrze.. gorzej jeśli nagle trzyma stronę rodziców to uciekać gdzie pieprz rośnie 😀 Nikt nie lubi jak ktoś mówi jak masz robić pranie, sprzątanie i najgorsze jest obgadywanie na które jestem wyczulona
ja osobiście teściową mam ok nie powiem na nią złego słowa ale za to mieszkanie z babciami jest najgorszą rzeczą jaka mogła mnie spotkać do wszystkiego się wtrąca buntuje mojego męża a swojego wnuczka przez co są spięcia miedzy nami nie życzę tego nikomu mieszkanie pod jednym dachem ze stara marudną babką
Mieszkam i to najwiekszy koszmar. Od 2 lat mieszkam z tesciowa a od roku systematycznie biore leki na nadcisnienie. Jest gorzej niz z pierwszym mezem ktory ma wyrok za znecanie. Mieszkanie z tesciowa jest o wiele wiele gorsze psychicznie sie wypalam
A ja uważam, że teść może być sto razy (a nawet dwieście razy) gorszy od teściowej!
Na szczęście teraz większość młodych małżeństw mieszka oddzielnie i nie dochodzi do aż tylu konfliktów
Starszych Pań?? Jakby moja mama i tesciowa to usłyszały…
To byl glowny powod mojego rozwodu. Nie wspominając o tym ze ex to babiarz (po tatusiu) i najgorsza wersja maminsynka. Niedaleko pada jablko… Na szczescie moje zycie teraz jest poukladane.im dalej tym lepiej od takich.
Dokładnie tak było u mnie.
Identycznie u mnie też
No coz. Nigdy nie czulam sie odosobnionym przypadkiem Aha. 1.5 roku z tesciami mieszkalam pod jednym dachem. Nikomu nie zycze..
Ano potrafi teściowa zatruć zycie☺coś na ten temat wiema najgorsze w tym wszystkim jak się nie widzi błędów własnych Dzieci tylko zawsze winne są Synowe☺przerabiam to już przez 27 lat
No dokładnie, córka i synowie ideały, a synowa winna wszystkiemu , skąd ja to znam, moja teściowa to taki wampir energetyczny strasznie się przy niej czuje. Nie mam na nic energii , wszystkich buntuje przeciw mnie, cokolwiek nie zrobię. Jak ja żałuję decyzji zamieszkania z teściowa
Każda toksyczna teściowa była kiedyś mamusią, która zawiodła się na partnerze i obarczyła swojego syna mianem bycia mężczyzną jej życia. To nie jest prawdziwa miłość – to pasożytnictwo….
Popieram. Można dodać „zaburzone” i „chore” relacje
To symbioza mamusi z synusiem. Jak ja dobrze znam ten temat. Na szczęście już poza mną.
Ja mam to samo. Mieszkam u teściów z moim mężem i synkiem. Niby teściowa się nie wtrąca ale jest fałszywa i za plecami narzeka że to że tamto że syf w domu że się nie dokładamy a to nie prawda . Też zaczynam mieć nerwice powoli . Zauważa tylko to co nie zrobiłam a to co zrobię a to ok.. zrobiłam to zrobiłam w końcu to mój obowiązek bo mieszkam w tym domu.. Ale ja nie należę do osób leniwych i balaganiazy lubię sprzątać gotować i zajmować się domem ale jak tylko razem jesteśmy w domu to odechciewa mi się wszystkiego i uciekam do naszego pokoju gdzie wejść nie może.. dzięki Bogu pracuje każdy dzień to tylko w sobotę jest dretwa atmosfera a w niedzielę się ewakuujemy z domu żeby odpocząć psychicznie za to z tesciem jest normalnie lajtowo..
Ani z teściową, ani z moją mamą. Wystarczy tydzień przebywania z nimi, żebym miała dość.
Bo tak ogólnie, to obydwie są super, cenię sobie ich rady i pomoc, ale nie pod jednym dachem. Mam wrażenie, że matkom, których dzieci, nawet po zawarciu związku, mieszkają z nimi, po prostu trudniej jest zrozumieć, że te dzieci dorosły i to jest najprostszy powód, potem jest jeszcze tekst, że „to mój dom, więc ja tu rządzę”, a nikt nie chce być postacią drugoplanową po założeniu rodziny, czyż nie?
Wszystko zależy jak zwykle od człowieka. Znam przypadek gdzie to synowa jest kawałem zarazy. Nie da się jednego dobrego słowa o niej powiedzieć. Ale ona oczywiście zawsze pokrzywdzona, płacze każdemu kto tylko chce słuchać jaka to teściowa okropna.
Punkt widzenia zmienia się wraz z punktem siedzenia
A wredna synowa prawdopodobnie zamieni się kiedyś we wredną teściową. I kółko się kręci
W ogóle nie ingeruje w życie moich dzieci. Uważam że założyli rodziny i dla nich powinni żyć. Tego samego oczekuję od nich
to ma Pani super podejści, moi ingeruja poczynając od zle ułożonych paneli na podlodze po wychowanie dziecka
Jeśli potrzebują mojej pomocy to chętnie służę. Najczęściej chodzi o przypilnowanie dzieci. Zdaza się to sporadycznie. Nie ciągnę ich za język jeśli chcą się zwierzyc to wyslucham. Odwiedzam tylko na zaproszenie. Mam swoje życie a oni swoje
Taka teściowa, mamusia to SKARB
Ja jestem od 6 miesiecy tesciowa.Pani Alu,robie od poczatku tak jak pani.Nie wtracam sie,tylko na prosbe sluze pomoca lub rada.
Ja tam mam wspaniałą teściową! Dała mi wiele ciepła, wskazówek. Teraz jak widzę jej miłość do moich dzieci to aż serce ściska. Każdemu takiej cudo teściowej życzę
Ja też tak kiedyś myślałem. Bardzo srodze się pomyliłem.
Moja teściowa to skarb… jak i moja mama dla swoich zięciów. Pozdrawiam.
Ja nie mieszkam z teściami, ale nie zamieniłabym na innych
Ile w tym prawdy dlatego my mamy szczęście i mieszkamy sami i z dala…
Raz już mieszkałam z (byłymi na szczęście) teściami i teraz już wiem, że wolałabym mieszkać w wynajętej kawalerce, niż z kimkolwiek poza moim partnerem…
Ja mam najwspanialszą teściową pod słońcem, obym ja też miała tyle serca w przyszłości dla swojej synowej,
Jeszcze przed ślubem potrafi rodzinka sporo namieszać, zabronić aż w końcu postawić przed faktem dokonanym nie zostawiając wyboru. Rozbiją związek na pewno takimi zagrywkami…
Oboje z mężem dobrze zarabialiśmy, stać nas na swoj dom ale on nie potrafi odciąć pępowiny, mamy swój dom do którego teściowa mogła przyjeżdżać kiedy chciała, zazwyczaj gdy byliśmy za granicą, gdzie mąż pracuje I dzieci chodzą do szkoły. Z czasem zaczelam słyszeć jak mi „obrabia tyłek”. Wnuki widziała dwa razy do roku, dała prezenty I z mężem plany co dalej robia.
Ja musialam isc na wychowawczy, bo mąż lepiej zarabiał. Z czasem zaczelam słyszeć jak oboje wypowiadają się o mnie. Sama, ze wsi zapracowałam na wysokie stanowisko w dużych firmach a teraz pomiatają mną jak szmatą. Dom budowaliśmy razem a teraz okazuje się, że to wszystko jego I mamusi. Mi nie wolno nic zrobić, bo źlę zrobię bo „wsiura” ( tak teściowa mnie ostatnio zwyzywała). Sama byłam stać mnie bylo na normalne zycie, mogłabym utrzymać siebie I dzieci to człowiek głupi nigdy nie myśli o sobie… teraz szukam sił żeby wystąpić o rozwód…
To ja sie boje zostac tesciowa. Mam trzech synow…. juz dzis wiem ze sa to moje oczka w glowie…
Jeszcze trochę i moje ciśnienie nie wytrzyma
Moja jest super taki miód na serce
No jakie to prawdziwe
Hmmm dlatego od początku mieszkamy z dala od rodzinki
Uwazam,ze dla obu stron zdrowiej jest mieszkac osobno.
Miałam kiedyś jedną i mi wystarczy bo patrzyła mi na ręce i swojego synka nawet broniła gdzie zawsze był winny…Wieczne pretensje były z jej strony bo nie chciałam na synka zapierniczac i mu wypłaty oddawać żeby szedł do kasyna i ją przepuścił. Uwolnilam się od chorej rodziny a jego matka i tak na niego robi do dziś.
Oj nie na poczatku różnie bywa, ale mam dobrą teściową w końcu wychowała mi męża
Ja mam najukochańszą teściową na świecie! ❤ Posiada szereg zalet przy których wady to pikuś. Np.mieszka 120 km ode mnie…
To ja mam szczęście bo moja to wspaniała kobieta i babcia
Zgadzam się teściowa to nie rodzina ale wróg nr 1
O matko boskoooo 🙂 dobrze, że ja sama 😀 chociaż teściowa nei była taka zła 😉
U mnie teściowa rozbiła rodzinę. Co prawda nadal u niej i męża mieszkam, ale to kwestia czasu. Mamy 3 małych dzieci i niestety rozwód gwarantowany.
Dziękuję tej krowie za to. Dzień dnia mnie podjudzala żeby mój mąż zrobił to czy tato. Ja delikatnie zwracalam uwagę mężowi ze jednak powinien bo mama gada, albo to i to trzeba. Jak dochodziło do kłótni, to ona ZAWSZE była przy nas pierwsza z rojem czego ja od niego chcę? !
Ostatnio mąż mnie pobil i dusił. Teściowa aż rżała ze szczęścia. To ja wyzwalam od szmat i ze skoro mąż ją napieprzal to nie znaczy że ja pozwolę.
Po kilku dniach mój mąż stwierdził że mama jest dla niego najważniejsza. Nie ja i 3 naszych małych dzieci. …. Przykre. Do tego powiedział mi ze to nigdy nie był, nie jest i nigdy nie będzie mój dom. Żebym to zapamiętała. …. I te słowa najbardziej mnie zabolaly. … Nie dziwka, kurwa itp , ale to…
Lalka, bardzo to przykre, bardzo….Trzymam kciuki, będzie dobrze.
Jestem po ślubie 28 lat a w związku 31.Mam wspaniałego kochającego męża, ale niestety teściowie mnie nie zaakceptowali od samego początku.
Mieszkamy razem w domku na osobnych piętrach z osobnymi wejściami. Od samego początku teściowie inicjowali kłótnie i każda zła rzecz lub wydarzenie w ich mniemaniu było z mojej winy.Miałam inne wyobrażenie o treściach, chciałam żyć z nimi w zgodzie, ale to było niemożliwe. Często podczas mojej nieobecności, ale i czasem przy mnie mówili o mnie niestworzone historie jaka to jestem nie do zgody , a to że wymyślam, że jestem chora żeby wykorzystywać męża i dziesiątki innych których nie mam siły opisywać .Niechęć jest tak duza , że jak mogli by sprawić żebym zniknęła tak by się zapewne stało. Nigdy nie mówili do mnie po imieniu , w mojej obecności mówili o mnie ona.Na szczęście mąż nigdy przez te wszystkie lata nie stanął przeciwko mnie i za to jestem mu ogromnie wdzięczna i dzieki temu wciąż jesteśmy razem.Przez całe te lata akceptowałam tą sytuację , ponieważ wciąż się łudziłam, że zmienią stosunek do mnie.Po tych 31 latach zrozumiałam wreszcie, że to się nigdy nie zmieni , a wręcz jest gorzej. Postanowiłam odciąć się od nich i wreszcie poczułam ulgę. Chcę tylko przestrzec osoby o krótkim stażu małżeńskim i mających takich teściów, żeby się nie łudziły , że kiedyś to się zmieni, że można zapracować na ich szacunek.Nic bardziej mylnego.Nadmienię , że kocham męża nad życie i on mnie też, a także to , że jestem atrakcyjną, czystą,zadbaną i zaradną żoną i matką.
Czy mąż w takim razie przed ślubem wykazywał podobne oznaki to dzisiejszych ? że mama ważna, że krzyczał na panią itp ?
Tragedia! Bardzo Ci współczuję. Jak teraz wygląda u Ciebie ta sytuacja? Jejku, skąd biorą się te wszystkie toksyczne teściowe?! Mam nadzieję, że my takie nigdy nie będziemy…!
Witam. Nawet sobie nie wyobrażasz jak doskonale cię rozumiem….ja już ponad 5 lat męczę się z teściową (wdowa)….Mieszkamy w UK i mamy dziecko. Ona zobowiązała się pomagać ..zaprowadzać dziecko do szkoły jak również odciążać nas w pracach domowych.Obydwoje z mężem pracujemy na kontraktach.Powiem jedno… nigdy ale to przenigdy nikomu nie życzę mieszkania z teściową. Zero pomocy. Tylko śpi ciągle bo wiecznie jest chora i zmęczona.dziecko jak raz na 2 tygodnie zawiezie do szkoły to potem tydzień umiera bo zmokła i zmarzła i teraz jest przez to chora.Obiad upierniczy raz na 2 tygodnie (niedopieczony kurczak albo mielone albo niejadalne zupy) gotuję po pracy sama dla męża i dziecka to się obraża ,że ja wielką pani i rarytasy jem a jej tłumacze,że nikt tego nie chce jeść i potem wywala do śmietnika.Mojego jedzenia nie ruszy….sprzątanie i pranie tylko dla mnie. Jak raz na 6 miesięcy śmieci wyniosła to mi przypominała 2 dni o tym.A o prywatności mogę zapomnieć bo wiecznie coś od synuś chce a synuś oczywiście lata zmęczony po pracy bo mamusia biedna i chora.Ja już dłużej nie wytrzymam.Mam silną nerwicę.Ona nigdy nigdzie nie wychodzi.Ciagle siedzi w domu i lata do kuchni i łazienki non stop. Mojemu mężowi nie wytłumaczę,że ja już nie mogę.Ciagle się kłócimy.Myskalam o rozwodzie chociaż bardzo go kocham.On twierdzi,że to ja jestem nienormalna i mamusia nic nie robi.
Moja tesciowa zawsze wszystko wie lepiej, mąż stoi murem za rodzicami a ja czuję się jak piąte koło u wozu. Już nie chce mi się żyć a mam dwoje małych dzieci i poczucie że mój świat się skończyl. Czasem modlę się żeby Bóg zabrał mnie z tego świata bo już nie mogę tak dłużej…
Ja mam jeszcze gorzej. Kłócę się ciągle z mężem ,że teściowa się rządzi w nie swoim mieszkaniu i kompletnie nic nie robi a zobowiązała się nam pomóc z dzieckiem ponieważ obydwoje pracujemy na kontraktach (UK) a ona jak ma wnuka raz na 2 tygodnie odprowadzić do szkoły to potem choruje przez miesiąc bo zmokła i zmarzła a w domu po pracy ja muszę zaiwaniac bo ona nic nie zrobi. Może zabić się o śmieci a ich nie wyniesie a jak obiad zrobi raz na dwa tygodnie to nawet ukochany synuś a mój mąż tego nie je… już nie wspomnę o rządzeniu się jakby była u siebie… wiecznie się z mężem kłócę a on stoi za mamusia bo co z dzieckiem zarobimy …bo się czepiam,że padam na ryj po pracy a ona śpi pół dnia i jeszcze muszę zapierniczac po dziecko bo mamusia jest chora i zmęczona..i sprzątać i gotować.Kocham męża bardzo ale myślałam o rozwodzie ,żeby tylko się od niej uwolnić.Mam nerwice i nie chce mi się żyć.Dodam,że mamusia nie dba o higienę i śmierdzi jak cap i jest wdową ,ofiarą alkoholika który ją prał.. Synuś nie odeśle mamusi do Polski a ja ….
Ja jestem 2,5 roku po ślubie, a z moim mężem i jego mamą mieszkam (u nich) 4 lata. W zeszłym roku zaczęliśmy remontować sobie górną część domu, bo do tej pory mieliśmy z teściową wspólną kuchnię i łazienkę. Remont stał się prawie budową, bo okazało się, że dom jest w tak złym stanie. Przed ślubem, kiedy byliśmy jeszcze parą, naprawdę super dogadywałam się z moją teściową. Miałam z nią mnóstwo tematów do rozmów i po prostu śmiałam się z kawałów o tych niedobrych teściowych. Cieszyłam się, że ja trafiłam na tak świetną kobietę. Wszystkiego zepsuło się zaraz po zaręczynach, a po tym jak już razem zamieszkaliśmy razem… to juz potworna katastrofa i jest tak do dzisiaj. Przez teściową i jej wścibstwo totalnie popsuło się moje małżeństwo i to do tego stopnia, że nie nie wiem nawet czy wytrwamy naszą 3 rocznicę ślubu. Mój mąż w ogóle za mną nie obstaje, nie jest lojalny w stosunku co do mnie, i uwierz, że przed ślubem to był totalnie inny człowiek. Mieliśmy inne plany, nie mieliśmy mieszkać tak jak mieszkamy. Chociaż ten nasz remont jeszcze nie jest skończony, to teściowa kazała nam się w końcu wyprowadzić na swoje, chociaż nie mamy jeszcze łazienki, wyposażenia i w ogóle gdzie trzymać swoich rzeczy. Powiedziała, że jej to nie obchodzi i żebyśmy zabierali swoje rzeczy. A co mój mąż na to – „Nie ma się co przejmować…” Dodam, że teściowa zawsze mogła na nas liczyć, bo gdy zachorowała na raka, codziennie jeździliśmy z nią do szpitala, w pracy z szefem tak się dogadywaliśmy, żeby nawet teraz na kontrole zawsze była w tym szpitalu tak jak się tam umawiała, zakupy robimy tylko my, sprzątamy też my, gotujemy. My jednak pomocy nigdy od niej nie otrzymaliśmy, nawet w najprostszych w sprawach. Ślub zrobili nam prawie moi rodzice, ona nie dołożyła ani grosza, w prezencie ślubnym dostaliśmy od niej 200 zł, które po weselu poprosiła abyśmy jej oddali. Jest też na nas obrażona, kiedy gdzieś jedziemy i nie bierzemy jej ze sobą, albo kiedy ktoś do nas przychodzi i siedzimy sobie ze znajomymi w kuchni, to ona siedzi z nami, słucha o czym rozmawiamy i oczywiście zawsze wtrąca swoje zdanie. Nigdy nie da sobie nic przetłumaczyć, jest zawsze najmądrzejsza, a kiedy nie zgadzamy się z jej zdaniem, jest obrażona, sfochowana i robi mi na złość jeszcze bardziej. Kiedyś wróciłam wcześniej z pracy i przyłapałam ją na tym, jak grzebie nam w śmietniku i wyciąga jakieś tam nasze paragony i inne rachunki, i później zrobiła MI wykład, że po pierwsze za dużo wydajemy na pierdoły, bo po co jemy na mieście czy chodzimy do kina, a po drugie, ona chce wiedzieć jaki jest mój grafik pracy i o której wracam do domu. Wyobraź sobie, że nawet jak byliśmy przed świętami u spowiedzi, moja teściowa tak głośno się spowiadała, że usłyszałam, jak powiedziała do księdza, że lubi robić mi na złość, bo lubi jak się denerwuje. I czy to jest normalne zachowanie? Za każdym razem o wszystkim mówię mojemu mężowi, a on zachowuje się, jakby był kompletnie głuchy. W ogóle nie reaguje na to co mówię, nie potrafi porozmawiać z mamą, że to psuje relacje między mną a nim. Nie radzę już sobie z tym wszystkim i naprawdę przez moją teściową myślę o odejściu od męża, nikt mi więc nie powie, że mieszkanie z teściami jest dobre, bo odkąd ja zamieszkałam z moją teściową, przestałam być szczęśliwym człowiekiem.
Boze!!! Współczuje Ci serdecznie!!! Ja mam podobnie. Wiem o co chodzi. Mam dwie tesciowe: matke i babkę męża. Mieszkam z ta druga. Wyobraz sobie jaka to ja jestem zla kiedy o mnie mówią. Babka męża przepisala mężowi mieszkanie pod warunkiem dozgonnej opieki. Cos tam podejrzewalam ale przez rozowe okulary wydawalo mi sie ze kupimy mieszkanie i bedziemy mieszkac oddzielnie. Zaszlam w ciaze i moglismy mieszkac u mojej mamy ale maz nie chcial nawet tam nocowac. Moja mama jest niezwykle tolerancyjna osoba. Raczej popiera chetniej zieciów niz nas (mnie i siostre). Ciagle gada na nas córki i wybiela naszych mężów…poprostu ich kocha jak własne dzieci bo to wyniosla z domu.Za to matka teściowej… żona doktora która zawsze była wielka pania – jak to kiedyś…tak wogóle pochodzenie szla checkie itd. Masakra. Zaczelo sie od kuchni. Jablka w szarlotce nie szarlotkowe, za duzo soli zepsulas rybe, ja tak nie gotuje, itp. Pozniej pouczenia ze mezczyzna powinien wrocic z pracy i odpoczywac , nic nie robic , pic drinka i czytac gazete. Zapytalam a kobieta? Ona na to ze koboeta odpoczywa kiedy spi!!! Ale sama miala pania do sprzatania bo poxniej mojej mamie poeiedziala. To taka pokretna i falszywa baba. Najpierw pochwali a potem moei ze nie przypomina sobie zeby chwalila…Przeszkadza ze podloga w lazience właczona- ciagle wylacza. Bo przeciez jestem rozrzutna a wszyscy oszczedzaja, ale cala chemie do sprzatania lazienki i kuchni , papier toaletowy, plyn do naczyn ja kupuje. Ona kupowala cukier i sol a i tego juz nie kupuje. I lubi mnie osmieszac. Kilka razy nie powiedziala mi ze na drugi dzien przyjada goscie i wstalam rano do lazienki s tam 5-coro obcych osob odswietnie ubranych patrxy na mnie jaj wychodze z sypialni…albo zgadza sie aby w u nas odbywaly sie korepetycje jezykowe doroslej wnuczki mimo ze ta ma wlasne mieszkanie- ale tam by dzieci przeszkadzaly…a tak ja stoje w kuchni z przetluszczonymi wlosami, bez makijazu, w dresie i slysze: good morning. Wiesz mi nie wiedzialamgdzie sie schowac aby ta kobieta nie widziala mnie w takim stanie! Krepujace! Nikt mi nie powiedzial.. No i te docinki na kazdym kroku: ja mowie ze mi zimno do cioci a ta komentuje ze : zimz zimz …ho ho trzaskahacy mróz…Wlasnie pokłócilismy die z mezem kolejny raz bo on nie widzi w tym nic zlego. Nawet to go bawi.Stracilam prace i siedze juz 2 tydzien w domu z babka. Do obiadu staram sie nie wychodxic z sypialni aby na nia nie patrzec i nie sluchac komentarzy. Czasami nawet nie jem sniadania. Sprzatam kiedy wyjdzie do sklepu bo to tez jej nie pasuje bo kto by tak sprzatal…Trzymaj sie. Zycze odmisny losu ns lepsze czyli cudu.
Mam tak samo … I mam dość … Gdyby nie dzieci, to chyba byłabym już po rozwodzie …
Nawet nikomu nie mogę nic powiedzieć, bo mojej mamy nie chcę zamartwiać (ona i tak coś podejrzewa).
A innym nigdy nie powiem, muszę z tym żyć…
Wykończę się … i nikt nie pozna przyczyny …
Ja mam jeszcze gorzej.. mieszkam w jednym domu z teściową mamusia i jej bratem, czyli wujkiem męża. My mieszkamy na piętrze, które dobudował mąż do domu dziadków po tym jak mu przepisali gospodarstwo. To było oczywiście przed naszym ślubem, bo po nigdy bym na żadną budowę się nie zgodziła.. mamusia ma swoje mieszkanie, ale wprowadziła się rok przed ślubem do dziadków i tak mieszka do dziś. U niej zaś teraz mieszka drugi synek, który nie jest tak ustawiony jak mój maz, jak to rodzinka twierdzi.. Ma swoje mieszkanie wynajęte i mieszka u mamusi. A my się gnieciemy w 4 osoby na piętrze, mamy tam tylko dwa pokoje i jak rozmawiamy w naszym aneksie kuchennym który jest w przedpokoju to na dole wszystko słyszą i komentują.. mąż zazwyczaj trzyma stronę rodzinki i doprowadza mnie tym do szału. Na dodatek dowiedziałam się że ja jak moja rodzina lecę na majątki i dlatego nie pozwoliłam bratu męża budować się na podwórku, żeby jeszcze kilka osób mieć na głowie.. ogólnie masakra, żałuję bardzo decyzji o zamieszkaniu w domu niby męża a tak naprawdę całej rodzinki, która non stop się zjeżdża, żeby tu wypoczywać. Porażka i nic więcej!
ha! dziewczyny ja mieszkałam z narzeczonym kilka lat za granicą do momentu smierci jego ojca. Zjechalismy po kilku latach do PL zeby pomoc jego matce ktora poczatkowa cieszyla sie ze nie bedzie sama. Po przyjezdzie okazalo sie ze ma juz faceta o ktorym nie wspomniala bo nie wypadalo i ktory juz z nia mieszka. No ale nic myslelismy lepiej zeby nie byla sama. 1 rok byl ok czasem jakies drobne spiny o koszenie i pierdoly ale nic powaznego. W momencie gdy jej facet przestał chodzic do pracy (ona ma pieniadze z firmy ktora ma na pol z moim narzeczonym i wspolnikiem po ojcu) zaczela wolac o pieniadze i nie chciala dac tego co nalezne synowi. Ja nic sie nie odzywalam nigdy na ten temat pomimo iz widzialam ze wieczorami ten babsztyl popija sobie z tym typkiem i to calkiem sporo… Po jakims czasie zaczelo sie wydawanie rozkazow co w domu trzeba robic, a wielka Pani siedziala palila papiroski i pila kawke pokazujac palcem co i jak. Moj facet stawial sie ale widze ze juz ma dosc. Ostatnimi czasy pani stala sie opryskilwa wypominalska ze to za glosno rano ze jak ten facet w domu nie bedzie z nia siedzial to ja mam tez wypier….. (bo moj narzeczony powiedzial ze pasozyta nikt nie bedzie utrzymywal i ma sie wyprowadzic)… nie chce mowic jak sie historia skonczyla ale ja obecniem mieszkam osobno uslyszalam bedac w ciazy niemile wulgarne slowa bo wielka pani nie bedzie sie denerwowac i poszlam…wiekszosc tesciowych to wredne baby ktore po jakims czasie pokazuja swoje oblicze. Ta kobieta na poczatku byla super naprawde… dopiero jaka jest pokazala po jakims czasi.e..
Jak sie z tego mam wyplątać ?
Ja mieszkam już 4 rok z babcią mojego partnera. To mało komfortowa sytuacja. Dwa pokolenia różnicy. Ma 90 lat, ale switną kondycję i żelazne zdrowie. Mam dziecko. Partner nie chciał mieszkać u mojej mamy, która jest wdową wiec ja poszłam na kompromis i zamieszkaliśmy u jego babci. Wydawała mi się sympatyczną, wesołą osobą, ale to były pozory. Przywitała mnie mówiąc, że mężczyzna powiniem po przyjściu z pracy zasiąść w fotelu z gazetą i drinkiem (babcia była żoną doktora) mieć podany obiad i ma odpoczywać. Zapytałam ze śmiechem kiedy odpoczywa kobieta( też pracowałam na etat do tego dochodziła opieka nad dzieckiem i dbanie o dom ). Odpowiedziała ze kobieta odpoczywa kiedy śpi. Ale kiedy mąż ukochanej wnusi gotuje i sprząta to jest w porzadku. I tak ze wszystkim. Podwójne standardy.Kiedy kłócimy się ,podsłuchuje i wtrąca się. Ja wszystko robię źle. W pewnym momęcie mój partner zaczął wmawiać mi że jestem wariatką i ciągle robię problemy. Obmawia mnie do całej swojej rodziny robiąc z siebie niewinna ofiarę. Ostatnio obgadywała mnie ze swoją drugą córką zdążyłam usłyszeć tylko „…a niech słyszy!” Nie powie o co chodzi tylko obmawia za plecami. Albo zamiast pogadac ze mna to przy teściowej wywleka jakieś rzeczy aby mnie zawstydzić. Czuję sie samotna bo partner mnie nie broni. Straciłam pracę pół roku temu. Teraz ciągle podkreśla jak mój partner ciężko pracuje. Nawet ostatnio dała mu 200zł mówiąc ze jest z niego taka dumna bo on tak ciężko pracuje. Mi zarzuca ,że jestem nieoszczędna bo włączam ogrzewaną podłogę w łazience, właczam światło w kuchni a nie jedną żarówkę jak ona. Babcia nawet myje się po ciemku w łazience, uchyla tyko drzwi. Najgorsze jest to że udaje niewinna przed dziećmi i wnukami. Słodko się uśmiecha i mówi że strasznie marznie bo w domu zimno a tymczasem nie odkreca kaloryfera i ciągle wietrzy pokoje. Wnuczka kupiła jej nawet koc elektryczny i kapcie elektryczne zeby babcia nie marzła. W Boże Ciało stwierdziła że tyle butów naszych jest przy drzwiach że je nam powyrzuca a potem z uśmiechem poszła na mszę św. Jedno zapamiętałam jej bo zraniła mnie bardzo..powiedziała zżebym się wyprowadziła, bo nie jestem żoną(zwiazek partnerski). Zona to przed Bogiem. Niestety babcia jest drugą żoną dziadka śp. długo żyli bez ślubu kościelnego, póki jego pierwsza żona nie umarła…
Chodzę do psychologa , bo nie mogę sobie poradzić z tą sytuacją. Na początku uwierzyłam że coś jest ze mną nie tak a po wizycie u psychologa wiem już ze to nie moja wina.
Ja już jestem na skraju wyczerpania coraz częściej trzese się bo jej się boję każdej kłótni ona szuka potrafi komentować poprostu wszystko te jej wyzwiska i wogóle
Moja teściowa była cudowna aż do dnia, w którym się wprowadziłam.
W domu po za obiadem (od poniedziałku do piątku) staram się robić wszystko sama. Na początku wszystko robiła teściowa, ale później powiedziała, że swoje i męża mam prać sama, a ona będzie prała swoje.
Im mniej ma obowiązków tym bardziej się rozleniwia. Najbardziej wkurza mnie jak się wszystkim chwali, że sama cały dom posprzątała, wszystko porobiła, a tymczasem w rzeczywistości może coś tam zrobiła, ale tak, że tego nie widać i ja sama po pracy wszystko ogarniam.
Teraz nawet obiady mamy sobie sami robić i może lodówkę podzielimy, żeby ktoś nie zjadł nieswojego jedzenia.
Mam dosyć takiej sytuacji, jednak mąż jest po mojej stronie i zbieramy fundusze na wyprowadzkę, ale to nie jest zbyt szybki proces :/
Ja przeżywam ten sam koszmar.. Po ślubie zamieszkaliśmy u męża i choć wtedy dogadywalam się z teściowa tak po urodzeniu synka już nie potrafię z nią normalnie rozmawiać. Zawsze się wtrącała w nasze życie i ciągle słyszałam jej żałosne np za dużo wody jest w garnku jak gotujesz ziemniaki itp. Do wychowywania dziecka tak się wtrącala że nie wytrzymywalam i codziennie płakałam bo ile można słuchać,że źle go nosisz, źle go karmisz, źle przebierasz.. Zniszczyla calkowicie moja psychikę, odebrala radosc macierzynstwa i chec do życia.. Nigdy nie popelnijcie tego błędu bo ja każdego dnia żałuję że tutaj mieszkam.. Nawet myślę o rozwodzie i powrocie do rodzinnego miasta aby tylko uwolnić się od tego POTWORA!!!!
Mam 28lat i 4miesieczne dziecko. Mięs,mam z teściowa która na początku była wporzadku i teraz niby jest ale ciągle się miesza i ustawia grafiki dni. Oczywiście pod nią. Mówiłam dla męża co się dzieje A on nic z tym nie robi… ja co raz to częściej płacze po kontach i widzę jak dla męża przestaje się liczyć… I często się kłócimy o to bo zaczynam z nim o tym rozmawiać A on mówi że albo że przesadzam albo po prostu wykrzykuje że powinnam nam szukać stancji jak dla mnie nie pasuje… tylko że jak już w tamtym roku coś znaleźliśmy to mu się nie podobało… A teraz mam małe dziecko i nawet nie mam możliwości szukać bo mieszkamy w małej miejscowości i mało kiedy pokazuje się jakaś oferta sensowna
Nasza śp. teściowa przyjęła nas do siebie po śmierci teścia. Zgodnie darowali nam mieszkanie parę lat przed odejściem teścia. Byliśmy już okrzepłym małżeństwem z dziesięcioletnim stażem i z dziećmi. Wprowadziliśmy się z niepokojem w sercach, ale i z nadzieją.
Życie pod jednym dachem z tą wspaniałą, ciepłą kobietą przyniosło nam poczucie wspólnoty i satysfakcję. Przede wszystkim teściowa nie plotkowała, była dyskretna i często nas chwaliła przed resztą rodziny. Ustaliliśmy, że z sąsiadkami będzie się spotykała na spacerach poza domem, co ułatwiło zachowanie miru domowego. Obsługiwaliśmy ją, gdy tego wymagała. Starała się być samodzielna do końca życia. Ona z ufnością powierzyła nam pełnomocnictwo do swojego konta, ale wypłacaliśmy z niego kwoty wyłącznie na jej żądanie.
Jej zdjęcie powiesiliśmy sobie w pokoju, by wspomnieć ją z szacunkiem. Goście czasem się dziwią naszemu szczęściu, a my składamy Bogu dzięki za taką domowniczkę! Oby wszyscy inni też mogli cieszyć się taką osobą.
Współczuję, miałam to samo, aż się rozwiodłam, ponieważ ja tyle szczęścia co ta pani nie miałam, mój mąż wierzył tylko mamuni, nawet jeśli był obecny przy danym zdarzeniu to i tak brał stronę matki, także zero wsparcia nawet ze strony męża. Teść potrafił nie wpuszczać mnie do domu z malutkimi dziećmi, bo widział jak na mieście powiedziałam „cześć” do swojej koleżanki, której oni nie lubili (oni nie lubili nikogo, nawet siebie nawzajem). Teściowa wchodziła do mieszkania i wielokrotnie usiłowała porwać mi dzieci, po co i na co, tego nie wie nikt. Mąż stwierdzał za każdym razem, że to tylko żarty. No jakoś mi do śmiechu nie było. Najgorsza to była siostra męża, która mieszkała z nami na tym samym piętrze przez 5 lat. Koszmar jakich mało. Zwiałam z dziećmi stamtąd, oczywiście szantażom, pogróżkom nie było końca, doprowadzili do tego, że rozwód odbył się z mojej winy, ale miałam to w nosie, chciałam tylko jak najszybciej uwolnić się od tych potworów. Niestety jak to były mąż stwierdził „od nas tak po prostu się nie odchodzi”, od „nas” bo on mamunia tatunio i siostrunia to jedno. To było najgorsze 10 lat mego życia, i wieczna walka o wolność. Udało się, od 2 lat jestem wolną osobą i choć nie jest łatwo, bo były mąż i jego rodzina ciągle utrudniają mi życie, mi i dzieciom, to i tak jestem szczęśliwa, że w końcu możemy spokojnie spać, bez strachu o jutro.
Kochane kobietki pamiętajcie, choćby nie wiem jak miało być trudno, nie mieszkajcie z teściami!!! To koszmar nie z tej Ziemi. Może nie wszyscy są tacy, ale lepiej nie sprawdzać. Im dalej tym lepiej. Przed ślubem należy też dogłębnie przeanalizować relacje
synuś-mamunia, żeby sprawdzić czy jest to normalna zdrowa relacja.
Teściowa to temat rzeka.
Moja na początku była całkiem spoko, a mąż nawet nie chciał słyszeć o wyprowadzce. Z czasem jednak wszystko się zmieniło.
Wszystko zaczęło przeszkadzać, ciągłe pretensje i upominania. Nawet prania w spokoju nie można zrobić bo się okazuje że jej pralkę źle używam!!! We wszystko się wtrąca i wszystko wie najlepiej. Jak byśmy się dali to pewnie by nam życie ustawiła po swojemu.
Na szczęście mąż stanął za mną i niedługo się wyprowadzamy, nie jest już ulubionym synkiem mamusi, a ja odliczam godziny kiedy spakuję ostatni karton i się wyniosę z jej domu na zawsze.
Tak więc nie polecam wspólnego mieszkania z teściową nawet najgorszemu wrogowi.
Ja przeżywam ten sam koszmar.. Po ślubie zamieszkaliśmy u męża i choć wtedy dogadywalam się z teściowa tak po urodzeniu synka już nie potrafię z nią normalnie rozmawiać. Zawsze się wtrącała w nasze życie i ciągle słyszałam jej żałosne uwagi np za dużo wody jest w garnku jak gotujesz ziemniaki itp. Do wychowywania dziecka tak się wtrącala że nie wytrzymywalam i codziennie płakałam bo ile można słuchać,że źle go nosisz, źle go karmisz, źle przebierasz.. Zniszczyla calkowicie moja psychikę, odebrala radosc macierzynstwa i chec do życia.. Nigdy nie popelnijcie tego błędu bo ja każdego dnia żałuję że tutaj mieszkam.. Nawet myślę o rozwodzie i powrocie do rodzinnego miasta aby tylko uwolnić się od tego POTWORA!!!!
Wszyscy tylko tesciowa i tesciowa. A tesc? Mojego narzeczonego ojciec – moj przyszly tesc… to dopiero jest masakra! Jak Ci obcy facet probuje grac pana domu.
Niestety – zgodziłam się przeprowadzić do teściowej kilka miesięcy po tym jak zmarł teść. Mieszkam już u niej ponad rok i z dnia na dzień jest coraz gorzej. Nigdy nie miałyśmy jakiegoś super kontaktu ale dali się jakoś pogadać o ile zbytnio się nie wymadrzała. Ale do rzeczy. Kilka tygodni po przeprowadzce pokazała swoje ROGI, opiła się i robiła awanturę, nie mi ale mojemu mężowi a o co? O to że nie zrobiłam jej kawy, o to że moi rodzice przyjeżdżają do mojego syna, o to że ponoć dorobiłam im klucze do jej domu i że oni grzebią jej w rzeczach, o to że zdjęłam jej dywaniki żeby je wyprać (dziecko raczkowało a dywany były prane Bóg wie kiedy) itp. Potem sytuacje się pojawiały , sprawdzała swoją siostrę i po pijaku darły się , wyzywały mnie od CIP itd. A mąż tylko żebym się nie przejmowała. Sytuacji była masa, alkohol fajki, nawet specjalnie chodziła do toalety w której paliła przy otwartych drzwiach chyba tylko po to abym ja razem z dzieckiem ten smród wąchali. Z tym mąż zrobił porządek ale teściowa do tej pory nie potrafi zamykać drzwi do wc kiedy korzysta – masakra. Ba kiedyś ją o to poprosiłam to się na mnie wydarła że to „JEJ DOM I JEJ SIĘ TAK PODOBA”, poczym zaprosiła siostrunie piły darły się i dzwoniły dzwonkiem na drzwi wejściowe tylko po to żebym wyszła , a dziecko sobie spało. Za grosz kultury. Chciałabym z nią normalnie żyć ale cokolwiek nie powiem cokolwiek zrobię to zaraz jestem obgadana a ściany są tak cienkie że wszystko słychać. Jestem obecnie na etapie jej unikania, nie odzywam się bo z tego co widzę to oba najpierw zrobi jazdy drze się a następnego dnia jak gdyby nigdy nic bo oba jest święta. Nie ogarniam. Starałam się zrozumieć to że jest sama ale ileż można , chciałabym się wyprowadzić ale nie stać nas. Jedynie co mogę zrobić to wrócić z synem do moich rodziców bo mąż ani myśli . Także zero wsparcia nawet z jego strony. Nawet gdy mu mówię że mnie serce kłuje że się denerwuje its to mówi że nie mam czym, po prostu super.
Mieszkam z teściami od 6 lat razem wszystko wspólne. Dwójka dzieci i jeden pokój. W kapalismy się jak śliwka w kompot. Teście mają gospodarstwo mąż bardzo dużo pomaga. Oczywiście nie chce zmieniać bo przecież będzie na niego kiedy za 10 lat. Ciężko jest strasznie już sił mi braknie.
Mieszkanie z teściową to samobójstwo lepiej mieć mieszkanko ciasne ale własne ,ja niestety mieszkam i wychodzi mi to bokiem.Na początku starała sie być miła a póżniej pokazała własne ja.przestrzegam wszystkich przed takim błedem najwiekszym życiowym.Mieszkanie z nia prowadzi do nikąd
Mieszkam w domu z teściową, teść zmarł parę lat temu (my z żoną góra, ona parter) od 15 lat. Osobne wejścia.To najgorsza decyzja w moim życiu. Teściowa jest dobrą osobą, taktowną nigdy mi nie mówiła co mam robić itd, zawsze kulturalna, ale dzielenie przestrzeni z nią to katastrofa. Marzę chociaż o jednym dniu żeby jej nie widzieć, nie słyszeć. (Ten tekst to forma psychoterapii;-)) Mieszkamy na wsi, mamy podwórko, jest trochę fajnej przestrzeni. Niestety ja z tego nie korzystam żeby jej nie widzieć, nie spotkać. Jak muszę iść np, po rower, narzędzia do komórki itp i widzę gdzie ona jest to zawsze idę tak by ją ominąć. Kiedy jest lato i się położę na hamaku a ta wychodzi to ja zawijam się do domu. Zawsze. Nic od niej nie chcę. Kupi jakieś bułki, ciastka dla moich dzieci,(włazi na górę) dla nas to ja tego nie ruszę. Kiedy daje mi 100 zł np na urodziny to oddaje to żonie, bo NIC od niej nie chcę. Nawet jak powie słowo „kwiatek” to mnie tym wk..wia. To jest niepojęte ile we mnie złości dla tej osoby. Mam czasem poczucie winy za tą nienawiść, ale nie potrafię jej nawet polubić na 10 minut. Grabi podwórko np po naszej stronie to ja to odbieram że mam bałagan. I już mi gul skacze. Ale ja się z nią nigdy nie kłóciłem po prostu kipię w środku. Dzieci są na podwórku to do nich gada żeby założyli swetry bo zimno to też mnie wk…wia że wychodzi że jestem nieodpowiedzialnym rodzicem! I te jej pytania które mnie też ciśnienie podnoszą. Czy planuję iść do sklepu? Zamiast powiedzieć że potrzebuje coś pilnie kupić to k.. ja się mam domyślać zawsze co chce. A chce zawsze. A to naprawić, a to że drzewo się może zawalić. I te codzienne zupy dla dzieci i wołanie na obiad. Nienawiść do niej sprawiła że jestem wegetarianinem, bo ona wszystko gotuje na mięsie. więc dla spokoju i nie schodzenia na obiad i nie patrzenia na nią i słuchania jej głosu jest jak jest. (Naprawdę szkoda mi zwierząt). Co drugi dzień opowiada że się przeraziła, zdenerwowała (bo będzie burza, bo drzewa nas zgniotą, bo lustro spadło, bo żarówka przestał świecić itd, bo nie przyszedł rachunek za prąd, za gaz) Głęboko jej nienawidzę, nie uśmiecham się do niej nigdy. Jak jedzie ze mną samochodem nic nie mówię. Jak są np znajomi u nas w altance na dworze i ona przyjdzie pogadać bo kogoś zna to ja milczę lub wychodzę. Nie cierpię jej towarzystwa. Najgorsze jest to że jak ona gdzieś jedzie samochodem (cmentarz lub sklep) to liczę na wypadek… Wiem że to straszne ale tak mam. Nie mam swojej przestrzeni, nie mogę słuchać głośno muzyki, nie mogę zapraszać znajomych „bo mama na dole”. Nawet nie chcę przedstawiać jej nowych znajomych. Chcę by żyła w innym alternatywnym świecie. Wolałbym żyć w dużym mniejszym domu ale własnym. To największy błąd. Kupno mebla do domu, czy pomalowanie ścian, wymiana zasłon to dla mnie gówno warte bo to jej dom. I żona się martwi że mi nie zależy. No bo to nie mój dom i nigdy nie będzie. Nie wiem jak z tym będę dalej żył. Wszystko robię dla dzieci i żony. Kiszę się od środka. Jedyna odskocznia to rower, muzyka,spacer z psem nic więcej. Każda jej aktywność mnie wk…wia. Mam nadzieję że mnie ktoś zrozumie.
Grzegorzu bardzo Ciebie rozumiem, czytanie twojej sytuacji jest dla mnie oczyszczające, bo jestem w identycznej sytuacji, tak samo reaguje na teściowke, najchętniej wysłałbym ją na orbitę daleko od mojego życia, działa na mnie jak płachta na byka, też się nie kłócę tylko kisze swoje zle emocje w środku, wegetuje a nie żyje
„żona”, dziękuję za zrozumienie. To ważne dla nas. Pewnie jakbyśmy mogli rozmawiać to zajęłoby to godziny, ale na pewno byłoby to pomocne. Na różnych forach czy stronach www zapytuję tych i tamtych czy to normalne tak nie lubić, nawet pogardzać w myślach tak oceniać. Więc jest to normalne. Pozdrawiam serdecznie i dziękuję.
Ja Cię rozumiem, może ja swojej nie nienawidzę, i moja teściowa jest nawet ok, ale wszystko dla mnie jest bez sensu, każda praca wykonana tu, jak robiliśmy wszyscy wspólnie kostkę przed dom to mnie skręcało, nic tu nie jest moje dlaczego ja mam tu coś robić… Mąż nie rozumie mnie, ale też nie wiem jak tu dalej żyć, moje życie to strata życia teraz właściwie
Pisze, że jest ok , wady są, nieporozumienia, i jak z nią rozmawiam to nawet ją lubię,( lubię ją i nienawidzę chyba tak to można opisać) ale często mam takie myśli jak: o już ku**a wstała, już garnkami napier***** , już lecą do niej w odwiedziny wnuki, ona by chciała aby tu wszystko remontować, my mamy wejście razem i nawet góra nie jest oddzielona drzwiami, ale już nie chce tu inwestować ani złotówki, zresztą te hałasy z dołu mają mi przypominać jak ja tych dźwięków nie znoszę, i jak chce stąd uciec teściowa nie jest w domu 24/h bo pracuje ,ale jak przestanie za rok czy 2 to ja zejdę tu,. Co za błąd był remontując tą górę 🙁
O ja Cię kręcę. Mam tak samo mieszkam, źle nie jest bo się nie wtrącają i pomagają (na szczęście nie finansowo), ale ja tą pomoc staram się ograniczać jak tylko mogę. Dzieci nie chodzą do nich jak jesteśmy w domu, wszystko dla mojej rodziny robię sama. Ale sam fakt, że są, że z nimi mieszkam, że nie potrafię z nimi porozmawiać, że nie odpowiada mi ich tok myślenia i postrzeganie świata doprowadza mnie do szaleństwa. Nie potrafię tego zaakceptować. Też unikam jak tylko mogę. Męczę się strasznie. Bardzo chciałabym to zmienić, ale nie mogę. Nie chodzi o to, że bym nie mogła, bo poradziłabym sobie, ale o to, że wspólnie kupiliśmy dom i jest on nasz wspólny :((( i nie mogę ich zostawić z tym wszytskim samych. Ot patowa sytuacja … Cieszę się, że nie jestem sama z takimi myślami.
Jesteś moim męskim odpowiednikiem, znajduję tyle analogii, że aż mnie to przeraziło..
Nie jesteś sam, ja mam bardzo ale to bardzo podobne uczucia i emocje. Walczę z tym, szukam pozytywów, myślę sobie i mówię do siebie czepiasz się, wyluzuj, inni mają gorzej..
We mnie też kipi..
Pozdrawiam bardzo mocno.
Dobrze powiedziane, piekło na ziemi. Ta sytuacja odbija się na dziecku na dobru rodziny i na moim zdrowiu. Moglibyśmy mieszkać w mojej kawalerce ale mąż przecież mamy nie zostawi i o mieszkaniu w bloku nie chce słyszeć.
Też mam taki problem teście wracają się wychowanie dzieci i zawsze gdy kłócą się ze mną to podkreslaja ze ja mieszkam u muchy jak nie podoba się to mam się wyprowadzić . oszczędzam po cichu żeby się jak najszybciej wyprowadzić i być na swoim bo mój mąż niechęć się wyprowadzić dobrze mu tak jak jest A ja wpadam w depresję
Mieszkanie z teściami to pomyłka przestrzegam wszystkich
Ja mieszkam ze swoją teściową od 10 lat czlowiek był mlody nie wiedział jak życie wygląda i z czym taka decyzja idzie w parze, Tesc odszedl i w sumie jakoś tak wyszło ze z mezem zamieszkaliśmy u Teściowej… dwie córki za granicą dwie w Polsce, teściowa Dobra osoba ogólnie po kilku wylewach zawałach aktualnie problemy z nerkami demencja 83 lata ledwo chodzi, Ja nie pracuje zajmuje się dziećmi i nawet jak teraz to pisze to najnormalniej w świecie chce mi się wyć z bezsilności i własnej głupoty… mam dość zmarnowanych 10 lat czekania as komus będzie pasował termin wakacji jaki wybraliśmy zazwyczaj to wygląda tak że nie pasuje i musimy się dostosować do kogoś jesteśmy jak dzieci non stop uzależnieni od rodziców tym razem akurat od rodzenstwa męża, teściową chodzi dzien w dzien wymysla ubiera się idzie do domu w nocy łazi szuka się budzi nas i dzieci które nocą przuchodzq do nas z płaczem ze nie mogą spać… sprzątam wszystko na około, piorę gotuje wszystko robie i mam dość naprawdę nie mam juz w sobie za grosz empati cierpliowsci ani zrozumienia bo dlaczego mam być wobec innych wyrzuciła skoro wobec mnie nikt nie jest … a jak to będzie trwało kolejnych kilka 10 lat ? Kim bede w wieku 40 lat ? Kobieta z nerwica ppzbawiona jakichkolwiek ludzkich uczuć… mam dość najnormalniej w świecie mam dość i krzycze o tym całemu światu od kilku lat i wiecie xo się zmieniło? Gowno .
Czytam komentarze i wiecie co? Nasuwa się jedno jedyne pytanie. Czemu wychodziliście za mąż, czemu żeniliście się, gdy nie mieliście własnego domu, mieszkania, choćby wynajętego? Zawsze u nich nie jesteście u siebie. I zawsze oni mogą wam powiedzieć, jak się nie podoba, to się pakuj. Takie jest prawo. I oni to wykorzystują.